Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy kontra deweloper. Blok stanął zbyt blisko?

Bartosz Gubernat
Jan Żyłka: Zamiast widoku na stadion mamy przed balkonem betonową ścianę.
Jan Żyłka: Zamiast widoku na stadion mamy przed balkonem betonową ścianę. ZDJĘCIE NADESŁANE PRZEZ CZYTELNIKA
Lokatorzy nowego budynku twierdzą, że zostali wprowadzeni w błąd przez sprzedawcę mieszkań.

Aby zamieszkać w nowoczesnym apartamencie przy ul. Hetmańskiej, Jan Żyłka z żoną i czwórką dzieci w 2012 roku sprzedali dom. Budynek w rejonie kina Helios wybrali ze względu na bliskość centrum miasta. Trzecie z czterech pięter miało im zapewnić wyjątkowy widok na stadion miejski.

- Z tą myślą wybraliśmy mieszkanie z oknami wychodzącymi na al. Powstańców Warszawy. Kupując pytaliśmy dewelopera, czy na sąsiedniej działce ktoś nie planuje wysokiej zabudowy. Zapewniał, że nie, więc nie zawahaliśmy się zapłacić ponad 5 tysięcy złotych za metr kwadratowy. Pół roku później dostaliśmy pismo, w którym urząd miasta zawiadomił nas jednak o planowanej inwestycji po sąsiedzku. Zaniepokoiłem się, ale nie protestowałem. Byłem przekonany, że inwestor uszanuje zasady dobrego sąsiedztwa i nie uprzykrzy nam życia. Grubo się pomyliłem - mówi J. Żyłka.

Od strony al. Powstańców Warszawy, tuż pod oknami jego bloku szybko urósł czterokondygnacyjny budynek mieszkalny. - Wybudował go ten sam deweloper, od którego kupiliśmy mieszkanie. Co ciekawe, stoi tak blisko mojego balkonu, że gdybym sięgnął kijem od szczotki, mógłbym podać przyszłym sąsiadom herbatę. A na parterze, tuż przy wyjściu z naszej klatki budowany jest wjazd do jego garażu. Ja już straciłem ochotę na mieszkanie w tym miejscu, a sąsiad, który wykańczał pode mną mieszkanie tak się wściekł, że wstrzymał roboty. Nasze lokale straciły na wartości po kilkanaście procent, kto nam teraz wróci za to pieniądze? - zastanawia się J. Żyłka.
Mieszkańcy apartamentowca skarżą się także na fatalny stan jedynej drogi dojazdowej: Czy ktoś zamierza ją załatać zanim zniszczymy samochody? - pytają.

Deweloper, który wybudował bloki odbija piłeczkę. - Kiedy sprzedawaliśmy mieszkania, działka miała innego właściciela, a ja nie miałem informacji o żadnej planowanej inwestycji. To zbieg okoliczności, że zwrócił się do mnie z propozycją transakcji i odkupiłem od niego teren wraz z projektem i pozwoleniem na budowę - mówi inwestor. Przekonuje, że w kwestii odległości nie złamał przepisów. - Od granicy działki musiałem się odsunąć przynajmniej 4 metry, a dołożyłem do tego jeszcze 2,4 metra. Łącznie między blokami jest 10,4 metra. To odległość przepisowa, czy duża, nie wiem. Znajdą się pewnie ludzie, którym 25 metrów także byłoby mało - rozkłada ręce.

Ale lokatorów takie tłumaczenie nie przekonuje. W mailu do naszej redakcji Jan Żyłka pisze, że "prawo budowlane zostało nagięte krytycznie do granic normalności". - Dlatego zwrócimy się do nadzoru budowlanego z wnioskiem o kontrolę - przekonuje.

- Nie boję się jej wyników, inwestycja jest budowana zgodnie z prawem - odpowiada deweloper. W kwestii fatalnego stanu dojazdu do bloków odsyła do Miejskiego Zarządu Dróg. - To ulica miejska. Ja zapłaciłem za służebność ponad 30 tysięcy złotych i na własny koszt odnowiłem odcinek bezpośrednio przy mojej inwestycji. Reszta to zadanie dla urzędników - wyjaśnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24