Tyjemy za własne pieniądze, na własne życzenie

Czytaj dalej
Joanna Boroń

Tyjemy za własne pieniądze, na własne życzenie

Joanna Boroń

Tyjemy w zastraszającym tempie. A będzie jeszcze gorzej, a raczej... grubiej. Dziś już prawie co drugi mieszkaniec regionu ma nadwagę lub cierpi na otyłość.

W Zachodniopomorskiem prawie 45 proc. jego mieszkańców ma nadwagę lub jest otyłych. Tak wynika z Raportu Bieżące Statystyki Otyłości i Nadwagi w Polsce. To, że w innych regionachjest jeszcze gorzej, marną jest pociechą. Nadwaga to nie tylko problem osób nią dotkniętych, ale problem całego społeczeństwa, bo otyłość to cukrzyca, choroby serca, problemy z aparatem ruchu... a co za tym idzie koszty leczenia, renty inwalidzkie. W rezultacie epidemia otyłości dotknie nas wszystkich.

Co zrobić, byśmy nie przegonili zachodnich europejczyków, a zwłaszcza Amerykanów w wyścigu o nabradziej otyłe społeczeństwo świata? Odpowiedz się nam raczej nie spodoba - jeść mniej i lepiej, więcej się ruszać. I to od najmłodszych lat, bo z otyłego dziecka (a takich jest coraz więcej) z dużym prawdopodobieństwem wyrośnie otyły dorosły.

Małe dziecko, duży problem

Z raportu Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat w naszym kraju trzykrotnie wzrosła liczba dzieci z nadwagą. Polskie 11-latki są już grubsze niż ich rówieśnicy w Europie i USA.

Diabetolog Danuta Cybulska podczas rozmowy o cukrzycy, o której dziś mówi się już w kategioriach epidemii, wskazuje, że jeszcze kilkanaście lat temu, jeśli do jej poradni trafiało dziecko z cukrzycą, to była to cukrzyca typu pierwszego (insulinozależna). Dziś małych pacjentów dotniętych tym schorzeniem ma coraz więcej, tyle że oni cierpią na cukrzycę typu drugiego, która jest zwykle skutkiem nadwagi.

By z takiego dziecka nie wyrósł otyły dorosły trzeba wielkiego wysiłku - zdrowej diety, zaszczepienia dziecku miłości do sportu. Rodzice często sobie z tym nie radzą. Jeszcze gorzej, gdy nie widzą problemów, jakie niesie ze sobą nadwaga.

Monika ma trojkę dzieci. Jest szczupła, jej maż też problemów z wagą nie ma. Za to 9-letnia córka - i owszem. Na tle starszego rodzeństwa i kolegów klasy widać, że ma lekką nadwagę i... wielki apetyt, szczególnie na słodkości. Monika postanowiła zacząć działać już teraz, zanim to się zacznie odbijać na jej dziecku. - Powiem tak: odchudzanie dziecka to horror. Myślałam, że będzie łatwiej, że zacznę trochę zdrowiej gotować, usunę z jej diety słodycze i już. Szybko okazało się, że w domu cała rodzina musi zrezygnować ze słodkiego, bo inaczej się nie da. Opór był wielki. Były rozmowy, a potem krzyki na dziadków, którzy nie rozumieli, że mała nie może słodkiego jeść. Koronny argument „wyciągnie się”. A jak nie? I kieszonkowe - nie mogę nagle dziecku zabrać kieszonkowego, bo przecież nic złego nie zrobiło, ale nie mogę też wciąż pilnować, by nie kupiło sobie batonika czy lodów.

To co złe jest takie dobre

Odchudzić dorosłego też łatwo nie jest. Szczególnie, że to, co naszej wadze - i co ważniejszemu zdrowiu- szkodzi, jest zwykle tym, co smakuje nam najbardziej. - Czy rozsądny człowiek jadłby fastfoody, sztuczne słodycze i inne superprzetworzone produkty, gdyby nie ich smak? - pyta retorycznie Kamila Mirecka, studentka dietetyki, dla której zdrowa dieta to przyszła praca i pasja. - Niestety, to co najgorsze dla naszego zdrowia, zwykle jest też najsmaczniejsze. Producenci takiej żywności inwestują miliardy w to, byśmy nie mogli się oprzeć. To nie przypadek, że dziś coraz częściej mówiąc o otyłości, mówi się o uzależnieniu. Problem polega na tym, że ktoś uzależniony od alkoholu czy narkotyków może je całkowicie wyeliminować ze swojego życia. Jedzenia wyeliminować się nie da.

Bez dawki ruchu trudno o efekty

Tylko nieliczni szczęśliwcy zachować mogą wagę bez jedzeniowych ograniczeń i bez regularnych ćwiczeń. Zwykli śmiertelnicy muszą panować nad tym co kłądą na talerz. I muszą się ruszać. Na szczęście rośnie grupa tych, którzy to robią - coraz więcej osób biega (przykładem są choćby koszalińskie „Leśne piątki”, w których udział bierze coraz więcej osób), chodzi do klubów sportowych, zamiast samochodu wybiera rower. Ale można postawić tezę, że ci, których jest porzebny najbardziej, pozostają w bezruchu. Oczywiście jednym z powodów jest lenistwo. Ale nie tylko.

