- Jestem tylko aktorem - broni się odtwórca głównej roli.
Reżyser Paweł Woldan nie mógł lepiej obsadzić roli kardynała Wyszyńskiego w spektaklu telewizyjnym "Prymas w Komańczy". Film opowiada o internowaniu dostojnika w komanieckiej głuszy. To właśnie tutaj powstały Jasnogórskie Śluby Narodu i program Wielkiej Nowenny, przygotowujące Polaków do obchodów Tysiąclecia Chrztu Polski w 1966 roku. Duchowe przesłanie prymasa jest osią, wokół której zbudowany jest scenariusz.
Wielki mocarz na ekranie
- Olgierd tak wspaniale wcielił się w postać Prymasa, że siostry niemalże zwracają się do niego "eminencjo" - wychwala Woldan. - Jest nie tylko podobny fizycznie. Cały czas szuka ducha Prymasa Tysiąclecia. Próbuje odnaleźć w nim nie tylko pomnikowość, ale człowieka. Choć prymas to był wielki mocarz, św. Piotr naszych czasów.
Nie jest to pierwszy obraz poświęcony kardynałowi Wyszyńskiemu. Film fabularny Barbary Sass pt. "Pokuszenie" z 1995 roku stanowił artystyczną aluzję do losów "Prymasa Tysiąclecia". Rolę bliżej nieokreślonego biskupa grał właśnie Olgierd Łukaszewicz. W 2000 roku na ekrany wszedł film Teresy Kotlarczyk "Prymas. Trzy lata z tysiąca" z Andrzejem Sewerynem w roli głównej.
Trudno zliczyć zaś filmy dokumentalne o kardynale Wyszyńskim. Sam Paweł Woldan jest autorem dwóch z nich: "Non Possumus" i "Uwięziony Prymas". Konsekwencją fascynacji osobą prymasa jest spektakl fabularny.
- Nie zrobiliśmy ani sensacji, ani kryminału ani społeczno-politycznego rozrachunku. Tu zgłębiamy osobę - zastrzega Łukasiewicz.
Więzień z woli Bożej
Scena z filmu: 29 października 1955 roku w wigilię Uroczystości Chrystusa Króla ksiądz prymas po raz pierwszy przekracza progi domu klasztornego. Do pokoju, który od tej pory będzie stanowił jego miejsce pracy i spoczynku, wprowadza go siostra przełożona. Prymasowi towarzyszy esbek. Chory i strudzony wielogodzinną podróżą, cierpliwie i bez sprzeciwów słucha twardych wskazówek człowieka w skórzanym płaszczu.
- Prymas uważał, że jest więźniem z woli Bożej i że jego sytuacja jest potrzebna do odrodzenia się Kościoła. Dlatego nigdy nie modlił się o uwolnienie, ale o realizację planu Bożego - mówi odtwórca głównej roli.
Dusza zawarta w filmie
Klasztor od 1956 roku niewiele się zmienił. Te same korytarze, drewniane podłogi, to samo łóżko, wiklinowy stół i fotel.
- Ta autentyczność miejsca bardzo ekipie pomaga - przyznaje Dorota Przyłubska, producent wykonawczy spektaklu.
- Nie wyobrażam sobie, by film o prymasie nagrywać w studio. Duch miejsca nada temu filmowi walorów wiarygodności, ale nie tylko wiarygodności. Myślę, że również duszy - dodaje reżyser.
Istotny elementem scenografii jest lampa naftowa.
- I to niespecjalnie piękna, ale taka zwykła lampa - opisuje Łukaszewicz. - Mówi nam ona o epoce, miejscu, o odległej prowincji, o zaawansowaniu technologicznym w Polsce, gdzieś daleko od Warszawy
Aktor doskonale zna te miejsca "daleko od stolicy". W dzieciństwie przyjeżdżał, razem z rodzicami i braćmi na wakacje do Lisznej pod Sanokiem. - To był raj naszego dzieciństwa, o którym myślę zawsze z tęsknotą i łzami. To najpiękniejsza wieś.
