Obraz nagiej kobiety nie zawiśnie na murach zamku podczas ESK

Praca przedstawiająca pochylone kobiece ciało z kurczowo zaciskającymi się jej piersiach dłońmi była częścią wystawy, jaką w ramach Europejskiego Stadionu Kultury od środy można oglądać na murach Zamku Lubomirskich. Była, bo obraz nie wisi razem z pozostałymi 10 pracami, ale na prywatnej kamienicy położonej naprzeciw. Dyrekcja sądu okręgowego, który mieści się w tym miejscu uznała bowiem, że narusza powagę tej instytucji.

- Sąd to instytucja publiczna, a sam obiekt jest zabytkowy. Kiedyś było tu więzienie, dokonywano egzekucji, a obecnie jest wystawa IPN, poświęcona pamięci tych osób. Obowiązkiem zarządzającego obiektem jest dbanie o jego właściwy wizerunek - mówi Marzena Ossolińska-Plęs, rzeczniczka rzeszowskiego sądu okręgowego.

- Wywieszanie wielkoformatowego obrazu, o którym sama artystka pisze na swojej stronie, że jest kontrowersyjny narusza powagę sądu - tłumaczy.

Rodziny z dziećmi mogą być zgorszone

I dodaje, że w pobliżu zamku jest multimedialna fontanna, przy której latem odpoczywa sporo rodzin z dziećmi, mogących czuć się zgorszonymi widokiem kobiecego ciała. Mimo, że nie widać na nim żadnych intymnych części ciała. Decyzją i argumentacją kierownictwa sądu rzeszowscy artyści, którzy solidaryzują się z malarką są oburzeni.

- Niedługo dojdzie do tego, że urzędnicy będą mówić nam, co mamy malować - irytuje się Piotr Woroniec, kurator wystawy i prezes Związku Polskich Artystów Plastyków w Rzeszowie, najstarszej tego typu organizacji w Polsce. - My uważamy, że w tej pracy nie ma nic kontrowersyjnego, ona jest wręcz aerotyczna, a jej wydźwięk jest zupełnie inny niż się to wmawia. Ona nie ma prowokować lub obrażać uczuć religijnych - zaznacza.

Co ma zatem przekazywać? Sama artystka zaznacza, że często maluje ludzkie sylwetki, za pomocą których porusza tematy egzystencjalne, mówiące o kondycji człowieka, targającego nim emocjach. Ta konkretna miała oddawać wycofanie, ludzki niepokój, strach.

Urszula Chrobak: w tej pracy nie ma nic erotycznego

- Ja nie rozumiem, co takiego bulwersującego jest w tej pracy, bo przecież niczego erotycznego nie zawiera - mówi Urszula Chrobak. - A nawet gdyby pokazane były kobiece piersi, to czy są czymś nienormalnym? Jestem bardzo zaskoczona całą tą sytuacją, bo swoje prace wystawiałam w Niemczech, Rumunii, na Węgrzech i pierwszy raz mnie coś takiego spotkało - zaznacza.

Jak dodaje Piotr Woroniec środowisko artystów boli fakt, że nikt z sądu nie uzasadnił decyzji np. na piśmie lub podczas rozmowy.

Blockquote>- Od nas wymagano pełnej dokumentacji projektowej, a powieszenia obrazu odmówiono bez podania oficjalnej przyczyny. Zadzwonił tylko ktoś z sekretariatu i zakomunikował, że obrazu na murze nie będzie - grzmi Woroniec. - Sam prosiłem też panią dyrektor o uzasadnienie tej decyzji, ale usłyszałem, że go nie będzie. Wielka szkoda, bo to była najlepsza praca na tej wystawie - kwituje.

I nazywa całą sytuację cenzurą prewencyjną, odnosząc się do ubiegłorocznej edycji ESK, podczas której artyści powiesili na murach zamkowych napis "W tym budynku winna być kultura". Rzeczniczka sądu zaprzecza.

- Żadne inne względy nie miały wpływu na decyzję. Jesteśmy przychylnie nastawieni do organizatorów wystawy, nie robiliśmy problemów, gdy wywieszanie obrazów rozpoczęli kilka dni wcześniej niż było to ustalone - mówi Marzena Ossolińska-Plęs. - A uwagi i dezaprobatę ze strony mieszkańców odnośnie prac wiszących na murach odbieraliśmy już w ubiegłym roku. Stąd większa dbałość o to, by się to nie powtórzyło - zaznacza.