Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Łóżko starsze niż Stany Zjednoczone, czyli kogo zachwyca Sieniawa

Anna Janik
Pałac w Sieniawie, prowadzony przez rozmiłowanego w historii tego miejsca Dariusza Barteckiego, odzyskał dawny blask.
Pałac w Sieniawie, prowadzony przez rozmiłowanego w historii tego miejsca Dariusza Barteckiego, odzyskał dawny blask. Dariusz Danek
Wolny czas spędzają tu turyści z całego świata, w weekend chętnie zaglądają konsule Niemiec i USA. A kuchnia zachwyca najlepszych restauratorów.
Parkowymi alejkami przed wiekami przechadzali się m.in. Napoleon Bonaparte i car Aleksander I Romanow.
Parkowymi alejkami przed wiekami przechadzali się m.in. Napoleon Bonaparte i car Aleksander I Romanow. Dariusz Danek

Parkowymi alejkami przed wiekami przechadzali się m.in. Napoleon Bonaparte i car Aleksander I Romanow. (fot. Dariusz Danek)

Założyciele pałacu, rodzina Sieniawskich, to jeden z najwybitniejszych polskich rodów arystokratycznych, który wydał hetmana wielkiego koronnego, polnego, a także dziewięciu senatorów. W 1713 r., wskutek małżeństwa Zofii Sieniawskiej z Augustem Czartoryskim, rezydencja stała się własnością rodu Czartoryskich. I choć żaden z jego członków nie umarł w Sieniawie, to w tutejszym kościele parafialnym znajduje się rodowa krypta z prochami 22 książąt Czartoryskich, które trafiały tu z różnych miejsc Polski i Europy. (m.in. szczątki księżnej Izabeli i księcia Adama, rosyjskiego ministra spraw zagranicznych w latach 1804 - 1806)

- Goszczę turystów od Japonii po Wielką Brytanię - mówi Dariusz Bartecki. - Ubolewam, że oni wiedzą o tym miejscu i w ogóle o całym Podkarpaciu więcej niż jego mieszkańcy. A przecież ten region jest ojczyzną co najmniej 6 wybitnych rodów arystokratycznych. To nigdy nie były kresy, to było serce naszego kraju. Jak mawiał Piłsudski, Polska jest jak obwarzanek: najlepsza dookoła, a pusta w środku, czyli w Warszawie. I to jest święta prawda - uśmiecha się gospodarz sieniawskich dóbr, z pochodzenia gliwiczanin, na co dzień prezes zarządu spółki Badford International.

Pałac przejął rok temu w lipcu, po blisko czternastu latach od swojej pierwszej wizyty. Wspomina ją zresztą do dziś. Parkowe alejki, którymi przed wiekami przechadzał się m.in. Napoleon Bonaparte i car Aleksander I Romanow były wtedy zaniedbane, a pałacowe budynki, w kompletnej ruinie.

- Pomyślałem sobie wtedy: Boże, jaka z tego mogłaby być perełka! Nie myślałem o żadnym hotelu, biznesie. Zachwycałem się tylko pięknem tego miejsca i zawsze, kiedy jechałem do Lublina zaglądałem do Sieniawy - wspomina.

Gdzie do zdrowia dochodził Kosciuszko

Do Sieniawy trafiły dwa wielkie dzieła malarskie: "Dama z łasiczką" Leonardo da Vinci i "Portret młodzieńca" Rafaela Santi. Nabył je podczas swojego pobytu we Włoszech jeden z synów Czartoryskich. W czasie okupacji obraz Leonardo da Vinci był nr 1 na liście Goeringa, który polował na słynne dzieła w całej Europie. Dlatego "Dama" została zamurowana w jednym z łuków piwnicy, w której obecnie znajduje się restauracja i winiarnia.

Po latach marzenie obecnego dzierżawcy obiektu się spełniło, a magnacka rezydencja i otaczający ją 33-hektarowy park dziś w niczym nie przypominają tego, co zastać można tu było w latach 90.

Alejki są wybrukowane granitową kostką, zieleń zadbana, a dzięki temu, że - celowo - część rośnie na dziko, goście mogą cieszyć się widokiem podchodzących tu saren, wiewiórek i lisów. Odnowiono wszystkie sześć historycznych budynków wchodzących w skład zespołu pałacowego, m.in. Pałac Książęcy, Belweder, Dworek Myśliwski Tadeusza Kościuszki i Oficynę Dworską.

Dla przyjezdnych, zwłaszcza zza granicy, nie lada atrakcją jest fakt, że mogą spać w zabytkowych apartamentach, w których dawniej wypoczywali książęta, generałowie i słynni politycy. Jest tu m.in. pokój, w którym noc spędził Napoleon Bonaparte, apartament Juliusza Kossaka i cara Aleksandra I Romanowa. Wszystkie z zabytkowymi meblami i sprzętami.

- Pamiętam, jak pewien Amerykanin dzwonił do swoich znajomych w środku nocy i cieszył się jak dziecko, mówiąc, że będzie spał w łóżku starszym niż Stany Zjednoczone - śmieje się Dariusz Bartecki.

Jeden z pierwszych domów Rzeczpospolitej

Choć pałac to de facto wysokiej klasy hotel, restauracja i winiarnia, gospodarz nie zapomina o jego 300-letniej tradycji. Trzeba pamiętać, że po odebraniu Czartoryskim wszystkich dóbr w zaborze carskim to właśnie Sieniawa, wcześniej letnia rezydencja rodu, stała się główną siedzibą rodziny i centrum kulturalnym tego rejonu Polski. To tutaj Tadeusz Kościuszko przygotowywał się do powstania. Na pamiątkę szczęśliwych chwil pozostawił zresztą w parku kamień szczęścia.

