Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walcz Oleńko!

MARIAN STRUŚ
Anna Kuczma nie traci nadziei: - Oli zaśmiały się jej oczy, gdy zobaczyła kolorową maskotkę. Patrzyła na mnie, jakby chciała powiedzieć: Mamo, przecież widzisz, że żyję.
Anna Kuczma nie traci nadziei: - Oli zaśmiały się jej oczy, gdy zobaczyła kolorową maskotkę. Patrzyła na mnie, jakby chciała powiedzieć: Mamo, przecież widzisz, że żyję. Archiwum rodz.
Pożar wkradł się do pokoju, w którym spała maleńka Ola wraz z braciszkiem Kamilem. Trujący dym ich obezwładnił, nie dał szansy na ucieczkę. Nie mogli nawet zapłakać, by sprowadzić pomoc.

Do niedawna uważało się, że zniszczenie 35 procent pełnej grubości skóry u dziecka to jest oparzenie letalne, będące wyrokiem śmierci. Dziś ratuje się dzieci nawet z ponad 60-proc. oparzeniem ciała. Pacjent wymaga jednak specjalnej troski lekarzy, nie tylko chirurgów, ale i psychologów. Oparzenie, szczególnie rozległe, w widocznych miejscach, to okaleczenie człowieka na całe życie. Nie ma powrotu do stanu sprzed oparzenia.

Tego dnia Piotr miał zostać na noc u rodziny, w Sanoku, ale coś ciągnęło go do domu. Pod wieczór nieoczekiwanie zameldował się w Lalinie. Anna ucieszyła. Pogadali i usiedli przed telewizorem.
Było tuż przed dwudziestą pierwszą, gdy poczuli dziwny swąd. Piotr ruszył do pokoju, gdzie spały dzieci: roczna Ola i 3,5-letni Kamil.
- Gdy otworzyłem drzwi, uderzył mnie ciemny podmuch gorącego, śmierdzącego spalenizną, powietrza. Wbiegłem do środka - znalazłem się w piekle. W pośpiechu zacząłem obmacywać łóżeczko, w którym spał Kamil. Było puste... Odwróciłem się w kierunku kojca Oli. Tonął w językach ognia. Złapałem dziecko na ręce i wybiegłem. Z przerażeniem zobaczyłem, że z główki Oli idzie dym...
Koszmarna noc z 23 kwietnia ciągle w rodzinie Kuczmów powraca. Piotr pamięta, że zaraz za nim z płonącego pokoju wybiegł jego brat, Adam, z Kamilem w rękach. Znalazł go skulonego w pobliżu okna. Widocznie tam dało się jeszcze oddychać. Piotr w szoku złapał wiadro z wodą.
- Chlusnąłem w ogień. Ale woda... wyparowała w powietrzu. Żar był potworny.
Po chwili i jego trzeba było ratować. Wybijając szyby w oknie poprzecinał żyły i tętnicę w prawej ręce, poszarpał ścięgna. Trzeba było natychmiast przetransportować go do najbliższego szpitala w Brzozowie, gdzie jeszcze tej samej nocy przeszedł poważną operację ręki. W szpitalu w Rzeszowie wylądował jego syn Kamil. Uległ silnemu zaczadzeniu i udało się go uratować dosłownie w ostatnim momencie. W czasie, gdy w Kamila wtłaczano tlen, zespół lekarzy zajmował się Olą. Czy uda się ją przetransportować samolotem do Krakowa? Godzinę później dziewczynka trafiła na oddział oparzeń Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Prokocimiu.

Nie mieli łatwego życia

PIOTR KUCZMA: Marzę, by wszystko było, jak dawniej
PIOTR KUCZMA: Marzę, by wszystko było, jak dawniej
MARIAN STRUŚ

(fot. Archiwum rodz.)Tak szybko jak rozgrywała się dramatyczna akcja ratowania życia ofiarom pożaru, tak samo szybko płonął ich rodzinny dom. Później ustalono, że przyczyną pożaru była wadliwa instalacja kominowa. Spłonęło wszystko, cały dobytek.
- Za co nas los tak okrutnie doświadczył? - to pytanie męczy Annę bez przerwy.
Nie mieli łatwego życia. Ani ona, ani Piotr. Lata młodości spędzili w Domu Dziecka w Wolicy. Tam się poznali, pokochali, a kiedy mieli po dziewiętnaście lat, pobrali się. Było to w 2000 roku. Wynajęli małe mieszkanko, znaleźli pracę. Wkrótce potem cieszyli się z narodzin Kamila. Był najwspanialszym prezentem na Dzień Dziecka - urodził się 1 czerwca 2001 roku.
Niespełna trzy lata później znów wielka radość - przyszła na świat śliczna dziewczynka. Aleksandra.
Anna zajmowała się dziećmi, Piotr pracował w jednym z zakładów "Nowego Stylu". Nie było łatwo żyć z jednej pensji, ale jakoś wiązali koniec z końcem.
W grudniu 2004 r. postanowili przenieść się na stałe z Wolicy do Lalina. Zamieszkali w starym rodzinnym domu Piotra, razem z jego rodzicami, bratem i siostrą. Piotr znalazł pracę w prywatnej firmie w Sanoku, Anna opiekowała się dziećmi, ale rozglądała się za robotą. Miała nawet już coś na oku. Wszystkie plany przerwał tragiczny pożar.

