Krioterapia przyhamowuje bóle związane ze stwardnienieniem rozsianym

Na świecie aktualnie choruje na nie ok. 2 i pół miliona ludzi. W Polsce ok. 60 tysięcy. To nas lokuje na 3 miejscu w Europie.

Można je leczyć lekami tak zwanymi immunomodulacyjnymi, których wczesne podanie daje szansę na zahamowanie schorzenia i mniej naraża chorego na kalectwo.

Ale takie leczenie jest dostępne w Polsce w stopniu marginalnym. Bo tylko 2 proc. chorych może korzystać z refundacji NFZ.

W innych krajach europejskich refundacja ta jest wyższa - na Słowacji 5, w Bułgarii 6, na Węgrzech 8, w Czechach 9 procent populacji chorych. W większości krajów zachodnich UE z refundacji korzysta 30 procent chorych, a w USA 45 procent. Polska wśród krajów europejskich jest na przedostatnim miejscu przed Białorusią.

- Jeśli ktoś nie hamuje lekami stwardnienia rozsianego, to schorzenie szybciej się rozprzestrzenia - zauważa rzeszowski internista, lek. med. Robert Gołebiowski. - Chory przestaje być samodzielny, w konsekwencji musi skorzystać z renty, a jego niepełnosprawność nakłada na rodzinę obowiązki, które z kolei ograniczają ich aktywność zawodową.

- Jedną z konsekwencji zabiegu krioterapii, który polega na powierzchniowym zetknięcia z ciałem temperatury minus 120 st. C. jest m.in. zmniejszenie bólu towarzyszącemu stwardnieniu rozsianemu - twierdzi lek. med. Martą Niemczyk z Rymanowa - Zdroju, gdzie znajduje się jedna z nowocześniejszych w Polsce kriokomór.

Zanim jednak wejdziemy do kriokomory trzeba poddać badaniu internistycznemu (m.in. zmierzyć sobie ciśnienie), a lekarz powinien przeprowadzić wywiad medyczny (przebyte choroby, przyjmowane leki, tolerancja na zimno).

Polska jest jedynym krajem w Europie, który nie ma programu kompleksowej pomocy chorym na stwardnienie rozsiane. Niepokój wzbudza również stosowanie zróżnicowanych systemów refundowania terapii zależnie od decyzji regionalnych oddziałów NFZ. A to stawia jednych pacjentów nad innymi.