- Legenda głosi, że trzeba na nim usiąść i pomyśleć życzenie, a na pewno się spełni. Tylko radzę uważać, o czym się myśli, bo to naprawdę działa - uśmiecha się "pan na Sieniawie".

Ponieważ Czartoryscy stali się także mecenasami kultury i sztuki, w XIX w. do Sieniawy ściągali wybitni artyści i poeci. Częstymi gośćmi byli Julian Ursyn Niemcewicz i Juliusz Kossak, który pałac uwiecznił na jednym ze swoich obrazów.

Dziś Sieniawa znów tętni życiem hucznych bali, uczt i rautów, bo nowy gospodarz konsekwentnie próbuje przywrócić pałacowi pozycję, jaką cieszył się przed wiekami. Regularnie odbywa się tu Sieniawska Akademia Wina, podczas której goście poznają smaki win i historie winnic z różnych regionów Starego Kontynentu, spotykają się z zaproszonymi winiarzami z Europy, słuchają poezji w wykonaniu aktorów z Teatru Polskiego w Warszawie, oglądają pokazy tańców.

Do tego wieczorki literackie, bale karnawałowe, a także spotkania najważniejszych osób w regionie i kraju. Tak jak podczas środowego Konwentu Marszałków, podczas którego w pałacowych wnętrzach najważniejsze dla regionu tematy ekonomiczne i kulturalne poruszali ministrowie rządu i sekretarze stanów.

Kulturalny Davos na Podkarpaciu

Najnowszym pomysłem jest akademia jazdy konnej. Gospodarz pałacu kupił cztery konie czystej krwi arabskiej i chce organizować zajęcia z hipoterapii. Planuje też uczyć swoich gości jazdy konnej i elementów szkolenia tych zwierząt.

Do realizacji pomysłu udało mu się namówić Krzysztofa Marchwińskiego, jednego z najwybitniejszych specjalistów w tej dziedzinie, który opiekował się końmi podczas produkcji "Potopu" Hoffmana. Niezwykli są też sami podopieczni gospodarza.

- Nie chciałem sprowadzać koni, które miały wcześniej dobre warunki. U mnie schronienie znalazły te po przejściach. Głodzone, bite, zaniedbane podczas transportu. Skoro wcześniej doświadczyły złego, chcę im teraz dać trochę dobrego - opowiada gospodarz.

W planach, jako miłośnik opery, ma również największy w Polsce festiwal operowo-musicalowy, który nie będzie konkurował, ale uzupełniał coroczne wydarzenia w Łańcucie.

- Chcę mieć tutaj tygodniowy szczyt kulturalny, tak jak Davos ma swój ekonomiczny. Konkurs młodych talentów, warsztaty wokalne, taneczne, koncerty światowych gwiazd, a do tego debaty z politykami, samorządowcami i przedsiębiorcami. Chcę rozmawiać m.in. o tym, jak organizować nowoczesny mecenat nad kulturą nie tylko państwa, ale osób prywatnych - zdradza.

Dawna Polska również w kuchni

Jednym z pomysłów na to, by Sieniawa łączyła tradycję z nowoczesnością, jest również nietuzinkowa kuchnia, inspirowana oczywiście historią. W hotelowej restauracji spróbować można tylko potraw kuchni staropolskiej i wykwintnej kuchni pałacowej.

- Dawniej dwory były samowystarczalnymi przedsiębiorstwami z własnymi rzeźniami, browarami, sadami. My idziemy tym samym tropem. Wszystkie produkty, których używamy do gotowania, kupujemy najdalej 80 km od Sieniawy, a szef kuchni sam jeździ do młyna sprawdzać jakość mąki - opowiada gospodarz.

Co ciekawe, niemal każde danie ma swoją niezwykłą historię. Okoń nilowy z borowikami a'la car Aleksander I Romanow, przygotowany jest według tej samej receptury, co w 1818 r., kiedy podczas uroczystej kolacji danie podano goszczącemu w Sieniawie carowi. Szef kuchni wraca też do składników, które dawniej grały pierwsze skrzypce na polskich stołach.

W tym kasze, gęsina, olej lniany. Prawdziwość takiej kuchni docenili w swoich recenzjach m.in. Jarosław Kret i Adam Gessler, który w Sieniawie gościł czterokrotnie. Bez pamięci zakochał się w słynnej zupie gulaszowej, którą ugotował na antenie TVP.

Dzięki zabiegom charyzmatycznego gospodarza, który Sieniawie oddał cały swój czas i serce, a o jego historii potrafi opowiadać godzinami, pałac nieustannie inspiruje i przyciąga wielu innych gości z Polski i zagranicy.

- Od początku chciałem, żeby to było miejsce inteligentnego wypoczynku, obcowania z wielką historią, smaczną kuchnią i sportem, bo my mamy tu przecież boiska do koszykówki, siatkówki, korty tenisowe z tartanową nawierzchnią, salę gimnastyczną, utworzoną w starej powozowni - opowiada Dariusz Bartecki, który ma w zwyczaju osobiście witać i żegnać przybyłych. - Kieruję się prostą zasadą: gość ma otrzymać więcej niż oczekuje, a zapłacić mniej niż się spodziewał. I to chyba się udaje, w czym pomaga mi niezwykła energia tego miejsca. Miesiąc temu, kiedy przyjechało do mnie na weekend małżeństwo spod Warszawy, usłyszałem od głowy rodziny, że po tym pobycie odnalazł ponownie żonę, a ona jego. To była najlepsza nagroda za moje wysiłki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24