Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rafał Glapiński: Podoba mi się w Łańcucie

Tomasz Ryzner
TYGODNIK WAŁBRZYSKI
Rozmowa z RAFAŁEM GLAPIŃSKIM, nowym koszykarzem I-ligowego Sokoła Łańcut

RAFAŁ GLAPIŃSKI

RAFAŁ GLAPIŃSKI

URODZONY: 18.08.1982 rok; WZROST: 183 cm; POZYCJA: rozgrywający; KSYWKA: "Glapa"; KLUBY: Górnik Wałbrzych, Sokół Łańcut.

- Sokół potrafi promować koszykarzy, względnie pomaga im się odrodzić. Pana dotyczy ta druga opcja?
- Nie powiedziałbym, że muszę się odradzać.

- Przez kontuzję stracił pan jednak część poprzednich rozgrywek.
- Miałem naderwane ścięgno w prawej dłoni. Mogłem dograć do końca sezonu, ale wtedy straciłbym część następnego. Skoro i tak grałem w Górniku za darmo zdecydowałem się na zabieg w styczniu.
Zainwestowałem w przyszłość i teraz ze zdrowiem jest już wszystko porządku.

- Dlaczego wybrał pan akurat Sokoła?
- Po pierwsze szukałem stabilnego klubu, po drugie znam od kilku lat trenera Kaszowskiego. To jeden z lepszych szkoleniowców młodego pokolenia. Poza tym chciałem wreszcie zmienić otoczenie, pograć poza Dolnym Śląskiem, poznać nowych ludzi. Porozmawiałem z agentem, moja panią i postawiliśmy na Sokół.

- Który ma jednak budżet mniejszy, niż dawniej bywało.
- Gdybym myślał tylko o pieniądzach znalazłbym klub w PLK i zarabiał na pewno więcej.

- Tyle, że siedząc na ławce.
- Pewnie tak. Widziałem jak ta PLK wygląda. Niewielu Polaków dostaje szansę. Workami przywozi się zawodników z USA, potem jednych wyrzuca i sprowadza następnych. Często obok jest dobry Polak, ale grzeje ławę.

- W Sokole pan sobie pogra. Czego łańcuccy kibice mogą oczekiwać po nowym rozgrywającym?
- Robię to, czego oczekuje trener. Na pierwszym miejscu jest kreowanie gry, ale w I lidze potrafiłem też punktować. W PLK snajperów była cała masa, więc rzadziej rzucałem.

- Ma być pan filarem zespołu. Presja będzie niemała.
- Nie ma osiemnastu lat, żebym się tym przejmował. Poradzę sobie.

- Jest pan zadowolony ze swojej kariery?
- Było dużo dobrych sezonów. Jako nastolatek zdobywałem srebro i brąz na mistrzostwach Polski juniorów, później awans do PLK. Dwa lata temu grałem w meczu gwiazd I ligi. Nawiasem mówiąc, to pierwsze spotkanie, w którym prowadził mnie trener Kaszowski. Mam 27 lat, to dla sportowca dobry wiek. Mam zamiar ciągle się rozwijać i liczę, że zrobię to w Sokole. Chciałbym, żeby klub był zadowolony z mojej osoby. Niczego jednak nie obiecuję, bo los płata różne figle.

- Przenosi się pan w miejsce, gdzie życie płynie wolniej, niż w dużym mieście.
- Trener pokazał mi już Łańcut. Bardzo mi się tu podoba. Atmosfera małego miasta będzie dobra dla mnie i moich najbliższych. Jestem spokojnym człowiekiem, interesuje mnie jak najlepsza gra, a nie szukanie dodatkowych wrażeń.

- Zna pan kogoś z nowej drużyny?
- Irka Chromicza. On też miał wpływ na moje przenosiny do Sokoła.

- Słyszałem, że Irek ma zamiar na stałe osiąść w Łańcucie. Może i pan tu zapuści korzenie.
- Nigdy nie mówię nigdy. Kto wie co przyniesie przyszłość. Jeśli będę się czuć tu dobrze, wszystko jest możliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24