Nie będzie "Rajdu Lodołamaczy" z Niska do Stalowej Woli

Chętnych do podlodowych spacerów było wielu, ale do lodowatej wody zeszło tylko trzech nurków.

Kąpiele w lodowatej wodzie mają wielu amatorów. Nie wszyscy muszą być morsami, ale i nurkowie, którzy schodzą pod lód w piankowych kombinezonach, twierdzą, że taka kąpiel pomaga na wiele drobnych przypadłości. Nikt o zdrowych zmysłach nie wejdzie pod lód z zapaleniem oskrzeli czy grypą, ale z kataru podobno można się w taki sposób wyleczyć.

Żeby zejść pod lód, trzeba mieć specjalne uprawnienia, stąd na lodzie było dużo więcej nurków, niż szczęściarzy pod przezroczystą taflą. Amatorów zimowych kąpieli przybywa, bowiem woda jest wtedy czysta.

- Fantastyczne wrażenie robią na każdym nurku bajecznie rozpływające się kule powietrza, które od dołu rozbijają się o lód - opowiada swoje wrażenia Marta Górecka członkini "Frogmenu".

W sobotę, gdy nurkowie penetrowali zalew w Warchołach, powietrze miało temperaturę 3 stopni Celsjusza. Żeby wejść do wody - temperatura ok. 1 stopnia - musieli wyciąć otwór w lodzie, o grubości 15-20 cm. Pod lód schodzili parami i byli zabezpieczeni linami. Pod lodem spacerowali nie więcej niż kwadrans.
"Frogmen" od kilku lat organizował zimowe pływanie po Sanie, z Niska do Stalowej Woli. Niestety, w tym roku "Rajdu Lodołamaczy" nie będzie. Koszty zabezpieczenia przerosły możliwości nurkowej asocjacji i impreza w lodzie odbędzie się za rok.