MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Karetka z pacjentką jeździła od szpitala do szpitala, w Sanoku i Brzozowie nie było miejsc. Życia kobiety nie udało się uratować

Ewa Gorczyca
Ewa Gorczyca
Piotr Krzyżanowski/Polska Press
70-letnia mieszkanka powiatu sanockiego, z objawami duszności, spędziła kilka godzin w karetce pogotowia. Miejsca dla niej nie miały dwa szpitale, do których zawieźli ją ratownicy. Najpierw z Sanoka karetkę odesłano do Brzozowa, gdzie okazało się, że pacjentka ma koronawirusa, a wszystkie izolatki są zajęte. Ratownicy wrócili więc do Sanoka. Podczas oczekiwania przed SOR-em, nastąpiło zatrzymanie krążenia. Życia pacjentki nie udało się uratować.

Sprawę nagłośnił anonimowy internauta. Wpis ukazał się na profilu bloga o ratownictwie medycznym.

"W dniu wczorajszym (niedziela, 25 października – przyp. red.) około 13:00 ZRM stacjonujący w Sanoku został zadysponowany do pacjentki z nasilającą się dusznością. Pacjentka nie miała wykonanego testu na covid-19. Początkowo ZRM zawiózł pacjentkę do szpitala w Sanoku, skąd zostali odesłani do szpitala w Brzozowie. Tam wykonano test na covid-19, który okazał się pozytywny. W związku z brakiem miejsc na izolatkach, szpital w Brzozowie odesłał ZRM z powrotem do Sanoka. Tam ZRM z pacjentką na pokładzie oczekiwał w kolejce karetek do przyjęcia na SOR. Około godziny 18:00 pacjentka zatrzymała się krążeniowo i oddechowo. Członkowie ZRM podjęli się resuscytacji. Poinformowano personel SOR o trwającej resuscytacji w karetce. Pacjentka dopiero wtedy została przyjęta. Po długiej resuscytacji pacjentka zmarła w SOR Sanok. Podobny przypadek miał miejsce dwa tygodnie temu pod szpitalem w Brzozowie".

Autor (prawdopodobnie ratownik medyczny) zaapelował do władz i instytucji zajmujących się ochroną zdrowia o próbę rozwiązywania problemu niedostępności szpitali w przypadku pacjentów ze stanami nagłymi w województwie podkarpackim.

"Zapewnienia rządu /wojewody/ administracji lokalnej o tym, że problem zostanie rozwiązany niewiele zmienia w zaistniałej sytuacji" – podsumował.

Szpital w Sanoku przekształcił się w jednoimienny, pacjentkę odesłano do Brzozowa

Beata Pieszczoch, dyrektor Bieszczadzkiego Pogotowia Ratunkowego zapewnia, że ratownicy dopełnili wszystkich procedur.

- Niestety, to co się stało, jest trudne dla nas wszystkich. To tragedia dla rodziny i dla ratowników medycznych też, bo oni naprawdę starali się zrobić wszystko, co możliwe, żeby pomóc pacjentce - mówi.

Jak opisuje, wśród objawów podanych przez pacjentkę w wezwaniu, były m.in. objawy kardiologiczne. Ratownicy wykonali EKG i wysłali teletransmisję do Centrum Interwencji Sercowo-Naczyniowych (to niepubliczna placówka, która mieści się w sanockim szpitalu). Hemodynamika odmówiła przyjęcia, bo nie było zmian w zapisie EKG, które by do tego kwalifikowały.

Jak twierdzi dyr. Pieszczoch – ratownicy konsultowali się też ze szpitalnym oddziałem ratunkowym w Sanoku i pokazali również lekarzowi z hemodynamiki dokumentację wcześniejszego leczenia pacjentki.

- Szpital w Sanoku przekształcił się w jednoimienny i przyjmował pacjentów tylko z potwierdzonym wymazem pod kątem koronawirusa. Dlatego dyspozytor z Przemyśla zdecydował, że karetka ma jechać do szpitala w Brzozowie

- tłumaczy Beata Pieszczoch.

Test potwierdził koronawirusa, izolatki w Brzozowie były zajęte

W Brzozowie pacjentce wykonano szybki test, antygenowy (na wyniki wiarygodnego testu PCR czeka się kilka godzin). Wyszedł dodatni.

