Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przejście graniczne w Budomierzu. To była zimna noc. Mieszkanka Sum razem z 10-letnią córką została ewakuowana z oblężonego miasta [ZDJĘCIA]

Urszula Sobol
Urszula Sobol
Wśród uchodźców spotykamy Natalię i jej 10 -letnią córkę Weronikę. Przyjechały do Budomierza z Sum. Ukrainki, dwa dni temu zostały ewakuowane z oblężonego miasta
Wśród uchodźców spotykamy Natalię i jej 10 -letnią córkę Weronikę. Przyjechały do Budomierza z Sum. Ukrainki, dwa dni temu zostały ewakuowane z oblężonego miasta Mariusz Guzek
- Na Ukrainie sytuacja jest krytyczna. Bombardowane są osiedla, brakuje prądu, wody, jedzenia, a także na naszych oczach giną ludzie, nasi bliscy - drżącym głosem opowiada Natalia, mieszkanka Sum, którą spotkaliśmy na przejściu granicznym w Budomierzu, niedaleko Lubaczowa. Natalia i jej 10-letnia córka Weronika zostały ewakuowane z oblężonego przez Rosjan miasta. Ukrainki zmierzają do Warszawy. Czują się bezpieczne, ale drżą o swoich bliskich, którzy zostali na Ukrainie.

Za nami kolejna mroźna noc. Na przejściu granicznym w Budomierzu ludzi jest dużo mniej niż kilka dni temu.

- Przez ostatnie dni granicę przekraczało kilka tysięcy uchodźców dziennie - opowiada Mateusz Mejza, wolontariusz z Zielonej Góry, który na przejściu w Budomierzu pomaga już drugi tydzień. - Dzisiaj ruch jest znacznie mniejszy i tak naprawdę nie wiem, czym to może być spowodowane, ale sytuacja może zmienić się w każdej chwili.

I dodaje, że wśród uchodźców przekraczających granice ciągle przeważają głównie kobiety z dziećmi. Są też osoby po 60.

Przejście graniczne w Budomierzu. To była zimna noc. Mieszkanka Sum razem z 10-letnią córką została ewakuowana z oblężonego miasta [ZDJĘCIA]
Mariusz Guzek

- Wszyscy uciekają do Polski, mając przy sobie zazwyczaj jeden bagaż - dopowiada Mateusz Mejza. - Niektórzy zatrzymują się gdzieś w okolicach, ale większość z nich jedzie do dużych miast. Zatrzymują się u znajomych, rodziny, a także zupełnie obcych ludzi. Tutaj na miejscu w Budomierzu pomagam w organizacji biletów, sprawdzam autobusy, pociągi, a także tłumaczę język polski na ukraiński lub odwrotnie.

Każdy z wolontariuszy angażuje się jak tylko może, aby pomóc uchodźcom.

Uciekły z bombardowanego miasta

Wśród uchodźców spotykamy Natalię i jej 10-letnią córkę Weronikę. Przyjechały do Budomierza z Sum. Ukrainki, dwa dni temu zostały ewakuowane z oblężonego miasta. Mieszkanka Sum zapewnia, że ukraińskie miejscowości nie tętnią już życiem. - Oprócz doskwierającego zimna czuć tam tylko przeraźliwy strach. Niektórzy wpadają w panikę i ogromną wściekłość na Rosję, na Putina - dopowiada Natalia.

Wśród uchodźców spotykamy Natalię i jej 10 -letnią córkę Weronikę. Przyjechały do Budomierza z Sum. Ukrainki, dwa dni temu zostały ewakuowane z oblężonego
Wśród uchodźców spotykamy Natalię i jej 10 -letnią córkę Weronikę. Przyjechały do Budomierza z Sum. Ukrainki, dwa dni temu zostały ewakuowane z oblężonego miasta Mariusz Guzek

- W moim mieście sytuacja jest bardzo dramatyczna. Rosyjscy żołnierze atakują nas niemalże z każdej strony. Bałam się o moją córkę, moje jedyne dziecko - opowiada ze łzami w oczach Natalia. - W ostatniej chwili udało się nam uciec.

Miasto Sumy, w pobliżu granicy z Rosją, od wielu dni jest pod brutalnym rosyjskim bombardowaniem.

