Nie chcą policji w starostwie

- W piwnicy bydynku jest akwarium - stoi woda, ściany są zagrzybione, korytarze są tak ciasne, że z trudnością mijają się w nich dwie osoby - opisuje warunki Franciszek Rybczyński, powiatowy komendant policji.
Nic więc dziwnego, że gdy dwa tygodnie temu starostwo zaproponowało policji sprzedaż (za ponad 3 mln zł) jednego ze skrzydeł budynku przy dworcu PKS, propozycja ucieszyła komendanta. Na miejsce przyjechali specjaliści najpierw z Komendy Wojewódzkiej, a potem Głównej. - Chwycili pomysł - dodaje Rybczyński.
Zapał komendantów ostygł gdy na ich biurko trafiła opinia Rady Miasta. Miasto nie zgadza się żeby starostwo sprzedało policji jedno ze skrzydeł. - W 1999 r. miasto oddało starostwu nieodpłatnie dwie działki pod budowę starostwa. W akcie notarialnym pisze, że jeżeli grunt zostanie przekazany na inne cele, darowizna może zostać zwrócona. - Uważamy, że w pierwszym rzędzie powinny być tam umieszczone wszystkie agendy powiatu, np. urząd pracy, a dopiero potem coś innego - mówi burmistrz., Zbigniew Chmielowiec.
Radnym nie podoba się, że gdyby policja kupiła lokale od powiatu, jednostki organizacyjne starostwa musiałby się stamtąd wyprowadzić. W ten sposób agendy starostwa znowu byłyby rozsiane po całym mieście, a nie skupione w jednym miejscu.
- Chcielibyśmy sprzedać część budynku, ale są to na razie plany i propozycje. Najpierw musimy policzyć, czy adaptacje i przeniesie naszych agend będzie się opłacało - komentuje Waldemra Macheta, wicestarosta powiatu.
Komendant Rybczyński prosił w piątek radnych o zmianę opinii i podawał argumenty przemawiające za kupnem skrzydła w starostwie: remont komendy będzie kosztował 1,7 mln zł i się ciągnął dwa, trzy lata. Ale nawet po nim budynek policji będzie odbiegał od standardów, w których powinny pracować jednostki państwowe.
Wymiana zdań nie przyniosła żadnych rezultatów. Pod koniec marca dobędzie się kolejna sesja RM. Być może wtedy poznamy ostateczne stanowisko rady.