- Taki pacjent, jako podejrzany o zakażenie, powinien trafić do izolatki. Izolatki w szpitalu w Brzozowie były już zajęte, więc tu też ratownicy spotkali się z odmową przyjęcia. Wrócili do Sanoka, w nadziei, że szpital jako covidowy, przyjmie pacjentkę z pozytywnym wynikiem testu

- relacjonuje dyrektor Pieszczoch.

Jednak w trakcie oczekiwania w kolejce przed oddziałem ratunkowym u pacjentki nastąpiło nagłe zatrzymanie krążenia. Kobietę najpierw reanimowali ratownicy w karetce, potem przejął ją SOR.

W Sanoku karetka czekała na podjeździe

Dyrektor szpitala w Sanoku, Grzegorz Panek przyznaje, że karetka z pacjentką czekała na podjeździe i dopiero w krytycznym momencie kobieta została zabrana na oddział.

- Lekarze kontynuowali reanimację na SOR-ze, trwała ona ponad godzinę i niestety się nie udała - mówi dyrektor.

Zaprzecza, by szpital kilka godzin wcześniej odmówił przyjęcia kobiety.

- Nie ma żadnego śladu w dokumentacji, aby pacjentka wcześniej była do nas przywieziona. Prawdopodobnie była tylko konsultowana z hemodynamiką, ale to nie jest to nasz oddział

- mówi.

Tłumaczy też, jak funkcjonuje szpital covidowy.

- Mam możliwość przyjęcia pacjenta albo z potwierdzonym zakażeniem, albo w stanie nagłego zagrożenia życia, jeśli pacjent nie nadaje się do transportu. To ocenia dyspozytor ratownictwa medycznego, on decyduje, gdzie kierowany jest pacjent. U nas wszystkie oddziały są zajęte przez chorych z koronawirusem, więc pacjenta, który nie ma pozytywnego wyniku, nie przyjmę na żaden z oddziałów, bo może się zarazić. Muszę mieć miejsce w izolatce. Nawet pacjenta po reanimacji muszę przekazać do innego szpitala na dalszą hospitalizację.

Dyrektor szpitala w Brzozowie: wszyscy zachowali procedury

Tomasz Kondraciuk, dyrektor szpitala w Brzozowie uważa, że w tej sprawie wszyscy zachowali odpowiednie procedury.

- Po prostu w ten weekend było mało dostępnych miejsc internistycznych, mało miejsc dostępnych dla pacjentów z koronawirusem i mało miejsc na SOR w stosunku do potrzeb - mówi.

Tłumaczy, dlaczego szpital nie mógł przyjąć pacjentki przywiezionej przez karetkę z Sanoka.

– Zadaniem naszego szpitala jest przyjmować pacjentów podejrzanych o infekcję COVID-19 i, po potwierdzeniu tej infekcji za pomocą testu PCR, przekazanie do ośrodków o wyższym poziomie referencyjności. My zgodnie z decyzją wojewody mamy zabezpieczyć 5 miejsc dla takich pacjentów

.

Dyrektor Kondraciuk wylicza też, jak wyglądała sytuacja w chwili, gdy karetka przywiozła pacjentkę z Sanoka.

- Na odcinku covidowskim, który urządziliśmy na oddziale chorób wewnętrznych było 13 pacjentów z potwierdzonym zakażeniem i tych pacjentów nikt od nas nie przyjął, pomimo naszych starań. Dodatkowo, na odcinku obserwacyjnym, było 3 pacjentów z podejrzeniem infekcji, oczekujących na wynik PCR. Na SOR - 4 pacjentów podejrzanych o infekcję covid. A musimy pamiętać, że szpital i SOR służą zarówno pacjentom z podejrzeniem koronawirusa, jak i tym niezarażonym i oni nie mogą się ze sobą stykać.

Dlatego każdej kolejnej osobie, po wykonaniu szybkiego testu antygenowego, który dał wynik dodatni, odmawiano przyjęcia, bo nie było już miejsc w izolatce a lekarz dyżurny musiał zapewnić funkcjonowanie SOR.

- Zapewne w tej grupie znalazła się pacjentka - mówi dyrektor brzozowskiej lecznicy.


Dzień Wszystkich Świętych. Wspominamy osoby związane z Podkarpaciem, które odeszły które odeszły między listopadem 2019 i październikiem 2020 roku.

Wszystkich Świętych 2020. Wspominamy osoby z Podkarpacia, kt...

od 7 lat
Wideo

Zakaz krzyży w warszawskim urzędzie. Trzaskowski wydał rozporządzenie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24