MKTG SR - pasek na kartach artykułów

RDOŚ blokuje budowę elektrowni wodnych na Podkarpaciu

Małgorzata Froń
Henryk Kaczor pierwszą rodzinną elektrownię wodną uruchomił w Pilźnie w 2001 roku. Chciał uruchomić kolejne, ale nie udało się. Kaczor twierdzi, że to za sprawą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

- Pierwszą elektrownię udało się wybudować bez przeszkód, działa od 2001 roku - mówi Kaczor. - Z kolejną, na Wisłoce w Mielcu, był problem, nie udało się, inwestycję zablokowała właśnie Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Argumentowali, że jest szkodliwa dla środowiska. A ja mam ekspertyzy, które mówią coś wręcz przeciwnego.

Małe elektrownie to przyszłość

W Polsce działa 6 rodzinnych elektrowni wodnych. Są to małe elektrownie, produkujące prąd, który przykładowo może oświetlić jedno miasteczko.

- Wystąpiłem do gminy Przecław z propozycją wybudowania na ich terenie elektrowni, władze się zgodziły, wykonałem ekspertyzy,. Dostarczyłem wszystkie potrzebne dokumenty. I co? I znowu, mimo pozytywnych opinii dostałem odmowę z Regionalnej Dyrekcji. Na zachodzie, czy w Norwegii takich elektrowni zwanych "zielonymi elektrowniami": są setki, u nas kilka. Żadne prawo, ani unijne, ani polskie, nie zabrania budowania takich elektrowni nawet w terenie chronionym, ale pseudoekolodzy z RDOŚ wiedzą lepiej - denerwuje się Kaczor. - Oni działają według zasady: Nie, bo nie. Zasłaniają się dobrem ryb i innych zwierząt.

Prof. Zygmunt Wnuk z Uniwersytetu Rzeszowskiego nie rozumie postępowania dyrekcji.

- Wydałem pozytywną opinię na temat tej inwestycji. Jako przyrodnik nie widzę zagrożenia dla środowiska. Nie ukrywam, że były naciski, żebym te opinię zmienił - twierdzi profesor. - Powiem tylko, że przed wojną w każdej prawie wsi był młyn wodny i nie spowodowało to wyginięcia ryb.

Ta elektrownia to zagrożenie dla ryb

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska tłumaczy, że nie mogła wydać innej decyzji.

- Ta inwestycja miałaby być zlokalizowana w samym środku obszaru chronionego "Natura 2000" - tłumaczy Magdalena Grabowska, zastępca dyrektora RDOŚ. - Nie wydaliśmy zezwolenia, bo elektrownia miałaby negatywny wpływ na ten teren, na ryby żyjące w rzece, na całe środowisko. Gdybyśmy wydali pozytywną opinię złamalibyśmy prawo zarówno polskie, jak i unijne.

Henry Kaczor zapowiada, że będzie nadal walczył o swoje małe elektrownie.

- Moim zdaniem to jest swego rodzaju terroryzm ekologiczny. Trzeba z tym walczyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24