Kurator oświaty negatywnie o planach reorganizacji przemyskich szkół

- Nie będziemy się odwoływać od decyzji kuratora, ale będziemy z nimi polemizować. Nie zgadzam się z przytoczonymi argumentami - twierdzi prezydent Przemyśla Robert Choma.

Podkreśla jednak, że ma wątpliwości, czy kuratorska opinia nie jest przedwczesna, bo nie spłynęły do niego choćby wszystkie opinie rad rodziców.

Prezydent Choma chce zaoszczędzić w wydatkach oświatowych w Przemyślu. Nad koncepcjami zmian pracował zespół, złożony m.in. z pracowników Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego. Z kilku wariantów wybrano ten, według którego przedszkola, podstawówki i gimnazja miałyby być połączone w dziesięć zespołów szkolnych.

Pracę straciłoby 40 pracowników administracyjnych, a jej utratą zagrożonych byłoby 20 nauczycieli. To miało pomóc zaoszczędzić miastu 400 tys. złotych już w tym roku, i 3,5 mln złotych w kolejnym a także zapobiec likwidacji szkół.

Wskazywano również korzyści w postaci sprawniejszego zarządzania oraz lepszego efektu kształcenia. Uczeń miałyby być w tym samym zespole od przedszkola do gimnazjum, dzięki temu byłby bardziej znany nauczycielom.

Jednak właśnie tworzenie tak dużych jednostek było głównym argumentem negatywnej opinii kuratora.

- Brak jest podstaw do prognozowania, że usprawniona zostanie organizacja i zarządzanie jednostkami. Kierowanie przez jednego dyrektora tak różnymi organizmami jak przedszkole, szkoła podstawowa i gimnazjum, mieszczącymi się w różnych, oddalonych od siebie budynkach nie tylko nie usprawni, ale znacznie skomplikuje zarządzanie - w piśmie do prezydenta Przemyśla twierdzi Jacek Wojtas, podkarpacki kurator oświaty.

Kurator podkreśla, że po zmianach i utworzeniu dużych zespołów dyrektor miałby znacznie ograniczony nadzór pedagogiczny. Stanie się też mniej dostępny choćby dla uczniów i ich rodziców.

Kurator podważa również, podkreślane przez władze miejskie, potencjalnie lepsze efekty kształcenia.

- Argument dotyczący ciągłości oddziaływań opiekuńczych w stosunków do uczniów od przedszkola do gimnazjum nie ma uzasadnienia ze względu na mały procent uczniów przechodzących na kolejnym etapie edukacyjnym do jednostek mających tworzyć zespół - twierdzi kurator.

- Pan kurator był łaskaw ocenić dyrektorów szkół jako tych, którzy nie dadzą sobie rady w przyszłości z prowadzeniem zespołów. Współczuję tym dyrektorom, bo w ocenie kuratora mogą się okazać złymi zarządzającymi. Znam tych dyrektorów i jestem przekonany, że daliby radę z zarządzaniem - mówi Choma.

Prezydent podkreśla, że głównym założeniem pomysłu było łączenie, jako alternatywa dla likwidacji szkół. Jednak chodziło tylko o łącznie na poziomie administracji szkołami.

- To działanie miało nas ustrzec przed innymi działaniami, które mogą dotyczyć oświaty - twierdzi prezydent.

- Potwierdziły się nasze przypuszczenia o niezgodności z prawem proponowanych zmian, a raczej eksperymentu oświatowego, jak sami inicjatorzy go nazwali - mówi Rafał Oleszek, radny opozycyjnego SLD.

Po ogłoszeniu prezydenckich propozycji reorganizacji w oświacie, rodzice uczniów rozpoczęli zbiórkę podpisów pod sprzeciwem wobec tych zmian. Obecnie jest ich ponad 5 tys. Na jutro (wtorek) zapowiedziana została pikieta przed Urzędem Miejskim. Podczas niej delegacja rodziców chce wręczyć prezydentowi petycję i podpisy.