Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podwyżka goni podwyżkę. Po paliwach, prądzie i żywności teraz podrożeje gaz

Bartosz Gubernat
Archiwum
Średnio o 9 procent wzrosną od kwietnia rachunki za gaz. Od stycznia więcej płacimy już za prąd i żywność, a jeszcze w marcu barierę 6 zł przekroczy benzyna. Oddech od podwyżek złapiemy dopiero za dwa lata - prognozuje Narodowy Bank Polski.

O tyle wzrosną rachunki:

O tyle wzrosną rachunki:

GRUPA W-1 - odbiorca zużywający ok. 120 m3 gazu rocznie, pobierający gaz do przygotowania posiłków
Podwyżka miesięcznie: 2,78 zł
Podwyżka rocznie: 33,36 zł
Wzrost o 7,2 procent

GRUPA W-2 - odbiorca zużywający ok. 597 m3 gazu rocznie, używający go do przygotowania posiłków i podgrzania wody
Podwyżka miesięcznie: 10,97 zł
Podwyżka rocznie: 131,64 zł
Wzrost o 9,4 procent

GRUPA W-3 - odbiorca o zużyciu ok. 2500 m3 rocznie, ogrzewający gazem dom, podgrzewający posiłki i wodę
Podwyżka miesięcznie: 53,98 zł
Podwyżka rocznie: 647,76 zł
Wzrost o 10,6 procent

Nowe ceny gazu na wniosek PGNiG zatwierdził właśnie prezes Urzędu Regulacji Energetyki.

- Wnioskowaliśmy o nie już w listopadzie, bo ze względu na słabą złotówkę i rosnącą cenę ropy naftowej sprzedawaliśmy gaz poniżej ceny zakupu. Nowa taryfa to najniższy wymiar podwyżki, jaki mogliśmy zastosować - wyjaśnia Rafał Pazura z zespołu prasowego PGNiG.

Na Podkarpaciu średni rachunek za gaz to w tej chwili 206 zł miesięcznie. Najmniej, 38,85 zł płacą osoby używające gazu tylko do przygotowania posiłków. 127,98 zł to średni rachunek odbiorcy dodatkowo podgrzewającego wodę. Aż 453,72 zł miesięcznie płacą właściciele mieszkań i domów ogrzewanych gazem.

- Według nowych taryf, średni rachunek wzrośnie o ok. 9 procent. Dla największej grupy - osób gotujących na gazie to w skali miesiąca 2,78 zł - wylicza Agnieszka Głośniewska, rzecznik prasowy Urzędu Regulacji Energetyki.

Dla osób grzejących domy URE prognozuje wzrost na poziomie 647,76 zł rocznie.

- Fatalna wiadomość. Już teraz jest tak drogo, że trzeba na każdym kroku oszczędzać. Tej zimy nie miałem w domu cieplej niż 16-18 stopni, a rachunki przychodziły nawet na 700 zł za miesiąc. Mimo, że dogrzewałem kominkiem - mówi pan Jerzy z Rzeszowa.

Dwa lata zaciskania pasa

Chociaż nowe taryfy mają obowiązywać do końca roku, PGNiG nie wyklucza w tym czasie kolejnych podwyżek.

- Wszystko będzie zależało od sytuacji na światowych rynkach - tłumaczy R. Pazura.

Jak wynika z najnowszego Raportu Narodowego Banku Polskiego, w tym roku nie ma co liczyć także na tańsze paliwa i prąd. Energia już teraz kosztuje o 5-6 procent więcej niż w grudniu.

- Benzyna jeszcze w marcu będzie po 6 zł i na tym nie koniec. Gdyby zaostrzyła się sytuacja w Iranie i Izraelu, będzie jeszcze drożej - nie pozostawia złudzeń Grzegorz Maziak, analityk rynku paliw z portalu e-petrol.pl.

NBP podwyżki prognozuje także dla żywności. W tym roku nabiał, mięso, warzywa i owoce podrożeją o 3,5 procent. W przyszłym o kolejne 1,5 proc. Ceny paliw i energii w 2013 roku pójdą w górę o następne 6 procent. Dopiero 2014 rok ma być spokojniejszy.

- Jaja po prawie po złotówce, masło 5 zł, tyle samo cukier. W sobotę za trzy pomidory zapłaciłam 10 zł, a chleb jest już nawet po 4 zł. Mam trójkę dzieci, na rękę dostaję 1200 zł pensji, mąż nie pracuje. Za co mam żyć? - pyta pani Krystyna z Rzeszowa.

Będą protesty

- Wzrost cen jest coraz bardziej dokuczliwy. Ale póki co statystyczny Polak jest w stanie utrzymać dotychczasowy poziom życia. Musi tylko więcej pracować. Jeśli zauważy, że mimo tego będzie musiał zrezygnować z wyjazdu na wakacje, albo nie wystarczy mu na rachunki, zacznie protestować. Z czasem protesty przybiorą na sile. Jeśli nic się nie zmieni, ludzie wyjdą na ulice - przewiduje Andrzej Sadowski, ekonomista z centrum im. Adama Smitha.

Już w sobotę kolejny protest organizują w całym kraju kierowcy.

- Będziemy utrudniać ruch, bo domagamy się obniżki cen paliw. Zarabiamy jak na wschodzie Europy, a ceny mamy zachodnioeuropejskie. Dłużej tak się nie da. Nieważne jak, rząd musi coś zrobić - uważa Łukasz Jasiński, organizator protestu.

- To prawda. W Estonii politycy zaczęli redukcję swoich wynagrodzeń dopiero, gdy kraj stanął na granicy bankructwa. U nas żeby utrzymać swój poziom życia podwyższają podatki i opłaty sięgając do kieszeni Polaków. To zła droga - ostrzega Andrzej Sadowski.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24