Remont w „Kundelku” na ostatniej prostej

- Prace potrwają do 20 września. Do tego czasu kojce wychodzące na zewnątrz budynku będą zadaszone, a ich posadzki utwardzone i zabezpieczone specjalną żywicą. Dzięki temu zwierzęta nie będą tutaj mokły i marzły – mówi Halina Derwisz, prezes Rzeszowskiego Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt, które prowadzi „Kundelka”.

Miejskie schronisko zostało otwarte w 2005 roku. Było projektowane dla ok. 150-170 zwierząt. Niestety w tej chwili jest ich tu prawie dwa razy tyle. W kojcach, gdzie psy najlepiej czują się mieszkając samodzielnie jest ich po dwa, a nawet trzy. Efekt? Zwierzęta nie czują się komfortowo, a budynek szybciej się zużywa. Dlatego miasto przeznaczyło na wykonanie najpilniejszych robót pół miliona złotych. Halina Derwisz za pomoc jest wdzięczna, ale jak mówi, potrzeb jest tu coraz więcej.

- Z każdym rokiem liczba zwierząt rośnie. W okresie wakacyjnym trafiają do nas psy porzucone przez właścicieli. Bardzo dużo jest czworonogów, których opiekun trafia do szpitala, albo domu pomocy i nie jest w stanie dłużej się nimi zajmować. Głównie z tego powodu zbudowaliśmy na naszym terenie 50 dodatkowych kojców, które udało się sfinansować z pieniędzy, jakie przy okazji rocznego rozliczenia podatku przekazują nam darczyńcy – mówi Halina Derwisz.

RSOZ liczy, że miasto szybko znajdzie pieniądze na kolejne prace przy schronisku. Trzeba przede wszystkim wyremontować główną halę, w której przebywają zwierzęta oraz wybudować izolatki dla zwierząt, które trafiają do schroniska po wypadkach. Potrzebna jest tez świetlica dla wolontariuszy.

– Jest ich już ponad 130. Najmłodsi mają po kilka lat i pomagają wspólnie z rodzicami. Najstarsi skończyli już 70 lat. W tym budynku moglibyśmy prowadzić także spotkania z młodzieżą, która w ciągu roku szkolnego przyjeżdża do nas z całego województwa - przekonuje Halina Derwisz.