- Bomby spadają wszędzie, na osiedla, domy, szkoły, szpitale. Rosjanie zabijają dorosłych i dzieci - relacjonuje ze łzami w oczach Natalia. - Nasza elektrownia została zbombardowana i byliśmy wszyscy bez prądu. Oprócz światła nie mamy też ogrzewania, wody i jedzenia jest coraz mniej. Nie mamy też leków ani środków opatrunkowych. Dzieci boją się ciągle wyjących syren, a także odgłosów odpalanych rakiet. Strach budzą nie tylko spadające bomby i rakiety, ale także niemożliwość ewakuacji.

Natalia opowiada, że razem z najbliższymi spędziła kilkanaście dni w piwnicy. - Nie pamiętam, ile to dokładnie dni 12, 14 - wylicza Natalia. - Wszyscy siedzieliśmy w piwniczce, w kurtkach i kocach, przygotowani w każdej chwili do ucieczki.

I dodaje, że niestety, nie każdy mógł uciec z Ukrainy.

- Nie każdy z nas mógł zostać ewakuowany. Było mało czasu i mało autobusów, którymi nas przewozili - płacze Natalia. - Na Ukrainie zostawiłam brata, dwie siostry i ich rodziny, w tym małe dzieci. Im nie udało się uciec. Samemu nie wolno ryzykować, bo samochody mogą zostać ostrzelane.

Natalia i jej córka zostały ewakuowane autobusem korytarzem humanitarnym. - Byliśmy szybko wywożeni tymi autobusami - opisuje Natalia. - Ewakuacja rozpoczęła się we wtorek. Mnie i moją córkę zabrali w środę około 18. Oprócz nas ewakuowano jeszcze mnóstwo osób. Wszystko działo się bardzo szybko. Do autobusu pakowano nas, po kilkadziesiąt osób. Baliśmy się, że w każdej chwili Rosjanie zmienią zdanie i zaczną strzelać.

Na szczęście Natalii i jej córce udało się uciec

W drodze do Polski Ukrainki spędziły prawie dwie doby. - Jestem bardzo zmęczona, zziębnięta i przerażona - mówi Natalia. - Ja i moje dziecko jesteśmy bezpieczne, ale boję się nie tylko o swoich bliskich, ale i przyszłość.

Ukrainki na razie zatrzymają się w okolicach Warszawy. - 70 kilometrów od Warszawy pracuje mój mąż - dodaje Natalia. - Jadę do niego, ale mam nadzieję, że jak najszybciej wrócimy na Ukrainę, że tutaj w Polsce zatrzymamy się tylko na chwilę. Dziękuję za wszystko, co dla nas robicie.

Wczoraj w nocy było bardzo zimno. - Dostałam już ciepłą herbatę, obiad, a moja Weronika dodatkowo worek ze słodyczami i soczkami - uśmiecha się Natalia.

Przejście graniczne w Budomierzu. To była zimna noc. Mieszkanka Sum razem z 10-letnią córką została ewakuowana z oblężonego miasta [ZDJĘCIA]
Mariusz Guzek

Na miejscu w Budomierzu wczorajszej nocy pomoc otrzymała nie tylko Natalia i jej córka, ale mnóstwo innych osób, które przekroczyły granicę. Pomagają tu absolutnie wszyscy – policja, wolontariusze, strażacy, panie z kół gospodyń wiejskich, a także pracownicy gmin. Dziś w nocy na placu dyżur pełniły również osoby z gminy Stary Dzików, na czele z wójtem Tomaszem Jabłońskim.

Wolontariusze rozdawali nie tylko ciepłe posiłki i napoje, ale także najpotrzebniejsze rzeczy dla dzieci m.in. pampersy, słoiczki z jedzeniem, mleko, butelki, smoczki i ciepłe ubrania, buty, wózki dla dzieci, koce. Chętnie służyli też pomocą wszystkim zagubionym sąsiadom zza wschodniej granicy.

- Wojenny dramat Ukrainy rozgrywa się na naszych oczach i my nie możemy przechodzić obok tego obojętnie - dodaje Teresa Goraj, radna gminy Stary Dzików. - Angażujemy się w pomoc, jak tylko możemy, aby chociaż trochę pomóc tym zagubionym, przestraszonym ludziom.

Kolejna fala uchodźców przybywa na Podkarpacie. Irina: Nie w...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grupę krwi u człowieka można zmienić, to przełom!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24