NIE dla pawilonu w zabytkowej strefie w Rzeszowie

Kontrowersyjną decyzję Rada Miasta Rzeszowa podjęła w grudniu. Na wniosek urzędników prezydenta, radni zgodzili się wydzierżawić na 15 lat część terenu obok zabytkowego budynku byłego domu kultury WSK.

Prywatny przedsiębiorca w miejsce metalowej budki chciał zbudować tu estetyczny pawilon handlowy. Na początku stycznia radni zreflektowali się jednak, że teren leży w zabytkowej strefie.

- A o tym nie było w uchwale ani słowa. Temat wszedł pod obrady rano, w ostatniej chwili i nie mogliśmy się nawet z nim dobrze zapoznać. Stąd całe zamieszanie - tłumaczy grudniową zgodę na dzierżawę Jolanta Kaźmierczak, szefowa klubu radnych PO.

W tej sytuacji na wniosek Roberta Kultysa z PiS radni postanowili zagłosować nad unieważnieniem uchwały. W tym celu w piątek zwołano nadzwyczajną sesję. Radnym się spieszyło, bo kolejna, planowa sesja odbędzie się dopiero w czwartek 26 stycznia, a dwa dni wcześniej miasto mogło podpisać już umowę z dzierżawcą. Piątkowa sesja pokazała, że do jej zawarcia zapewne by doszło.

- Dlaczego chcecie zablokować zamianę nieestetycznych blaszaków na ładny pawilon handlowy? Czego się go czepiliście? Chłop chce inwestować w swój interes, a wy zwołujecie nadzwyczajną sesję i chcecie mu przeszkadzać. O co tu chodzi? - grzmiał w obronie pomysłu prezydent Tadeusz Ferenc.

- O to, żeby objąć zabytkowe tereny właściwą ochroną - odpowiedziała J. Kaźmierczak.

W czasie sesji głos zabrał także Władysław Guzek, właściciel piekarni zainteresowany dzierżawą terenu. Jednak podobnie jak prezydent, oraz przedstawiciele rady osiedla Dąbrowskiego nie przekonał radnych do swojego stanowiska. Głosami PiS i większości PO zgoda na dzierżawę została cofnięta.