Liczy się tylko Ola

Na widok maleńkiej Oli personel krakowskiego szpitala nie umiał ukryć przerażenia. Podczas pierwszej operacji, kiedy trzeba było usunąć spalone fragmenty głowy, pielęgniarki płakały.
Szef oddziału oparzeń doc. dr Jerzy Puchała: - To skrajnie trudny przypadek. Dziecko ma spaloną głowę, a nawet częściowo kości czaszki. Nie ma połowy twarzy. Badanie tomograficzne wykazało oparzenie opony twardej, a nie wiadomo czy także nie kory mózgowej. Cały czas ją obserwujemy.

Jest nadzieja!

[obrazek4] PIOTR KUCZMA: Marzę, by wszystko było, jak dawniej
(fot. MARIAN STRUŚ)Przez pierwsze trzy tygodnie dziewczynkę utrzymywano w śpiączce lekowej. Było to konieczne, aby utrzymać ją przy życiu, a równocześnie przeprowadzać operacje i zabiegi. Po tym czasie postanowiono ją wybudzić. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy zobaczyli, że organizm podjął wysiłek samodzielnego oddychania. Z pierwszych obserwacji wynika również, iż ma odpowiednie reakcje.
- Na widok jedzenia porusza ustami i kręci główką, jak to zwykle robiła w domu - mówi Piotr. Anna zauważyła, że zaśmiały się jej oczy, gdy na sąsiednim łóżeczku zobaczyła kolorową maskotkę.
To były radosne momenty. Ale tych smutnych jest więcej.
Znaczna część kości czaszki jest martwa i lekarze mają poważne obawy, czy fragmenty te odżyją. Podczas trwającej blisko dziesięć godzin operacji, dokonano przeszczepu ściągniętego z jednej strony plecków mięśnia, który położono na fragmencie główki. Czy się przyjmie? Wkrótce przeprowadzona będzie druga podobna operacja - kolejny przeszczep płatu mięśnia z drugiej części pleców.
- Zapytałem pana docenta: a co będzie z pleckami Oli? Usłyszałem: coś za coś - mówi cicho Piotr.
Tylko on odważył się oglądnąć zarejestrowany przebieg operacji córeczki. Anna nie chciała patrzeć. Wolała w tym czasie być przy łóżku małej. A ta, jakby chcąc jej oszczędzić cierpień, pozwoliła się nawet nakarmić jogurcikiem. - Chciała mi w ten sposób powiedzieć: mamo, przecież widzisz, że żyję! - mówi ze wzruszeniem Anna.

Budujemy nowy dom

W tym czasie wójt gminy Sanok, razem z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej przystąpili do budowy nowego domu pogorzelcom. Prace już ruszyły.
- Nie boję się, że ktoś mi zarzuci, iż gmina zajmuje się odbudową domu pogorzelcom - tłumaczy wójt Mariusz Szmyd. - Biorę to na swoje sumienie. Ci młodzi ludzie, nie dość, że sporo już przeszli w swoim życiu, zostali tragicznie doświadczeni. Musimy im pomóc stanąć na nogi. Bo taki jest nasz chrześcijański obowiązek.
Nieduży dom powstaje w miejscu spalonego. Wójt liczy, że przy pomocy ludzi zatrudnionych w ramach prac interwencyjnych i wszystkich chętnych uda się postawić go w stanie surowym.
- Zwracam się do firm budowlanych i handlowych o pomoc. Podarujcie nam to, co możecie, co przyda się w budowie. Pokażmy Polsce, że w ludziach Podkarpacia biją wielkie, szlachetne serca - apeluje wójt.

Pomóżmy

Na apel "Nowin" o pomoc pięknie odpowiedzieli studenci Uniwersytetu Rzeszowskiego. Zainicjowali akcję "Pomóżmy Oli". Na afiszach, które pojawiły się na całej uczelni, napisali m.in.: "Jesteśmy największą podkarpacką uczelnią - pokażmy, jak wielkie są nasze serca". Do 7 czerwca będą prowadzić zbiórkę pieniędzy na ratunek dla Oli.
- Ola będzie wymagała kilkuletniego leczenia, długiej rehabilitacji, a nie wykluczone, że i wielu operacji kosmetycznych. Możliwe, że w specjalistycznych ośrodkach za granicą. Nasza opieka nad dzieckiem, częste wyjazdy do Krakowa też kosztują. A my nie mamy nic... - mówi cicho Anna.

***

We wtorek Ola przeszła kolejną poważną operację. Trwała dziesięć godzin. Żeby mogła znieść cierpienie, przez jakiś czas pozostanie uśpiona. Oddycha znów przy pomocy respiratora. Lekarze są dobrej myśli. Rodzice Oli także.
I my. Mamy nadzieję, że wkrótce Ola zamieszka razem z rodzicami w nowym, pięknym domku. Dzięki Wam, drodzy Czytelnicy.

MOŻESZ POMÓC

Ktokolwiek chce pomóc rodzinie p. Kuczmów i ich córeczce Oli, proszony jest o kontakt z Gminnym Ośrodkiem Pomocy Społecznej, tel. (013) 461 18 85, bądź bezpośrednio z nimi (013) 462 65 71. Pieniądze można wpłacać na konto: Piotr Kuczma, PKO S.A. I OM Jasło 23 1240 2340 1111 0000 3750 9497.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24