Minister Andrzej Biernat odwiedził Rzeszów. Podkarpacki sport problemów... nie ma?!

Co ciekawe, z ponad dwustu działaczy uczestniczących w otwartym spotkaniu, nikt nie odważył się zadać pytania.

- Pierwszy raz spotkałem się z czymś takim, choć później działacze podchodzili do mnie i przedstawiali swoje problemy - mówił w kuluarach Biernat po spotkaniu z przedstawicielami klubów, związków sportowych i samorządów.

Polityk Platformy Obywatelskiej przy pomocy mieszkającego na Podkarpaciu Bogusława Ulijasza, podsekretarza stanu w MSiT, przedstawiał programy i plany ministerstwa. Sypali kwotami w setkach tysięcy złotych, za każdym razem dodając, że kwotę podwoi samorząd, a potroi beneficjent.

Jako przykład podawali miasto Rzeszów, które potrafi dobrze korzystać z takich środków.

- Po dłuższej przerwie pojawiłem się w Rzeszowie i muszę przyznać, że dobrze się tu dzieje. Widać to także w infrastrukturze sportowej - opowiadał Biernat.

Przy okazji wbił szpileczkę opozycyjnym władzom województwa: - Marszałek nie chce podpisać nowego kontraktu terytorialnego, który współtworzył, czym stworzy problem swojemu następcy.
- Rozbudowa hali na Podpromiu, przykrycie kortów przy Jałowego i budowa boisk przy przedszkolach to nasze najbliższe projekty. Wszystkie realizujemy przy wsparciu ministerstwa sportu - przytakiwał prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc, który razem z wiceprezydentem Stanisławem Sienko oraz działaczami AZS-u Wilhelmem Woźniakiem i Januszem Zielińskim, został odznaczony przez ministra odznakami "Zasłużony dla sportu".

Ferenc pochwalił się m.in. powstającą przy liceum sportowym na Hetmańskiej nową halą sportową, gdzie na ministra czekał tłum młodzieży. Później Biernat z Ulijaszam przenieśli się jeszcze na Uniwersytet Rzeszowski, gdzie minister miał spotkanie ze studentami. Tam już po raz trzeci otwierano siłownię, ale pierwszy raz w tak zacnym gronie.