Ogromny spadek kredytów dla najmniejszych firm, część z nich upadła. Wszystko przez koronawirusa

Koronawirus spowodował ogromne pogorszenie sytuacji finansowej właścicieli tysięcy najmniejszych firm. Jeśli chodzi o udzielone kredyty, to w ujęciu liczbowym spadek wyniósł dokładnie 33,3 proc., a w ujęciu wartościowym 20,8 proc. tj. o jedną piątą.

Co spowodowało tak ogromne spadki liczby i wartości udzielanych kredytów?

- Główne przyczyny są dwie. Po pierwsze, banki zaraz po wybuchu pandemii zaczęły zaostrzać kryteria przyznawania kredytów zwłaszcza tych najmniejszych zatrudniających do 9 pracowników. Były też przypadki, że mikrofirmy, które jeszcze przed wybuchem pandemii rozpoczęły procedurę uzyskiwania kredytu, otrzymały informację o zawieszeniu lub wstrzymaniu akcji kredytowej

- wyjaśnia dr Krzysztof Kaszuba, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego Oddział w Rzeszowie.

- Po drugie, w związku z dużą niepewnością w wielu branżach, co do opłacalności prowadzenia biznesu duża liczba przedsiębiorców rezygnowała z zaciągnięcia kredytu, mając świadomość, że nie będzie w stanie spłacać należności - dodaje ekonomista.

Według danych Biura Informacji Kredytowej, w ciągu jedenastu miesięcy 2020 r. banki udzieliły łącznie 119,5 tys. kredytów mikroprzedsiębiorcom (-32,2 proc.) na łączną kwotę 15,759 mld zł, tj. o 27,0 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2019 r.

Skoro miliardy złotych nie zasiliły sektora najmniejszych firm, to pojawia się kolejne pytanie - według jakich zasad ekonomicznych te firmy przetrwały?

- To bardzo istotne pytanie, ale odpowiedź wbrew pozorom nie jest trudna. Otóż nie zapominajmy, że na podstawie wprowadzonej tarczy antykryzysowej tylko mikroprzedsiębiorstwa otrzymały łącznie ogromną kwotę 25 miliardów złotych. Ponadto, te najmniejsze firmy otrzymały w sumie także miliardy złotych w ramach zwolnień i ulg poprzez ZUS i urzędy pracy. Jednak nawet zasilenie miliardami złotych mikrofirm wcale nie oznacza, że ten sektor jest wolny od kłopotów. Wiele małych firm boryka się z ogromnymi kłopotami

- tłumaczy dr Krzysztof Kaszuba.

Życie nie znosi próżni i mimo że wiele firm zostało zmuszonych do ograniczenia lub zawieszenia działalności, z czego część nawet upadła, to jest też spora liczba optymistów, którzy zakładają firmy i zaciągają kredyty.

O nisko oprocentowane pożyczki na założenie własnej działalności gospodarczej mogą ubiegać się studenci, absolwenci, bezrobotni oraz opiekunowie osób niepełnosprawnych. Dzięki pożyczce z programu „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie” można sfinansować utworzenie i wyposażenie miejsca pracy.

- Cenimy potencjał ludzi, którzy zakładają swoje biznesy i tworzą miejsca pracy. Do tej pory z programu „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie” skorzystało już 5000 osób, które otworzyły swoją działalność gospodarczą. Od początku trwania programu trafiło do nich w sumie 340 milionów złotych. Co ważne, w trudnym czasie pandemii, trzeci kwartał tego roku był pod względem kwoty wykorzystanych pożyczek najlepszy od początku 2018 roku - mówi Przemysław Cieszyński, członek Zarządu Banku Gospodarstwa Krajowego.

- Mikropożyczki na start, cieszą się dużą popularnością, bo ubiegający się o takie wsparcie może otrzymać kilkadziesiąt tysięcy zł, przy bardzo niskim oprocentowaniu, bo wynoszącym zaledwie 0,1 procenta. Co ciekawe w listopadzie 2020 r. liczba nowo zarejestrowanych firm na Podkarpaciu była wyższa niż w 2019 r. - podkreśla dr K. Kaszuba.

Program „Pierwszy biznes – Wsparcie w starcie” jest finansowany ze środków Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii.