Mi(g)nął tydzień: Wesoły weekend i... 1 listopada - pisze w swoim komentarzu red. Waldemar Mazgaj

Wesoły weekend mieli za to nasi regionalni piłkarze, którzy na szczeblu centralnym rozgrywali same hity. I to jak skutecznie!

Dla Stali Mielec remis z Lechem Poznań to tak zwany zwycięski remis. Przy okazji znów kunszt bramkarski pokazał Rafał Strączek, który może zimą odejść z Mielca, bo to ostatni dzwonek, żeby Stal zarobiła na nim choć kilkaset tysięcy euro. Bo latem stanie się już wolnym piłkarzem, a „miedzi” w klubowej kasie ciągle brakuje.

Zaimponowali mi ostatnio kibice z Mielca, którzy w ramach akcji #DlaStali zbierają pieniądze na pomoc klubowi. Wpłaty są i większe, i symboliczne, ale każda złotówka pomoże spłacić różne dziwne zobowiązania, jakich w Mielcu narobiono przez lata.

Szkoda, że z taką ochotą jak kibice, nie pomagają Stali władze miasta, którego ten klub jest najlepszą wizytówką. Tylko 16 miejscowości w Polsce ma piłkarzy w krajowej elicie, wśród nich Mielec. Szkoda byłoby w taki sposób zaprzepaścić lata pracy w drodze #PoDawnyBlask. Tym bardziej, że piłkarze na murawie spisują się nad wyraz dobrze.

Prestiżowy mecz z Widzewem, liderem 1 ligi, wygrała Resovia. Zespół Dawida Kroczka zaimponował grą defensywną. Łodzianie, którzy we wcześniejszych 14 meczach zdobyli 29 goli (oczywiście najwięcej w lidze), grali może i nieźle, ale tym razem zdołali oddać jeden celny strzał (!!!), zresztą niespecjalnie groźny.

I znów wróciły do Rzeszowa marzenia o grze o coś więcej - do strefy barażowej „pasiaki” tracą „tylko” sześć punktów, a w tym roku zagrają jeszcze pięć spotkań, z czego trzy lub cztery „u siebie”.

Rzeszowska Stal wygrała zaś równie prestiżowy mecz z Motorem w Lublinie i - nie oszukujmy się - ma już autostradę do 1 ligi. Niby 13-punktową przewagę można jeszcze zmarnować, ale czy ktoś w to wierzy?