Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Pogotowie to nie przychodnia. Nie każdy zdaje sobie z tego sprawę

Ewa Kurzyńska
Bezpieczeństwo mieszkańców Rzeszowa i powiatu rzeszowskiego zabezpiecza dziesięć zespołów ratownictwa medycznego
Bezpieczeństwo mieszkańców Rzeszowa i powiatu rzeszowskiego zabezpiecza dziesięć zespołów ratownictwa medycznego Krzysztof Kapica
Aż jedna trzecia wyjazdów karetek okazuje się nieuzasadniona. Bywa że przyjazdu ambulansu domagają się osoby, które boli głowa albo ząb. Zdarzają się nawet wezwania do chorych psów i kotów!

- Jesteśmy po to, by ratować życie, a nie leczyć. Niestety, wiele osób wciąż traktuje pogotowie jak mobilną przychodnię. Chcemy to zmienić - mówi Andrzej Kwiatkowski, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie.

Głuche telefony

Pomóc ma akcja, której celem jest uświadomienie mieszkańcom regionu, w jakich przypadkach mogą liczyć na pomoc załogi ambulansu, a kiedy powinni zgłosić się do lekarza. O tym, jak bardzo jest potrzebne takie przedsięwzięcie świadczą statystyki. Wynika z nich jasno: liczba nieuzasadnionych wyjazdów karetek stale rośnie.

- W ciągu doby odbieramy średnio 460 telefonów. Aż 22 procent z nich to tzw. telefony głuche, żarty lub pomyłki. Kolejne 10 procent połączeń kończy się skierowaniem pacjenta do lekarza rodzinnego lub na dyżur w ramach opieki nocnej i świątecznej - wyjaśnia Łukasz Hudzik, dyspozytor WSPR.

Dlaczego tak ważne jest, by karetki nie jeździły tam, gdzie nie są faktycznie potrzebne?

Otóż na terenie powiatów: leżajskiego, niżańskiego, łańcuckiego i rzeszowskiego wraz z miastem Rzeszów, mieszka ponad pół miliona osób. Tymczasem pogotowie dysponuje na tym terenie 17 zespołami ratownictwa medycznego.

- W naszej kampanii nie chodzi bynajmniej o to, by odmówić komuś pomocy, tylko żeby nie zabrakło jej dla osoby, która znajdzie się w sytuacji faktycznego zagrożenia, podkreśla Kamil Łoboś, ratownik koordynator akcji

"Ratujemy - nie leczymy".

Tymczasem przyjazdu ambulansu nierzadko domagają się osoby, które np. boli ząb, są tylko przeziębione lub widzą na ulicy niedomagające zwierzę. Zamiast pójść z psem czy kotem do weterynarza ,próbują wezwać karetkę. Bywa że pod numer 999 kilkadziesiąt razy dziennie dzwonią te same osoby! Po co? By opowiedzieć np. o swojej burzliwej przeszłości.

- Dość często zdarza się, że jesteśmy wzywani, bo ktoś ma nadzieję otrzymać receptę na jakieś leki lub skierowanie do specjalisty. Tymczasem są to druki, których w karetkach nawet nie ma - wyjaśnia szef WSPR.

Rozdadzą karty ICE

Kampania potrwa do 30 listopada. W tym czasie w urzędach, centrach handlowych i przed kościołami staną mobilne punkty ratownicze. Będzie okazja, by porozmawiać z pracownikami pogotowia, wykonać podstawowe badania (pomiar ciśnienia, cukru we krwi) lub odebrać kartę ICE.

- Chcemy rozdać kilka tysięcy takich kart. Pozwalają one ratownikom powiadomić bliskich pacjenta w razie nagłego wypadku, a także uzyskać dodatkowe informacje o poszkodowanym, np. czy na coś choruje - wyjaśnia Kamil Łoboś.

W mobilnych punktach ratownicy będą także wyjaśniać, jakich pytań spodziewać się od dyspozytora pogotowia oraz jakie informacje należy podać, dzwoniąc po karetkę. To ważne, gdyż pozwala szybciej uzyskać pomoc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24