Trenerka Zumby Anna Wojnarowska mówi, że w przypadku osoby z otyłością lub nadwagą najtrudniej jest zacząć, szczególnie, jeśli nigdy się nie ćwiczyło (a to w przypadku osób z otyłością bywa normą). Problemem jest nie tylko nieistniejąca kondycja, ale i wstyd. - Ale osoby z nadwagą szybko zauważają wpływ ćwiczeń na stan zdrowia. Są wtedy wytrwałe, obserwują spadek wagi, zaczynają interesować się dietą i mają wyraźne efekty swoich zabiegów. Oczywiście, najważniejsza jest regularność - podkreśla trenerka. I na dobry początek poleca zajęcia na basenie, bo nie obciążają stawów i szybko przynoszą poprawę kondycji oraz spadek wagi.

Wciąż jednak większość dorosłych z problemem nadwagi trudno nakłonić, by się ruszyli z kanapy. By zmienili nawyki żywieniowe i styl życia. A że to oni dają przykład, musi paść pytanie, co będzie z dzisiejszymi dziećmi gdy dorosną? Można założyć, że „dziedzicząc” nawyki np. rodziców (ale ulegając presji reklam, itp.), przeniosą na swoje pokolenie jeszcze więcej kilogramów.

Ministerstwo Sportu i Turystyki na swoich e-stronach zamieściło raport - wynika z niego, że jedynie 74 proc. uczniów z losowo wybranych szkół uczestniczyło we wszystkich (lub prawie wszystkich) lekcjach wuefu. W aż 70 procentach przypadków przyczyną zwolnienia z zajęć była... pisemna prośba rodziców.

Katarzyna, nauczycielka wychowania fizycznego z długoletnim stażem w jednej z koszalińskich podstawówek (woli zachować anonimowość) nie jest tym zdziwiona. - Id kilku lat przybywa dzieci z nadwagą, a nawet otyłością. Ratunkiem dla nich byłby ruch, ale się nie ruszają i to za przyzwoleniem rodziców. Próbuję rozmawiać z ich rodzicami, przekonywać, by nie zwalniali dzieci z ćwiczeń, by pomogli im znaleźć jakiś sport, który polubią. Zwykle słyszę, że dziecko nie ma siły, że się szybko męczy, że na zajęciach czuje się niekomfortowo. Ręce opadają.

A może to tarczyca?

Jest jeszcze jeden czynnik, to problemy z tarczycą. Lekarze, czy dietetycy coraz częściej zlecają badania poziomu hormonów. - Niedoczynność tarczycy, coraz częściej diagnozowana, zwłaszcza u kobiet, latami podstępnie spowalnia metabolizm. Choroba Hashimoto (przewlekłe autoimmunologiczne zapalenie tarczycy), z choroby jeszcze kilkadziesiąt lat temu rzadkiej, stało się schorzeniem powszechnym - mówi Iwona Sławińska, główny dietetyk serwisu PotrafiszSchudnąc.pl.

Chora tarczyca nie może stanowić jednak usprawiedliwienia dla przybierania na wadze. Dobrze dobrane leki oraz właściwa dieta i ruch potrafią czynić cuda. Niestety, wiele osób nie znajduje w sobie siły, by walczyć o zdrowie.

* * *

Nowa piramida zdrowego żywienia

Eksperci Instytutu Żywności i Żywienia zmienili piramidę zdrowego żywienia. To nie produkty zbożowe, a warzywa i owoce powinny być podstawą diety zdrowego człowieka, a uzupełnieniem zdrowej diety musi być aktywność fizyczna - nie od święta. Powinniśmy ruszać się codziennie, najlepiej 30-45 minut. Największą część codziennego jadłospisu powinny stanowić owoce i warzywa (co najmniej 400 g, 3/4 warzywa i 1/4 owoce). Kolejną ważną zmianą jest umieszczenie w piramidzie ziół. Ich stosowanie jest też dobrym sposobem na ograniczenie spożycia soli, która jest przez lekarzy nazywana „cichym zabójcą”, współodpowiedzialnym m.in. za sporą część zawałów serca i udarów mózgu. Zaraz za warzywami i owocami w piramidzie znalazły się produkty zbożowe - najlepiej jeść ich mniej niż warzyw i owoców i koniecznie wybierać te jak najlepszej jakości, czyli pełnoziarniste. Piąte miejsce w piramidzie zajmuje zaś mięso, które ma być... dodatkiem do warzyw. Najlepsze z tej grupy są ryby i jajka. Na samym szczycie eksperci postawili tłuszcz oraz orzechy, które - choć zdrowe - są bardzo kaloryczne.

Joanna Boroń

Od 2000 roku, w którym zrobiłam dyplom na wydziale prawa poznańskiego uniwersytetu, pracuję w naszych lokalnych mediach - Głosie Koszalińskim oraz jego portalach internetowych, które swoim zasięgiem obejmują teren dawnego województwa koszalińskiego.


Zajmuję się zdrowiem i szeroko rozumianym stylem życia – w tym też kulinariami, które również prywatnie są moją pasją – mam niezłą kolekcję kulinarnych książek, które nie są jedynie ozdobą półek, ale inspiracją do kulinarnych eksperymentów.


Prócz tego w swojej pracy zajmuje się tematami społecznymi, bardzo często zainspirowanymi sygnałami naszych czytelników i internatów. 


 

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.