Mocne wejście gospodarzy
Po raz enty okazało się jednak, że jak ktoś gra w Sokole, to nie pęka przed nikim. Gospodarze rozegrali świetne spotkanie, przez większość meczu prowadzili, a że dopingowana przez sporą i głośną grupę swoich fanów Stal ani myślała kapitulować, kibice obejrzeli dużo efektownego basketu.
Że nie żartuje, Sokół pokazał już w I kwarcie, prowadząc 20:9. Stal szybko odrobiła ten minus i na boisku rozgorzała zażarta walka. Kiedy były gracz Sokoła Maciej Klima trafił zza łuku, goście na chwilę byli na plusie (20:22). Punkty Łukasza Nitsche dały zaliczkę łańcucianom (31:26, 23. min). Gra była szybka, agresywna. Miejsca na łatwe rzuty mało. W Łańcucie, w zastępstwie Rafała Glapińskiego (jeszcze nie doszedł do siebie po grypie), kreowania grę otrzymał Jaromir Szurlej, wspomagany przez Nitschego. Obaj spisali się na medal, potrafili "wozić" czarnoskórego Loyda. Ten odpłacał się pięknym za nadobne, trafiał też z dystansu. Po 20 minutach tablica pokazywała remis (45:45).
Pydych wrócił
Pydych wrócił
W Łańcucie niespełna 5 minut gry zaliczył Paweł Pydych. Wychowanek Stali pojawił się po raz pierwszy na boisku po przerwie spowodowanej kontuzją kręgosłupa. Poplarny "Maruda" był wyłączony z gry ponad rok.
Wydawało się, że w II połowie Sokołom może braknąć "paliwa". Ich problemem były też 4 faule Bartosza Dubiela. Gospodarze byli jednak nie do zdarcia. W III kwarcie grano kosz za kosz, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk. Stal najdalej uciekła na 3 "oczka" po kontrze Jacka Jareckiego (66:63). Trójka Szurleja przywróciła status quo, a gdy tak samo trafił Nitsche, po dwóch kwadransach było 69:68.
Najlepszy okres łańcucian to pierwsze 4 minuty IV odsłony - po trójkach Pisarczyka (2), Chromicza Sokoły uciekły na 12 punktów (84:72). Trener Stali wziął czas i posłał do boju wszystkich najlepszych. Najpierw wolne trafił Jacek Balawender, ale pierwszy garnitur, a szczególnie Loyd i Wołoszyn niwelowali straty. Miejscowych (już bez Dubiela - 5 faul) dopadł przestój i 2 minuty przed syreną i akcji Loyda 2+1 czuli już oddech rywala na plecach (86:84). W krytycznym dla Sokoła momencie za 3 trafił Balawender. Widownia eksplodowała. Goście faulowali taktycznie, jednak na nic im się to zdało. Sensacja stała się faktem.
SOKÓL ŁAŃCUT - STAL STALOWA WOLA 98:90 (20:19, 25:26, 24:23, 29:22)
SOKÓŁ: Pisarczyk 18 (3x3), Chromicz 11 (3x3), Nitsche 17 (2x3), Dubiel 16, Szurlej 11 (1x3) oraz Fortuna 6, Czerwonka 0, Balawender 11 (1x3), Paul 6, Kołacz 2.
STAL: Miszczuk 7, Partyka 3, Godbold 3 (1x3), Gabiński 8 (2x3), Loyd 27 (2x3) oraz Jarecki 8 (1x3), Malczyk 0, Kasiulevicius 2, Pydych 2, Wołoszyn 19 (2x3), Klima 9 (1x3), Andrzejewski 2.
WIDZÓW 800 (150 ze Stalowej Woli).
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Jolka z "Niani" zniknęła z show biznesu. Wiemy, co stało się z Iwoną Wszołkówną
- Grzeszczak promuje singiel NOGAMI DO NIEBA. O mały włos od wpadki [ZDJĘCIA]
- Torbicka kontra Derpienski na Festiwalu w Cannes. Cicha elegancja czy róż i cekiny?
- O tej relacji Rosiewicza i Villas nikt nie wiedział. Prawda wyszła na jaw teraz