Program jest na licencji japońskiej, stąd dość egzotyczne porównanie Japończyka z Polakiem. To, czego nie potrafili Japończycy, Polakowi wyszło w ostatniej sekundzie programu. Chodzi o układanie domku z kart. W ostatniej sekundzie udało się i triumfator zgarnął samochód i inne prezenty wybrane przez jego rodzinę.
- Prowadzę kolejny już program, ale za każdym razem cieszę się z wygranej i martwię przegraną - mówi Zygmunt Hajzer, gospodarz programu. - Najsmutniej mi jest, gdy ktoś przegrywa w ostatniej chwili, a wcześniej dobrze mu szło.
Rusza właśnie druga edycja programu. Producentka Koniecka biega wśród ekipy. Zgrabna blondynka jest lekko zdenerwowana. Gotowych jest już sześciu kamerzystów. Dźwiękowcy i masa innych ludzi, którzy plączą się po studiu i przeganiają trójkę dziennikarzy - obserwatorów. Zasada jest taka: im ktoś mniej ważny, tym bardziej mu przeszkadzają żurnaliści. Kamerzystom, głównym "sprawcom" programu, fotoreporterzy nie przeszkadzają. Jedni i drudzy wykonują swoją pracę. A specjalistom od kabli i popychania kamer każdy przeszkadza. Wnet pewnie i Hajzera przegonią, bo im się plącze po studiu.
Dwójka dzieci plus rodzice
Zygmunt Hajzer jest otwarty na wszelkie pytania i dziennikarskie zaczepki, ale kilka minut przed programem wyłącza się. Polega to na tym, że popularny dziennikarz wolnym krokiem spaceruje i koncentruje się. Mimo że wokół hałasuje ekipa telewizyjna.
Trwa nagranie drugiej edycji programu. Realizatorzy przypominają fotopstrykom, że w czasie nagrania nie wolno błyskać fleszami. Ci zżymają się, bo dawno o tym wiedzą. Sprawdzają tylko tory kamer jeżdżących po studiu, by nie wpaść pod ciężki sprzęt.
Trzy konkurencje, trzy rodziny. Według założeń programu, ma to być rodzina w miarę młoda z dwojgiem dzieci. Wielodzietnych z pięciorgiem pociech się nie przyjmuje. Chodzi chyba o nagrody, które członkowie rodzin sobie wybierają. Główną jest samochód, dla współmałżonka przeważnie sprzęt grający, dla dzieci narty, rowery i zabawki.
- Z poprzedniej edycji programu zostało nam kilka samochodów, których nie wygrali uczestnicy konkursu - mówi Agnieszka Koniecka. - Najkorzystniej dla programu jest, gdy wygrywają dwie rodziny. Bywało, że nie wygrała żadna. Raz zdarzyło się, że wygrały wszystkie trzy.
Sterowane są tylko oklaski
Na pierwszy rzut idzie rodzina Kucharskich z Mikołowa. Joanna, matka dwójki dzieci, ma do wykonania zadanie z akrobatyczną kulą. Konkurencja polega na pokonaniu wyznaczonej trasy w kształcie ósemki. Joanna, drepcząc po kuli, ma tę trasę pokonać. Emocje sięgają zenitu. Publiczność wcześniej była wielokrotnie ćwiczona w wyrażaniu aplauzu. Inaczej brzmią oklaski na stojąco, inaczej na siedząco, jeszcze inne są oklaski "wygasające". Oklaskami steruje młody człowiek, specjalista od kreowania zachowań publiczności. Podskakuje i wykrzywia twarz, co ma skłaniać publikę do klaskania z uśmiechem.
Koniec konkurencji. Nie mogę podać wyniku, bo druga edycja programu wzbogacona została o teleturniej esemesowy dla publiczności, która może wysłać swoje prognozy co do wyniku konkurencji.
Hajzer przepytuje kolejną rodzinę, na telebimie leci filmik zrealizowany w trakcie przygotowania zawodnika do kolejnej konkurencji. Barbara i Jacek Mularzowie z Torunia wchodzą do studia. Zadaniem Barbary jest ułożenie budowli z 28 elementów domina. Po zakończeniu budowla ma stać przez 5 sekund, a czas na budowę jest ograniczony do minuty i trzydziestu sekund. Duble dla oklasków i wypowiedzi prowadzącego przewidziano, ale uczestnicy konkursu mają tylko jedno podejście. - To jest twoja chwila prawdy - wypowiada formułkę Zygmunt Hajzer i...
Z batem na balony
Emocje, oklaski i oglądanie nagród. Kamerzyści popijają mineralne wody. W świetle studyjnych lamp jest ciepło. Ostatnia konkurencja. Rodzina Jegierów pochodzi z Olsztyna. Mają dwójkę dzieci Adriannę i Aleksandra. Tym razem to mąż ma wywalczyć samochód i inne, mniej cenne fanty. Zadanie polega na strąceniu przy pomocy skórzanego bata dziesięciu balonów przywiązanych nicią do poprzeczki. Sławomir Jegier, harcerz z upodobania, musi strzelać z odległości dwu i pół metra. Balony należy strącać pojedynczo, a czas wykonania zadania - jedna minuta. Emocje sięgają zenitu, gdy czas dobiega końca, a do strącenia jeszcze kilka balonów. Bat trzaska, żona Sławomira zagryza wargi, do końca trzy sekundy i dwa balony do strącenia...
- To była jedna z trudniejszych konkurencji - mówi Zygmunt Hajzer, kręcąc głową z podziwu nad kunsztem strzelającego batem.
- Konkurencje pierwszej edycji były wymyślone przez autorów programu, Japończyków - mówi Agnieszka Koniecka. - W drugiej edycji wprowadzamy własne pomysły, testowane wcześniej przez specjalnie wynajętych do tego ludzi.
W pierwszej edycji programu udział wzięło 51 rodzin. Wygrały 24. Wśród zawodników dominowali mężczyźni: było ich trzydziestu. ŁAtwiej wymyślić konkurencję dla panów niż dla pań?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Fitkau-Perepeczko nie nosi stanika. Pokazała z bliska, jak wygląda jej dekolt!
- Tak wygląda Bohun z "Ogniem i Mieczem". 60-latek nie przypomina siebie sprzed lat
- Wystrojona Cichopek dystansuje się od Kurzajewskiego na imprezie. Kryzys w niebie?
- Nieznana przeszłość Anity Werner. Zdjęcia dziennikarki w negliżu