MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radny: wójt mnie dusił

Ewa Gorczyca
Tadeusz Łącki: Obawiam się teraz, jak wykonywać mandat radnego. Groźby wójta traktuję poważnie. Różnimy się w sprawach dotyczących gminy, ale to, co zrobił, nie jest zwyczajnym zachowaniem.
Tadeusz Łącki: Obawiam się teraz, jak wykonywać mandat radnego. Groźby wójta traktuję poważnie. Różnimy się w sprawach dotyczących gminy, ale to, co zrobił, nie jest zwyczajnym zachowaniem. Tomasz Jefimow
Tadeusz Łącki, radny gminy Osiek Jasielski, powiadomił policję o agresywnym zachowaniu wójta. Twierdzi, że był duszony. Usłyszał też "Zabiję cię gnoju".

- Wiem, mogę mieć problemy. Ale urzędnikowi nie wolno zachowywać się w taki sposób - mówi Tadeusz Łącki. Przyznaje, że z wójtem gminy, w której jest radnym i nauczycielem, mają na sesjach odmienne zdania. - Nie przypuszczałem, że mogę spotkać się z taką agresją.

Kłótnia o godziny świetlicowe

Łącki uczy w dwóch szkołach, które podlegają wójtowi: w Samoklęskach i Osieku Jasielskim. Pod koniec roku szkolnego siedmiosobowa delegacja rodziców i nauczycieli ze szkoły w Samoklęskach spotkała się w urzędzie z wójtem. Mieli ze sobą oficjalne pismo.

- Chodziło o przyznanie od września tzw. godzin świetlicowych dla prowadzących zajęcia dla dojeżdżających uczniów. U nas takich godzin nie było, a sąsiednia szkoła je miała - opowiada Łącki.

Według Łąckiego, wójt nieprzychylnie odniósł się do postulatu.

- Kierował rozmowę na inne tematy. Wytykał szkole, że jest mało aktywna, nie pisze projektów unijnych. Zaproponował mi, żebym zrezygnował ze swoich nadgodzin, to wtedy dołoży godziny dla świetlicy. Zareagowałem słowami "to szantaż". Nie przyszliśmy rozmawiać o moich godzinach, zresztą taka zamiana nie była możliwa.

Podczas dyskusji spierał się z wójtem.

- Chcieliśmy uzyskać wyjaśnienie, dlaczego te szkoły są nierówno traktowane. Argumentowałem, że jestem nie tylko nauczycielem, ale też prezesem oddziału ZNP i radnym. Od wójta słyszałem "zamknij się pan" albo "nie odzywaj się pan".

Co się wydarzyło w gabinecie?

Do porozumienia nie doszło: delegacja nie usłyszała zapewnienia o dodatkowych godzinach. Spotkanie się skończyło, uczestnicy skierowali się do drzwi.

- Przepuściłem panie przodem, wychodziłem z gabinetu ostatni, za mną skarbnik i pan wójt.

Opuszczając sekretariat Łącki pożegnał słowami "do widzenia".

- Wójt rzucił "dobranoc". Odebrałem to jako drwinę. "Nie dobranoc, tylko do widzenia - powiedziałem. Na to on: "chodź tu". Odrzekłem, że nie mam czasu.

Wójt podszedł i szarpnął mnie za rękaw, aż usłyszałem trzask. "Podarł mi pan koszulę" - pokazałem, a wtedy on chwycił za rękę. Mówiłem, żeby nie szarpał. On powtórzył "chodź tu, gnoju" i pociągnął do gabinetu. Skarbnik zamknął za nami drzwi.

Łącki przyznaje, że do gabinetu wszedł bez specjalnego oporu.

- Myślałem, że wójt coś jeszcze powie na temat sprawy i tyle. Nigdy bym się nie spodziewał, że zostanę zaatakowany.

Według relacji nauczyciela, wójt złapał go za szyję i zaczął dusić.

- W pierwszym momencie, zaskoczony, nie mogłem wydobyć głosu. Cofnąłem się, gdy ucisk zelżał, krzyknąłem. On wycedził "zabiję cię gnoju". Gdy mnie puścił, powiedziałem "Przestań chłopie". Otworzyłem drzwi do sekretariatu i ostrzegłem go, żeby liczył się ze słowami, bo nie jestem żadnym gnojem. Słyszały to dwie urzędniczki. Na korytarzu spotkałem się z rodzicami uczniów i nauczycielkami, które zaniepokojone wracały po mnie. Opowiedziałem, co się stało, pokazywałem zaczerwienienia na szyi.

Zgłosił sprawę policji

Po pracy Łącki poszedł do przychodni, potem pojechał do szpitala. Następnego dnia zrobił obdukcję i zgłosił sprawę na policji. Jak mówi, wójt do tej pory się z nim nie kontaktował.

- Gdyby przeprosił, że puściły mu nerwy, pewnie bym zrozumiał - przyznaje nauczyciel.

Przekazał policji nagranie z gabinetu.

- Nagrywam sesje i oficjalne spotkania z wójtem, żeby mieć utrwalony ich przebieg. Tak było i tym razem. Jak wyszedłem z urzędu to zorientowałem się, że mam w kieszeni włączony dyktafon - opowiada.

Wójt Mariusz Pykosz na temat tego, co zdarzyło się w jego gabinecie nie chciał z nami rozmawiać. Uważa, że nie ma powodu by sprawę roztrząsać w mediach. Twierdzi, że wersja wydarzeń przedstawionych przez nauczyciela odbiega od prawdy, ale swojej przedstawić nie zamierza, dopóki sprawa nie zostanie oficjalnie wyjaśniona.

- Będę komentował, gdy przyjdzie na to odpowiedni czas - mówi.

Policja przyjęła oficjalne zawiadomienie, ale jeszcze nikogo nie przesłuchała.

- Prowadzimy postępowanie dotyczące znieważenia i naruszenia nietykalności cielesnej jednego z nauczycieli gminy Osiek Jasielski przez pracownika urzędu gminy - informuje Łukasza Gliwa, rzecznik KPP w Jaśle. - To dochodzenie "w sprawie" a nie "przeciwko" - zaznacza.

Policjanci pod nadzorem prokuratury wyjaśniają czy doszło do złamania prawa. W przyszłym tygodniu zostaną przesłuchani pierwsi świadkowie. Według policji, kluczowe w tej sprawie może być nagranie.

- Dyktafon został przekazany Pracowni Badań Fonoskopijnych w Lublinie. Czekamy na opinię biegłego i stenogram nagrania - dodaje Gliwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24