Przeciwnicy dopalaczy wyszli na ulice Krosna [ZDJĘCIA, WIDEO]

Dwugodzinna manifestacja przeciwko "dopalaczom" i działalności sklepów sprzedających tego typu produkty zawierające substancje psychoaktywne odbyła się dziś w Krośnie.

Uczestnicy marszu zebrali się przed kościołem oo. kapucynów. Ulicami Starówki przeszli najpierw na Rynek, gdzie rozdawali ulotki, a następnie przed otwarty niedawno sklep z "dopalaczami".

Pikieta trwał ok. dwóch godzin. Zorganizowała ją akcja charytatywna "Pomagam Ci", działająca przy kościele farnym oraz Stowarzyszenie Mieszkańców Krosna.

Protest zgromadził ok. 70 osób, głównie starszych. Uczestnicy pochodu nieśli krzyż, transparenty i tablice z hasłami przeciwko dopalaczom, biało-czerwone flagi a także symboliczną trumnę z napisem "Ostatnie pożegnanie dopalaczy".

- Protestujemy przeciwko sprzedaży dopalaczy w Krośnie - mówi Jan Juszczak ze Stowarzyszenia Mieszkańców Krosna. - To jest coś, co niszczy naszą młodzież. Wielu młodych ludzi wyjeżdża z Polski. Czy ci, którzy zostali, mają być truci? Problemem młodego pokolenia jest to, że nie mają pracy, czują się zagubieni. To powoduje, że wchodzą w nałogi - tłumaczył.

Organizatorzy pikiety zwracali uwagę na niedoskonałość prawa, które pozwala na funkcjonowanie sklepów z "dopalaczami".

- To chore przepisy pozwalają na to, że one działają legalnie - mówi Jan Juszczak. - Sanepid i inne służby czują się bezradni, chociaż wszyscy mają świadomość, że te substancje są szkodliwe. Jedyne, co nam zostaje w tej sytuacji, to wyjść na ulice w legalnie zorganizowanym proteście. Może nas ktoś usłyszy.

Zdaniem Bogusława Bogdana, organizatora akcji, pikieta miała zwrócić uwagę na problem, bo rodzice nie zawsze zdają sobie sprawę z zagrożenia. - Na placu farnym organizowaliśmy rodzinny piknik z okazji Dnia Dziecka. Rodzice byli zaszokowani, widząc ilu młodych ludzi wchodzi do sklepu z "dopalaczami". Nie mieli pojęcia, że taki sklep jest w mieście. Patrząc na jego witrynę, trudno się zorientować, co jest w środku.

Organizatorzy manifestacji podkreślali, że produkty zawierające pschychoaktywne substancje kupują coraz młodsi. - Byłem świadkiem jak 10-latek czekał przed sklepem z torbą pełną opakowań po "dopalaczach", zebranych przed dyskoteką. Jak wyjaśnił, będzie mógł za to dostać jeden produkt za darmo.

Mieszkańcom, zwłaszcza młodym ludziom, rozdawano ulotki informujące o tym, jakie skutki wywołuje przyjmowanie dopalaczy i ostrzegające przed ich działaniem. Treść tej ulotki została też odczytana głośna na Rynku.

- Chcemy uświadomić mieszkańcom Krosna, że dopalacze to problem i doprowadzić do tego, by sklepy, w których można kupić takie substancje, uniknęły z naszego miasta - tak o celu akcji mówił Bogusław Bogdan. - Jeśli ich nie będzie, to młodym będzie trudniej zdobyć "dopalacze". To chemia, która wyniszcza ich organizm.

Uczestnicy protestu powoływali się na przykład Rzeszowa. - Tam mieszkańcy wyszli na ulicę, nagłośnili problem i poradzili sobie z nim - mówił Bogusław Bogdan. - My też chcemy pokazać władzom miasta, że mają w nas wsparcie.

Organizatorzy marszu podkreślali swoje oburzenie faktem, że sklep z dopalaczami w Krośnie znajduje się w bezpośrednim sąsiedztwie bazyliki - kościoła farnego. Przed sklepem zakończyli swoją pikietę, odmawiając głośno modlitwę różańcową. Ks. Karol Bryś, proboszcz parafii farnej, wyszedł do protestujących i podziękował im za zorganizowanie akcji.

Uczestnikami manifestacji byli głównie starsi ludzie. Bogusław Bogdan tłumaczył, że zachęcał do udziału w proteście szkoły, ale nie chciał nikogo na siłę przekonywać. - To końcówka roku szkolnego, młodzież ma teraz wiele zajęć - tłumaczył. I dziękował tym, którzy przyłączyli się do marszu. - Trzeba mieć na to odwagę - podkreślał.