Kolarstwo. Kasia wróciła z mistrzostw świata

- W czasówce miała gorszy wynik nie ze swojej winy. W wyścigu ze startu wspólnego zrobiła to, co miała zrobić - tak dokonania swej podopiecznej komentuje trener Stanisław Zygmunt.

W jeździe na czas Kasia zajęła 31 miejsce. Według Zygmunta mogła uzyskać czas o 30-40 sekund lepszy i miejsce w drugiej dziesiątce, gdyby nie to, że na przeszkody trafiła tuż przed startem.

- Kasia miała jechać jako pierwsza, o dziesiątej. Powinna mieć godzinę na rozgrzewkę, ale 25 minut przed startem musiała się stawić na pomiary roweru. Z rozgrzewki wyszły nici i szansa na lepszy czas uciekła.

W wyścigu ze startu wspólnego nasza zawodniczka uplasował się na 33 pozycji. Niby dalekiej, ale Zygmunt podkreśla, że nie dała plamy.

- Przeczytałem gdzieś, że zrobiła słaby wynik, że nie miała szans, a to zupełnie nie tak. Przed startem była mowa, że jeśli w grupie do mety dojadą trzy nasze zawodniczki, to rozprowadzają Kirschenstein, najlepszą sprinterkę. I tak się stało. Kasia szarpnęła 500 metrów przed metą, wyprowadziła koleżankę na drugą pozycję. Potem planowo odpuściła, niestety, druga nasza zawodniczka gdzieś się zawieruszyła, nie dała zmiany i skończyło się 14 miejsce Kirschenstein - stwierdza trener Azalii.
Pytany o wnioski ze startu Wilkos w Zygmunt mówi poirytowany.

- Powinienem tam być, ale na Podkarpaciu mamy dziadostwo w kolarstwie. Trenerzy z innych klubów są na etatach, mogą wyjechać na 2 tygodnie na taki wyścig i pomóc swej zawodniczce. Ja normalnie pracuję i takiej możliwości nie mam.

W weekend dwie juniorki młodsze Azalii - Kinga Sowa i Katarzyna Kozyra - wystartują w mistrzostwach Polski parami.