Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kłopoty z zabytkowymi kaplicami

ANTONI ADAMSKI
We wnętrzu dawnej kaplicy Lubomirskich w pałacu w Przeworsku jest dziś biblioteka muzealna. Starosta Zbigniew Mierzwa nazwał to "zbezczeszczeniem miejsca świętego".
We wnętrzu dawnej kaplicy Lubomirskich w pałacu w Przeworsku jest dziś biblioteka muzealna. Starosta Zbigniew Mierzwa nazwał to "zbezczeszczeniem miejsca świętego". DARIUSZ DELMANOWICZ
W Muzeum-Pałacu Lubomirskich w Przeworsku znajduje się kaplica nieużywana od 1944 r. Po wojnie był tu magazyn spółdzielni inwalidów. Muzeum wyremontowało pomieszczenie i w 1974 r. wprowadziło do niego bibliotekę, która funkcjonuje tam do dziś. Ten fakt starosta przeworski Zbigniew Mierzwa nazwał "zbezczeszczeniem miejsca świętego".

W rozmowie z "nowinami" starosta Mierzwa zapowiedział, że dawna kaplica rodowa rodziny Lubomirskich ma być przywrócona do kultu do końca marca br.

Bardziej papieski od papieża?

- To miejsce jest poświęcone - ważne dla każdego wrażliwego na piękno i historię. Muzealną bibliotekę można wyprowadzić na piętro, na ścianach zawiesić obrazy religijne ze zbiorów muzealnych, zaś kaplicę reaktywować - podkreślił starosta. Kuria Archidiecezjalna w Przemyślu nie zajęła oficjalnego stanowiska.
- Określenie, którego użył pan starosta, jest bardzo pochopne. Profanacja jest użyciem dawnego obiektu sakralnego do celów niegodnych i nieczystych. W wypadku kaplicy pałacowej w Przeworsku takie fakty nie mają miejsca. A że po roku 1944 historia potoczyła się tak, a nie inaczej - za to dyrekcja Muzeum nie ponosi odpowiedzialności. Kościół miał zawsze kłopoty z ludźmi nadgorliwymi, określanymi jako"bardziej papiescy niż sam papież" - powiedział ksiądz, proszący o zachowanie anonimowości.
Bożena Figiela, dyrektor Muzeum, przyjęła słowa starosty z oburzeniem. - Jest dla mnie zadziwiające, że przedstawiciel samorządu, osoba obdarzona zaufaniem społecznym, może pozwolić sobie na uprawianie demagogii - stwierdziła pani dyrektor, dodając, że rozważa wniesienie przeciw staroście oskarżenia z powództwa cywilnego o zniesławienie.

Nowa władza, nowe pomysły

Reaktywowanie kaplicy dyr. Figiela uważa za nierealne. Książek nie można przenieść na piętro, bo przeciążą drewniane stropy. W przedsionku kaplicy znajduje się centralka telefoniczna oraz inne instalacje. Ich przeniesienie byłoby kosztowne. Tymczasem Muzeum nie ma nawet pieniędzy na zakup pieca do ogrzewania gazowego. Wyposażenie kaplicy nie zachowało się. Kto zafunduje nowe?
- Poprzednie władze chciały ekspozycję historyczną na parterze pałacyku zastąpić restauracją. Tymczasem nie ma i nigdy nie było w zabytkowych wnętrzach odpowiednich urządzeń kuchennych ani sanitarnych. Ponadto na adaptację pomieszczeń nie zgodziłby się konserwator zabytków. A teraz mamy nowy pomysł nowej władzy - powiedziała "n" dyr. Bożena Figiela.
Pomieszczenia, w których znajdowały się niegdyś kaplice, mamy w wielu obiektach naszego regionu. Na przykład na zamku w Baranowie Sandomierskim. W dawnej kaplicy była w latach 70. sala koncertowa. Obecnie mieści się tam ekspozycja na temat zniszczeń i restauracji zabytku po 1939 r. We wnętrzu zachowało się niewiele: polichromia na sklepieniu i fragmenty witraży Józefa Mehoffera.

