Ta historia jest bliźniaczo podobna to słynnej sprawy ultramaratończyka Piotra Kuryło, który przywiązał swojego psa do bramy schroniska dla zwierząt zostawiając go w 40-stopniowym upale. Tłumaczył, że wybierał się na kolejny bieg i nie miał co zrobić z pupilem.
Właściciel Sprintera, jak nazwali pieska pracownicy schroniska "Kundelek" w Rzeszowie w środowy wieczór ok. godz. 21 przerzucił go przez ogrodzenie. Pies wpadł prosto na plac, po którym swobodnie biegało 40 psów.
- Psy, które tworzą zwartą grupę takiego osobnika z zewnątrz traktują jak intruza. Takie jest prawo stadne - tłumaczy Halina Derwisz, szefowa "Kundelka". - Gdyby nie pracownik, który usłyszał głośne ujadanie Sprinter mógłby zostać zagryziony na śmierć - dodaje.
Pies jest w silnym stresie
Choć minęło kilka dni pies nadal jest w bardzo silnym stresie. Trzęsie się, podkurcza ogon, a pracownicy poważnie obawiają się o jego życie. Dlatego szukają nieodpowiedzialnego właściciela Sprintera. Publikują zdjęcie psa gdzie tylko mogą licząc, że ktoś rozpozna go po charakterystycznej szarej chustce w kratę, którą miał przywiązaną do szyi. Ponieważ porzucenie psa jest jedną z form znęcania się, bezmyślnemu opiekunowi grozi kara.
- To, że ktoś nie ma co zrobić z psem to żadne wytłumaczenie, a to, że przywiązał go do bramy schroniska lub wrzucił przez ogrodzenie to żadne usprawiedliwienie. Obie te sytuacje naraziły psy na niebezpieczeństwo i mogły skończyć się tragicznie - mówi Halina Derwisz. - Tymi istotami nie wolno się bawić, trzeba im okazać szacunek. Ciekawe, czy dobrego przyjaciela te osoby też potraktowałyby w ten sposób - kręci głową.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?