MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy są w szoku. Spychacz zniszczył nagrobki na cmentarzu

Ewa Gorczyca
Spychacz zniszczył 60 nagrobków na cmentarzu w Targowiskach.
Spychacz zniszczył 60 nagrobków na cmentarzu w Targowiskach. Tomasz Jefimow
Mieszkańcy Targowisk są w szoku. Nie są w stanie pojąć, jak mogło dojść do takich zniszczeń. W ciągu paru minut kilkadziesiąt nagrobków obróciło się w ruinę.
Spychacz staranowal kilkadziesiąt nagrobkówOperator spychacza pracujący przy budowie stadionu nie zapanowal nad pojazdem: przejechal przez pobliski cmentarz niszcząc ok. 60 nagrobków.

Spychacz staranował kilkadziesiąt nagrobków

Jadąc przez cmentarz spychacz miażdżył wszystko, co napotkał na swojej drodze. Pod gąsienicami 18-tonowego kolosa znalazło się ok. 50-60 nagrobków.

Janina Grzesik nie potrafi powstrzymać łez. Męża pochowała pięć lat temu, często przychodziła na grób.

- Wczoraj zapaliłam znicze, a dziś przed południem przyszłam usunąć chwasty dookoła nagrobka - opowiada. - Nawet widziałam w oddali na polu tę maszynę. Kto by przypuszczał, że chwilę potem coś takiego się wydarzy - kręci głową z niedowierzaniem.

Wróciła do domu a niedługo potem sąsiadka przyniosła wiadomość, że coś się stało na cmentarzu. Natychmiast pojechała tam z bratem.

- Grób męża był przy samym ogrodzeniu. Już od drogi zobaczyłam, że zostało tylko rumowisko. Aż mnie ścięło. Ciężko znieść taki widok. Tyle wyrzeczeń kosztowało, żeby ten nagrobek postawić - płacze.

Cmentarz wygląda jak pobojowisko. Połamane tablice nagrobne, poprzewracane krzyże i figury, potłuczone znicze, przysypane gruzem wazony i donice z kwiatami. Część płyt popękała, inne zostały całkiem zdarte, ukazując wnętrze grobu. 18-tonowy kolos sunąc na gąsienicach przez cmentarz niczym czołg niszczył wszystko, co napotkał po drodze.

Ani policjanci, ani biegły ds. ruchu drogowego, wezwany na miejsce, nie potrafili powiedzieć jak doszło do zdarzenia o takich skutkach.

Spychacz niwelował teren pod budowę stadionu, ok. 200 metrów od cmentarza. Nie wiadomo, dlaczego w pewnym momencie 50-letni operator maszyny zjechał z placu budowy, przemierzył łąkę dzielącą go od cmentarza, przewrócił betonowy filar metalowego ogrodzenia, staranował je i wjechał na cmentarz.
- Potem, niszcząc kolejne nagrobki. jechał na ukos przez cmentarz, pokonując ok. 150 metrów - relacjonuje podkom. Marek Śliwiński z KMP w Krośnie. - Zatrzymał się dopiero na drodze znajdującej się po drugiej stronie nekropolii, tuż nad skarpą. Wyjeżdżając zniszczył kolejne elementy ogrodzenia i wyłamał rosnące wzdłuż niego kilkumetrowe tuje.

Na drodze maszyny znalazło się ok. 60 nagrobków. Wieść o zdarzeniu szybko obiegła wieś.

Mieszkańcy, którzy przychodzili sprawdzić, w jakim stanie są groby ich bliskich, byli porażeni rozmiarem zniszczeń. Bezradnie patrzyli na to, co zostało z nagrobków, na których jeszcze niedawno stały kwiaty i znicze.

Tadeusz Mazur dostał telefon od brata i zaraz zwolnił się z pracy. - Nie spodziewałem się, że grób rodziców zastanę kompletnie zrujnowany. Stanisław Kozioł oglądał grób teściów. - Ucierpiał mniej niż sąsiednie, ale i tak trzeba będzie go odbudować - mówi.

Dlaczego operator nie był w stanie zapanować nad koparką? Wstępne ustalenia świadczą, że był trzeźwy. Alkotest pokazał wynik zero, ale od operatora pobrano jeszcze krew do szczegółowych badań.

- Trwa ustalanie, czy to zdarzenie było wynikiem awarii czy błędu człowieka - mówi podkom. Śliwiński.

Na miejsce przyjechał inny pracownik który ma uprawnienia do pracy na tego typu spychaczach. Jak twierdzi, udało mu się bez problemu uruchomić maszynę.

- Wszystko działa, sprzęgło, zapłon, hamulec - ocenia Paweł Bryś, operator z 6-letnim doświadczeniem. - W razie awarii wystarczyło np. przekręcić kluczyk czy opuścić pług czy wyłączyć boczne sprzęgła żeby ją zatrzymać.

Jego zdaniem maszyna była sprawna. Nie wyklucza, że operator mógł zasłabnąć w trakcie pracy, stracić na chwilę świadomość. - Gaz w takim spychaczu działa odwrotnie niż w samochodzie. Jeśli zsunęła mu się noga, to tak, jakby dodał gazu i dlatego jechał dalej. - tłumaczy Bryś.

Maszyna jechała bez kontroli co najmniej kilka minut. Operator zatrzymał ją dopiero po drugiej stronie drogi, ok. 20 metrów za wyłamanym ogrodzeniem.

Spychacz gąsienicowy porusza się z niewielką prędkością 2-5 kilometrów na godzinę.

- Mimo to, ze względu na swoją masę i konstrukcję stanowi niszczycielską siłę. Ani nagrobki, ani ogrodzenie cmentarza nie stanowiły dla niego przeszkody zdolnej go zatrzymać.

- Na to potrzebny jest mur gruby na metr - ocenia Bryś.

Policjanci na miejscu prowadzili oględziny dokumentując zniszczenia. Poszkodowani proszeni są o kontakt z komisariatem policji w Rymanowie, tel. 13 43 29 375.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24