Nowy bazar w Rzeszowie oblężony! Tłumy od rana

Dziś, po raz pierwszy w nowym miejscu, został otwarty miejski bazar, przeniesiony na ul. Dworaka z ul. Dołowej. Takiego zainteresowania nie spodziewał się nikt, włącznie z policjantami, którzy zmuszeni byli zamknąć drogę dojazdową do placu handlowego. Od świtu ruch był tu taki, że tworzyły się zatory, korkowały autobusy, dlatego policjanci zastawili radiowozem ulicę, kierując chętnych na zakupy na parking przy ul. Dołowej. To bardzo nie podobało się klientom, którzy narzekali, że taki kawał drogi muszą pokonywać pieszo.

- Dziś jest w miarę ciepło i słonecznie, ale co będzie, jak pogoda się zepsuje? Przecież nikt nie będzie tyle chodził - mówi pan Mariusz z Wiśniowej, który na zakupy wybrał się z żoną. - To nie do pomyślenia, że bazar w mieście wojewódzkim nie ma dużego parkingu, auto musiałem zostawić aż na placu Wolności - kręcił głową. Niestety, podobny problem mieli tego dnia sami handlarze.

Pościel, garnki, bielizna, ubrania, chemia gospodarcza, biżuteria - słowem wszystko można było kupić na bazarze przy ul. Dworaka, który dzisiaj zainaugurował tu swoją działalność.

- Torebkę można dostać za 40 zł, kurtkę za 100, bieliznę od 5 zł. Ceny są atrakcyjne, wybór ogromny, bo stoisk jest multum - opowiada pani Joanna, studenta piątego roku ekonomii na UR. - Jest na pewno bardziej przestronnie i wygodniej dla klientów niż na ul. Dołowej i przede wszystkim jest asfalt, a nie błoto - mówiła.

Ale podobnie jak pozostali klienci narzekała na brak parkingu. Ten problem widać było jadąc na bazar od ul. Rejtana, którą już na wysokości dawnego bazaru, szczelnie zastawiały auta. Klienci parkowali je pod pobliskim Merkury Marketem, na Placu Wolności i ul. Piłsudskiego, co oznaczało nawet 20-minutowy spacer w jedną stronę. Miejsc parkingowych przy bazarze jest tak mało, że sami handlujący nie mieli gdzie zostawiać swoich aut. A dla nich to poważny problem.

- Warunki w porównaniu z tamtym placem to luksus, ale brak parkingu to katastrofa. Musiałem wyładować towar, poprosić kogoś, żeby mi go przypilnował, a potem odwoziłem auto na Dołową. A co, jak ktoś handluje sam? - opowiada pan Grzegorz z Jasła.- Ja nie wiem, jak radzą sobie ci, którzy nie wystawiają całego towaru, tylko pojedyncze sztuki, a potem przynoszą odpowiedni rozmiar z auta. Tak na przykład jest z garniturami. Dziś to pikuś, bo jest ładna pogoda, ale jak będzie lało, towar będzie przez to moknął, to ludzie zrezygnują z Rzeszowa i nie będą tu przyjeżdżać handlować - dodawał.

I zaznaczał, że utarg jak na takie tłumy odwiedzających wcale nie jest zadowalający. - Moje obecne stanowisko jest połowę mniejsze niż to na Dołowej. Tam miałem dwa namioty o długości 12 metrów, tu nie mieszczę całego towaru - mówił. - Jest też chaos, bo miejsca poza ogrodzeniem, oznaczone jako te, gdzie nie można handlować zajęli Bułgarzy. I nikt ich nie przegania - dodał.

- Ja też nie zarobiłem dziś kokosów, raczej tyle co zazwyczaj. I sam nie wiem, czy będę to przyjeżdżał, bo w innych miastach, w tym Sanoku i Gorlicach mam swoje auto za swoim stanowiskiem, jest bezpłatna toaleta - wyliczał pan Łukasz, handlujący odzieżą damską. - Każdy chce mieć komfort pracy - mówił.

Na zarobek nie narzekali za to sprzedający ciepłe i zimne napoje. - Baru tu nie ma, więc kupują z mojego wózka. Na zysk nie narzekam - uśmiecha się Bogdan Kuśmierczyk ze Stalowej Woli.

***
Na nowym targowisku do dyspozycji handlarzy jest 58 pawilonów jedno-, dwu-, trzymodułowych oraz parking dla 200 pojazdów. 1200 m kw. zajmują stoły dla kupców, którzy handlują okazyjnie .