Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niezwykła przyjaźń człowieka z kuną. Przecież to drapieżnik!

ddziopak
Jerzy Łach: - Misia łasi się jak pies, ciągle domaga się pieszczot.
Jerzy Łach: - Misia łasi się jak pies, ciągle domaga się pieszczot. Archiwum
Pewnego dnia jego życie zostało wywrócone do góry nogami. A to za sprawą niezwykłej przyjaźni. Połączyła ona człowieka i dzikie, drapieżne zwierzę.

Co warto wiedzieć o kunie

Co warto wiedzieć o kunie

W Polsce istnieją dwa gatunki kun. Kuna domowa - występuje praktycznie w całym kraju. Spotyka się ja często na obszarach miejskich, osiedlach, obrzeżach miast, w ruinach, na strychach i innych niezamieszkanych pustostanach. Kuna leśna - głównie znajduje się w lasach, ale może też zasiedla miasta. Są to raczej samotne zwierzęta, broniące swojego terytorium, w pary wiążą się tylko na okres rozmnażania. Ponieważ rozmnożyły się w miastach, często mamy do czynienia z młodymi osobnikami, które straciły rodziców.

***
Jeżeli znajdziemy małą kunę, która jest jeszcze ślepa i nieporadnie przemieszcza się po ziemi, powinniśmy przekazać ją do najbliższego ośrodka rehabilitacji zwierząt. Tylko tam może liczyć na fachową opiekę i karmienie w sposób, który nie przyzwyczaja do opiekunów.
Kontakty z człowiekiem powinno ograniczać się do minimum. Aby zwierzę z czystym sumieniem można było wypuścić, musi przede wszystkim umieć rozpoznać, zdobyć i zjeść swój naturalny pokarm, być w dobrej kondycji i w odpowiednim wieku (5-6 miesięcy), musi bać się ludzi, psów i kotów.
Trzeba pamiętać, że pomoc takim zwierzętom to obowiązek ustawowy gminy.

- Misia towarzyszy mi od ponad 7 lat. Właściwie to mam pewne podejrzenia czy nie powinna zostać przechrzczona na Miśka - uśmiecha się Jerzy Łach, nauczyciel geografii z Bliznego koło Brzozowa, który opiekuje się znalezioną przed wielu laty kuną.

Smakosz parówek

Pewnego razu został wezwany przez woźnego na szkolny strych.

- Spostrzegłem bardzo małe, przeraźliwie krzyczące zwierzątko opowiada Łach. - Kuna siedziała skulona w szparze pomiędzy deską, a zakurzoną podłogą. Mój towarzysz dał mi do zrozumienia, że sama się nie wychowa. Wziąłem ją ostrożnie do ręki, starając się nie dotykać jej gołymi rękami. W końcu kuna to dzikie zwierzę. Zabrałem ją w pudełku do domu.

Uczniowie mu później donieśli, że matka małej kuny najprawdopodobniej zginęła od uderzenia samochodu.

- Pierwszy jej posiłek to woda podawana ze strzykawki - wspomina Łach. - Później już moja mama zaordynowała mleko. Szybko okazało się, że kuny nie trzeba dokarmiać ze strzykawki. Doskonale sobie radziła pijąc z miseczki. Ale przez pierwsze dwa tygodnie byłem niespokojny o jej losy. Nie miałem pojęcia, czy przeżyje, gdy będzie jadła to, co jej podaję. Wkrótce z ulgą stwierdziłem, że jest zdrowa i skora do zaznajamiania się z nowym środowiskiem.

Prawdziwym przysmakiem Miśki są parówki. Zajada też gotowane ziemniaki, pierogi, kluseczki i owoce, szczególnie wiśnie. Jednak muszą być słodkie i dojrzałe.

Gwiazda telewizji

Zwierzątko szybko się oswoiło i zadomowiło. Swoim wszędobylstwem wzbudzała zainteresowanie otoczenia.

- Misia była nawet przez chwilę gwiazdą telewizji. Zainteresowała sobą Teleexpress, a nawet stację TVN - mówi z dumą właściciel kuny.

Zwierzątko towarzyszy domownikom w pracach domowych i w ogródku. Jak pies, łasząc się, domaga się pieszczot. Lecz jej początkowa wolność, musiała zostać ograniczona.

- Któregoś dnia wybrałem się do kina w Rzeszowie. Po powrocie poszedłem do starego domu, gdzie rezydowała Misia, żeby ją nakarmić. Gdy wszedłem, uderzyła mnie podejrzana cisza. Kuna za każdym razem wyczuwała moją obecność i wychodziła mi naprzeciw. Okazało się, że ma mocno uszkodzoną główkę. Doszedłem do wniosku, że uderzył ją człowiek.

Od tego momentu zwierzątko przyzwyczajone zostało do mieszkania w klatce, do której - jak zapewnia właściciel - ma cały czas otwarte drzwiczki, aby móc w dużym stopniu nadal cieszyć się swobodą.

Dzikie instynkty

Szybko okazało się także, że drapieżnik zachował swoje pierwotne instynkty.

- Misia nie zawsze bywa miła i sympatyczna - przyznaje opiekun. - Zdarzyło się, że któregoś dnia, gdy wszedłem po ciemku do pomieszczenia, w którym się znajdowała, najzwyczajniej w świecie zaatakowała mnie. Czuję, że zrobiła to we własnej obronie, ale mimo to baczniej teraz jej się przyglądam i uważam, żeby w żaden sposób jej nie przestraszyć. Przez ten jej atak mogłem stracić oko.

Zwierzątko nie choruje i weszło już na dobre w świat ludzi. Jego opiekun nie może się nadziwić, że udało mu się zaprzyjaźnić z drapieżnikiem

- Nigdy nie przypuszczałem, że można udomowić i hodować kunę. Zająłem się nią niejako z konieczności, a zrodziło się pomiędzy nami coś na kształt przyjaźni. Nie wyobrażam sobie codzienności bez tego zwierzątka - podsumowuje nasz rozmówca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24