Nowiny odkrywają losy akowców

- Nazwisko partyzanta o pseudonimie Kozik, brzmi Burdaś, a nie Burdas - poinformował nas Ryszard Ziemniak ze Słociny. - Jego grób znajduje się na cmentarzu Pobitno w Rzeszowie.

- Widziałem jak dwaj młodzi ludzie na rowerach byli ścigani przez żołnierza niemieckiego jadącego na furmance zaprzężonej w dwa czarne konie - wspomina Stefan Iwoński, były sołtys Słociny. - Miałem kilka lat i dopiero później dowiedziałem się, że ścigani, to żołnierze AK. Jeden został postrzelony przez Niemca i padł pod cmentarzem. Gdy próbował się podnieść i uciekać, dobił go policjant. Niemiec pojechał furmanką za drugim uciekającym akowcem.

Nowiny dotarły do brulionu - notatnika, będącego w rzeczywistości archiwum oddziału Wojskowej Służby Ochrony powstania AK na terenie Rzeszowa, dzięki Andrzejowi Wróblowi z Woliczki.

Znalazł archiwum, a do tego rozszyfrował. Stąd też wiadomo, że autorem archiwum był Mieczysław Wilk pseud. Alojzy, inspektor powiatowy WSOP.
- Szukanie taniej sensacji przez niektóre regionalne media nie służą powadze tego znaleziska - twierdzi Wróbel, który udostępnił archium Nowinom.

- WSOP, to akowska Wojskowa Służba Ochrony Powstania - tłumaczy Mirosław Surdej z rzeszowskiego IPN. - Po zwycięskim powstaniu, miała pełnić rolę żandarmerii wojskowej zabezpieczającej porządek na opanowanych przez AK terenach.

Nowiny wraz z badaczami z rzeszowskiego IPN próbują zbadać jakie były losy Alojzego oraz losy Orlika - Kazimierza Dziekońskiego i Żurka - Mieczysława Pitrusa - akowców wymienionych w znalezionym archiwum. O wynikach tych badań napiszemy w najbliższym Magazynie Nowin. Czytelników, którzy mają informacje na ten temat prosimy o kontakt.