"Serial "Linia życia" powstaje w trójmiejskich plenerach i warszawskich wnętrzach. Już na samym początku dojdzie w nim do tragedii, która wstrząśnie rodziną, a zarazem rozbudzi konflikty.
- Ten serial jest o tyle fajny, że zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem jest już tylko mocniej - przekonuje Beata Ścibakówna, w "Lini życia" wcielająca się w rolę żony właściciela wytwórni soków owocowych.
Aktorka, która - jak sama przyznaje - na ogół sceptycznie podchodzi do czytanych scenariuszy, tym razem jest zachwycona.
- Zagłębiając się w otrzymany materiał, byłam ciekawa, co będzie się działo dalej, chciałam jak najszybciej przeczytać kolejne odcinki - opowiada.
Serial "Linia życia" bez papierowych postaci
Marta Ścisłowicz, która gra Annę, siostrę Igora Grabowskiego (w tej roli Tomasz Ciachorowski), zaznacza, że w fabule "Linii życia" nie ma miejsca dla papierowych, jednobarwnych postaci.
- Tu naprawdę dużo się dzieje. Nie ma rozmów o kanapkach i o herbacie czy kawie, tylko cały czas są emocje - wyznaje.
A skoro są emocje, to muszą pojawić się konflikty. Pierwszy z nich rodzi się między Anną - typem córeczki tatusia (w roli ojca Jan Monczka) a Igorem, który wdał się w matkę (Beata Ścibakówna). Między rodzeństwem wciąż iskrzy, a zapalnikiem okazuje się narzeczony Anny, Michał Ostrowski (Andrzej Niemyt). Igor go wprost nie cierpi i nie może znieść myśli, że siostra z kimś takim zamierza ułożyć sobie życie.
- Michał to mój główny antagonista. Uważam go za człowieka nieodpowiedzialnego, chciałbym lepszej przyszłości dla Anki, i nie pozwolę, aby ktoś taki skalał rodzinę Grabowskich - ujawnia Tomasz Ciachorowski.
Wszystkie rody po kolei
Oprócz rodziny Grabowskich widzowie będą mieli okazję poznać perypetie trzech innych rodów.
- Ich losy zazębiają się w miarę rozwoju wypadków - zdradza Aleksander Mikołajczak, prywatnie tata robiącej karierę w USA Izy Miko, któremu przypadła rola Wiktora Ostrowskiego, ordynatora oddziału chirurgii.
Jednak, jak podkreśla Marta Ścisłowicz, serial jest tak skonstruowany, że w kolejnych sezonach będą eksploatowane inne rodziny.
- Wątek Grabowskich jest motorem napędowym pierwszej części, natomiast później ten akcent zostaje przeniesiony na następną rodzinę - wyjaśnia.
Znają losy bohaterów
W przy produkcji "Linii życia" zadbano, aby aktorzy poznawali losy swoich bohaterów na kilkanaście odcinków do przodu, co Beata Ścibakówna postrzega jako największą zaletę.
- Znamy swoje postacie, wiemy jak dawkować emocje, jak rozgrywać pewne sytuacje, bo wiemy, co się dalej wydarzy. To dla nas ogromny komfort - wymienia atuty takiego podejścia.
Na planie jak w domu
Większość ekipy zna się z planu "Samego życia", zatem część aktorów czuje się jak w domu. Ale nawet ktoś, kto - jak Tomasz Ciachorowski - dopiero do nich dołączył, jest w stanie odczuć i docenić przemiłą atmosferę.
- To są dla mnie zupełnie nowe warunki, dopiero uczę się imion osób z ekipy, jednak dostrzegam już przyjazny klimat i spotykam się z życzliwością współpracowników - potwierdza "Ciacho", który w "Linii życia" zrywa z wizerunkiem sympatycznego amanta. Jednocześnie ma nadzieję, że mimo jego wad, widzowie spojrzą przychylnym okiem na Igora.
"Linia życia" startuje 7 marca i będzie emitowana w Polsacie od poniedziałku do piątku o godz. 19.30.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak Ostrowska-Królikowska traktuje nieślubne dzieci. Nie każdego na to stać
- Ewa Farna chudnie w oczach! Wyciska z siebie siódme poty na sali treningowej
- Złote talerze, pięć sukienek, koncerty gwiazd. Ślub Rutkowskich będzie "na bogato"
- Skaldowie przestaną grać po śmierci Jacka Zielińskiego? Brat przekazał decyzję