Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Patriotyzmu gospodarczego w Polsce wciąż jest za mało

Arkadiusz Rogowski, redaktor naczelny Nowin
Kod kreskowy 590 oznacza, że towar został wyprodukowany w Polsce.
Kod kreskowy 590 oznacza, że towar został wyprodukowany w Polsce. Barbara Galas
Święto Nieodległości to bardzo dobra okazja do tego, by przypomnieć i podkreślić, że nasz codzienny patriotyzm powinien wyrażać się również, a może przede wszystkim, w świadomym kupowaniu i promowaniu polskich produktów.

Polacy doskonale wiedzą, co oznacza kod kreskowy 590, podkreślają, że warto kupować rodzime wyroby, ale bywa niestety i tak, że nie zwracamy większej uwagi na to, co wrzucamy do koszyka. A jeszcze szerszym zjawiskiem jest robienie codziennych zakupów w supermarketach należących do zagranicznych, głównie niemieckich, portugalskich i francuskich sieci handlowych, gdzie znacznie trudniej jest znaleźć powstające w Polsce produkty polskich przedsiębiorców.

Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak olbrzymi potencjał leży w naszych codziennych wyborach konsumenckich. A jak obliczyli eksperci, kupując polski produkt wyprodukowany w polskiej firmie z jednej złotówki, w naszym kraju zostanie 79 groszy, zaś w przypadku produktu w całości importowanego już tylko 25 groszy. Decyzja wydaje się zatem oczywista, podobnie jak i olbrzymie, liczone w grubych miliardach złotych kwoty, które mogą wzmacniać naszą gospodarkę. I nie chodzi tu tylko o budżet państwa, ale przede wszystkim o przychody polskich przedsiębiorstw. Po prostu sami możemy sobie w łatwy sposób pomagać, ale z jakichś względów robimy to tylko w ograniczonym zakresie.

We Francji nie ma polityków, którzy nawoływaliby do bojkotu rodzimego giganta naftowego Total, to samo dotyczy BP w Wielkiej Brytanii czy koncernu Chevron w Stanach Zjednoczonych

Niemców, Holendrów, Włochów czy Francuzów nie trzeba przekonywać do kupowania rodzimych produktów. Tam uczy się tego zarówno w domu, jak i w szkole, i nie jest to wyrazem jakiegoś wielkiego patriotyzmu, lecz zwykłego pragmatyzmu – pomagając rodzimej gospodarce, pomagam też sobie. We Francji nie ma polityków, którzy nawoływaliby do bojkotu rodzimego giganta naftowego Total, to samo dotyczy BP w Wielkiej Brytanii czy koncernu Chevron w Stanach Zjednoczonych. A w Polsce? Sami wiecie, że patriotyzm gospodarczy stał się niestety zakładnikiem polityki, przez co notabene większe przychody uzyskują nad Wisłą zagraniczni gracze.

Kolejny tego przykład – Centralny Port Komunikacyjny. Kiedy warszawskie Okęcie pęka w szwach i nie ma praktycznej możliwości skutecznego rozbudowania tego lotniska, oczywistym staje się fakt konieczności budowy nowej infrastruktury w centralnej Polsce. Dlaczego więc są tacy, którzy chcą zatrzymać mocno zaawansowany już projekt CPK? Tym bardziej, że w dużej części inwestycja ma być finansowana kapitałem prywatnym (Vinci i IFM), a z samych tylko podatków Polska może dzięki niej zyskać w ciągu kilkunastu lat 200 mld zł. Nie mówiąc już o tzw. szprychach kolejowych CPK, których realizacja (na którą pozyskano już unijne dofinansowanie) przełamałaby w końcu postzaborowe różnice w infrastrukturze kolejowej. Swoje megalotniska, i to za jeszcze większe pieniądze, zbudowali już lub budują m.in. Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Indie, Wietnam, Tajlandia czy Singapur, a w Polsce taki projekt nazwany bywa…. „megalomanią”.

Ale to i tak nic przy tym, co po 1989 roku stało się z polskimi mediami, które tak naprawdę w większości należą dziś do zagranicznego kapitału. Radio, telewizja, prasa, portale internetowe. A idzie za nim właśnie taki przekaz, który relatywizuje, a czasem nawet i wprost uderza w interesy Polski i Polaków, w polską rację stanu (świetnym przykładem jest tu wspomniany CPK). Jak to się stało, kto i dlaczego na to pozwolił, że tak duża część polskiego rynku medialnego trafiła w obce ręce? Dlaczego choćby we Francji czy w Niemczech na to nie pozwolono? Dlaczego polscy dziennikarze piszą dziś artykuły uderzające w Polskę, czyli de facto… w samych siebie. Niektórym udało się nawet wmówić, że lepiej, żeby polskie tytuły należały do Niemców niż do Polaków! W zachodnim kraju osoba głosząca podobną tezę zostałaby uznana po prostu za idiotę. Co jeszcze zatem pozwolimy sprzedać w obce ręce? LOT? PKO? Orlen? Polska Press? PKP? A może znowu Huta Stalowa Wola? Najgorsze jest to, że nowa koalicja naprawdę może być do tego zdolna. A gdy opanuje już wszystkie największe media, Polakom znowu zacznie się wmawiać, że im mniej w rękach państwa (a więc i narodu), tym lepiej.

Zacznie się też przekonywanie Polaków do tego, że Komisja Europejska i Parlament Europejski będą lepiej zarządzać Polską niż Sejm, Senat i prezydent. Prym w rozmywaniu nowego unijnego traktatu wiodły będą oczywiście media niemieckie, używając do tego zgrabnych metafor i przenośni, które przesłonią fakt, że dotychczasową integrację mają zastąpić centralizacja i dominacja. Powiedzą nam też, że skoro jesteśmy już w Unii Europejskiej 20 lat, to nie ma się czego bać. A dziennikarzy, którzy będą pisać prawdę o planowanej marginalizacji państw narodowych, nazywać będą eurosceptykami. Być może nawet będą próby wmawiania Polakom, że zgoda na olbrzymie ograniczenie własnej suwerenności kosztem Unii to forma nowoczesnego patriotyzmu. Ale póki co nie jest jeszcze za późno, by się tym planom skutecznie przeciwstawić.

A na patriotyzm gospodarczy nigdy nie jest za późno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24