MLKS Rzeszów przegrał pod Wawelem. Debiut ukraińskiej centerki w naszym zespole

Rzeszowianki nie najgorzej weszły w mecz, ale w drugiej kwarcie przestały trafiać, co Wisła skrzętnie wykorzystała. Po dużej przerwie koszykarki znad Wisłoka zwarły szeregi i przewaga krakowianek przestała rosnąć. Na odrobienie strat szans raczej nie było, ale nasz zespół dzielnie walczył i zostawił po sobie niezłe wrażenie.

Wynik jest gorszy niż gra. Zaczęliśmy bardzo dobrze, ale po pierwszej kwarcie zablokował nam się kosz i straty wyraźnie wzrosły. Potem znów graliśmy twardo w obronie i Wisła, która w sumie niczym nas nie zaskoczyła, nie miała tak łatwo.

oceniał Mirosław Gosztyła, trener MLKS-u

Szkoleniowiec z Rzeszowa miał pretensje do swoich koszykarek o postawę na linii rzutów osobistych.

– Przegrana mogłaby być mniejsza, ale aż osiemnaście rzutów wolnych było niecelnych. Inna rzecz, że obręcze w hali Wisły były twarde, czego nie lubimy. Za dwa tygodnie gramy u siebie z Pałacem Młodzieży Tarnów i spróbujemy zrobić niespodziankę.

W MLKS-ie zadebiutowała Eugenia Renhewycz, ukraińska centerka (17 lat, 186 cm), która trenowała w Rzeszowie od kilku miesięcy.

Żenia pochodzi z Kijowa, gdzie grała w tamtejszym klubie. Sporo umie, a z czasem będzie wnosić coraz więcej do gry

dodał trener naszego zespołu.

Wisła CanPack Kraków - MLKS Rzeszów 58:34 (16:10, 19:5, 11:10, 12:9)

MLKS: Gósz 5, Śląska 0, Kozioł 10 (3x3), Kotowicz 0, M. Czekańska 5 (1x3) oraz Faryj 2, P. Kania 0, Janusz 0, Machajska 1, E. Czekańska 9, N. Kania 0, Renhewycz 5. Trener Mirosław Gosztyła.