Ścieżki, wytyczone przez rodziców, zawiodły aktora również do Komańczy. I to w czasach, gdy prymas Wyszyński jeszcze w niej przybywał lub zaraz po jego wyjeździe.
Łukaszewicz wspomina: - Wydaje mi się, że był to był rok 1956 lub może już 1957. Nie wpuszczono nas do klasztoru. Miałem wtedy z 10 lat. Nocowaliśmy w szkole w Komańczy Spaliśmy na podłodze. Naprzeciwko niej znajdowała się chata łemkowska. Mieszkał w niej chłopak, który bawił się z nami. Był sierotą. Dumnym głosem nam tłumaczył, że na rękach nosił go generał Świerczewski.
Ojciec milcząc płacze
Mężczyzna z burzą siwych włosów spaceruje wokół klasztoru.
- Gazeta z Rzeszowa? Zaczynałem karierę w Rzeszowie. 50 lat tam nie byłem. Proszę pozdrowić ode mnie wszystkich rzeszowiaków - Józef Fryźlewicz gra ojca prymasa. - Ojca, który nic nie mówi, ani jednego słowa - zastrzega aktor. - Ten człowiek wie, w jakich ohydnych czasach przyszło mu żyć. Wie, że do więzienia idzie się za byle co. Wie, co grozi jego synowi.
Scena: Ojciec, w świątecznym ubraniu, przybywa do klasztoru, patrzy na syna i zaczyna płakać.
Kolejna: Prymas czyta Ojcu Apel Jasnogórski.
- Niejako "testuje" na nim jego treść. A przecież to nie teolog, to prosty człowiek, organista - dopowiada Fryźlewicz.
Ojciec nic nie mówi. Patrzy i słucha, ale w głębi duszy myśli tylko o jednym: Dziecko moje! Oni Cię mogą zabić.
- On pragnie tylko jednego, żeby syn zachował życie - podkreśla aktor. - Nie wiem, czy mi się to udało pokazać, ale chodziło mi przede wszystkim o ukazanie siły ojcostwa.
Rzecz o cierpieniu i samotności
- Jakie Nowiny? - Dorota Pomykała patrzy na mnie swoimi głębokimi oczami. - Rzeszowskie? Ja pochodzę spod Dynowa, z Wesołej. Byłam w Komańczy osiem lat temu. Pomyślałam wtedy, że chciałabym tu zamieszkać. Było tu tak cicho…
Pomykała gra siostrę przełożoną. W ciężkim przed soborowym stroju Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu trwa w upale z godną podziwu wytrwałością Zakonnice donoszą jej wodę mineralną. - "Moja" siostra przełożona nie jest żadną konkretną osobą. Nie ma imienia i nazwiska. Ona pełni przy prymasie funkcję służebną. Strzeże jego spokoju, ciszy i zdrowia.
- Prymas mógł tu spacerować, ile chciał, ale odpowiedzialność za te spacery brał Kościół - dopowiada Łukaszewicz. - Stąd siostry stały się właściwie jego strażniczkami. Otoczony opieką sióstr odzyskał zdrowie i wyleczył się z gruźlicy.
- O chorobie bardzo mało mówimy w tym spektaklu. To jest rzecz o cierpieniu i samotności. Myślę, że Olgierd potrafi to wspaniale ukazać - podkreśla aktorka.
Scena: Prymas z brewiarzem w dłoniach spaceruje po balkonie. Siostra przełożona przychodzi, z informacją, że w Warszawie zapadła decyzja o jego uwolnieniu. Po Prymasie nie widać wielkiej radości. Dziękuje Bogu krótkimi słowami.
Tymi samymi, które zawarł w swoich zapiskach więziennych niedługo po przyjeździe w Bieszczady:
Bądź wola Twoja, jako w niebie, tak i w Komańczy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?