- Musimy zagrać na 120 procent, aby zapunktować w Częstochowie - mówił przed meczem Adam Majewski, trener PGE Stali. Tak, jego drużynę czekało niesamowicie trudne zadanie. Ich rywal wiosną prezentował się bowiem rewelacyjnie, był najlepiej punktującą drużyną w lidze, a przy tym stracił zaledwie jedną bramkę.
Mielczanie znajdowali się natomiast na drugim biegunie, bo w tym roku ugrali tylko cztery oczka. No i strefa spadkowa trochę się do nich zbliżyła. Choćby punkt wywieziony spod Jasnej Góry byłby więc bardzo cenną zdobyczą. I właśnie na defensywę postawił trener mieleckiej drużyny.
- Wybraliśmy taką opcję, że zagraliśmy brzydki mecz i świadomie wycofaliśmy się na własną połowę, bo wiedzieliśmy jakim potencjałem ofensywnym dysponuje zespół z Częstochowy. Do pewnego momentu przynosiło to skutek - mówił już po meczu Adam Majewski.
W pierwszej połowie jego drużyna została wręcz zepchnięta do defensywy, ale długo dzielnie się trzymała. Prawdziwy debiut w naszej ekstraklasie notował Damian Primel, który wcześniej zaliczył tylko króciutki epizod, ale przez pierwsze pół godziny nie został zmuszony do interwencji. Raz jednak w sukurs przyszedł mu słupek.
Po upływie trzydziestej minuty musiał się jednak zacząć uwijać jak w ukropie. Dwukrotnie kapitalnie wybronił uderzenia Iviego Lopeza, wygrał też pojedynek oko w oko z Mateuszem Wdowiakiem. W kilku innych sytuacjach piłka mijała jego bramkę.
- Spodziewaliśmy się, że ten mecz będzie tak wyglądał. Trzeba przyznać, że w pierwszej połowie przeciwnik nas zdominował, miał dużo sytuacji i powinien którąś z nich zamienić na bramkę. Dotrwaliśmy jednak do przerwy z wynikiem bezbramkowym. W drugiej połowie chcieliśmy jak najdłużej ten wynik utrzymywać
- stwierdził w rozmowie z klubową telewizją Krystian Getinger, kapitan mielczan.
Po zmianie stron długo jednak nie wytrwali, bo bardzo szybko z gola mógł się cieszyć Deian Sorescu, który wykorzystał fatalny błąd defensorów mieleckiej drużyny. Wtedy mielczanie zaczęli atakować śmielej i zostali za to nagrodzeni golem wyrównującym, aczkolwiek tutaj nie popisał się golkiper miejscowych. Ostatnie słowa należało jednak do Rakowa, który wygrał, choć w końcówce kilka razy się mocno w jego polu karnym zakotłowało.
- Świetnie zareagowaliśmy na stratę bramki. Zagraliśmy konsekwentnie czego efektem był rzut karny po bardzo dobrej akcji. To zwycięstwo jest zupełnie zasłużone. Trochę emocji było. W końcówce u przeciwnika mieliśmy siedmiu stoperów, zasieki były duże, ale i na to się przygotowaliśmy
- powiedział Marek Papszun, trener gospodarzy.
- Szkoda, bo straciliśmy bramki z sytuacjach, po których nie powinniśmy. Po tym jak wyrównaliśmy wydawało się, że jesteśmy w stanie dociągnąć do końcowego gwizdka, ale był rzut karny i nasza porażka. Chciałbym podziękować swoim zawodnikom za zaangażowanie, walkę, determinację, natomiast, jeżeli chcemy punktować, nie możemy tracić bramek w taki sposób, jak ta pierwsza dzisiejsza - słyszeliśmy od Adama Majewskiego.
Świątek w finale turnieju w Rzymie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kubicka na ostatniej prostej przed porodem. Takiej jej jeszcze nie widzieliście
- Izabela Trojanowska wywraca oczami na pytanie o wiek. Słusznie się oburzyła?
- Maciej Zakościelny przyznał się do uzależnienia. Wyznał wszystko przed kamerą
- Miliarder Omeny Mensah przebrał się za mandarynkę! Projektant gwiazd ocenia [ZDJĘCIA]