Zaginiony tryptyk Malczewskiego

- W kaplicy znajdował się niegdyś tryptyk pędzla Jacka Malczewskiego, który został wywieziony w czasie wojny. Gdyby udało się go odzyskać, rekonstrukcja wnętrza (projektu Karola Stryjeńskiego) miałaby sens. Zachowały się bardzo dokładne przedwojenne fotografie. Kaplica w kompleksie zamkowo- restauracyjno-hotelowym miałaby sens. Mogłyby odbywać się w niej śluby. W naszej restauracji jest wiele przyjęć weselnych, a byłoby więcej - powiedział Adam Zwolak, dyrektor Oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu S.A., która jest właścicielem zamku. Dyr. Zwolak nie uważa, by ekspozycja we wnętrzu dawnej kaplicy profanowała dawny obiekt sakralny. Czy uda się zrekonstruować wnętrze kaplicy - tego jeszcze nie wiadomo.

Na razie jest dzwon na sygnaturce

Baszta Boska zamku w Krasiczynie z zewnątrz otoczona jest rusztowaniami. Roboty są w toku. Także wewnątrz od lat 60. stoją rusztowania - nigdy nie używane, gdyż dotąd nie było pieniędzy. Nie przyszedł jeszcze czas na odnawianie wnętrza kaplicy, z której zachowały się tylko sztukaterie i malowidła ma ścianach. Wyposażenie zostało rozgrabione po wojnie i nic nie wiadomo o jego losach. Zachowały się tylko przedwojenne fotografie - cenny materiał do planowanej rekonstrukcji wnętrza.
- Kaplica będzie zrekonstruowana. Już dziś narzeczeni, którzy zamawiają przyjęcia weselne w restauracji zamku w Krasiczynie, pytają o kaplicę. Chcieliby wziąć ślub na miejscu. Planujemy zakończenie odnawiania całego zamku na rok 2007. Przed tą datą kaplica będzie czynna. Na razie na sygnaturce na dachu wisi dzwon, dar ludwisarni Olszewskich - powiedziała Stanisława Majewska, dyrektor krasiczyńskiego Oddziału Agencji Rozwoju Przemysłu S.A.

Sala rozpraw czy kaplica?

Zamek Lubomirskich w Rzeszowie został na początku XX stulecia zburzony przez Austriaków i zbudowany od nowa na więzienie oraz siedzibę sądu i prokuratury. Jedno z dużych pomieszczeń II piętra tradycyjnie nazywane jest kaplicą. O tym, że było to wnętrze sakralne, świadczy zachowana polichromia na suficie: litery "IHS" oraz gwiazdy. W czasie odnawiania Zamku w tym pomieszczeniu znalazła się sala rozpraw.
- Nie mamy żadnych dowodów ani dokumentów, które potwierdzałyby fakt istnienia kaplicy we wzniesionym przez Austriaków budynku. Prezes Sądu Okręgowego - gospodarz gmachu, nie widzi problemów związanych z wykorzystaniem pomieszczeń na sale rozpraw - powiedziała nam sędzia Iwona Szczypiór, rzecznik prasowy prezesa Sądu.

Ślub w Łańcucie

Kaplica rodu Potockich jest drugim po sieni pomieszczeniem parteru, od którego turyści rozpoczynają zwiedzanie Muzeum- Zamku w Łańcucie. Dobrze zachowane wnętrze używane jest sporadycznie. Tutaj odbył się ślub bratanka Alfreda Potockiego oraz wystawienie prochów ostatniego ordynata przed złożeniem ich w krypcie grobowej Potockich pod kościołem farnym.
Było też tak, że fakt istnienia kaplicy przysparzał kłopotów muzealnikom. Marek Potocki zaplanował w niej ślub swojej córki. Na przyjęcie weselne chciał zaprosić kilkaset osób.
- A co będzie, jeżeli taka liczba gości coś uszkodzi w sali balowej lub jadalnej? - usłyszał w Muzeum.
- Co pana to obchodzi? To przecież wszystko moje! - miał podobno odpowiedzieć Marek Potocki. Zgody na ślub i przyjęcie w pałacowych wnętrzach nie dostał.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24