MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jelenie były głodzone na fermie w Bieszczadach

Krzysztof Potaczała
Jeleń z fermy na Wierchach sfotografowane przez fotoreportera Nowin 14 stycznia.
Jeleń z fermy na Wierchach sfotografowane przez fotoreportera Nowin 14 stycznia. Fot. Wojciech Zatwarnicki
- Sprawdźcie podejrzaną hodowlę jeleni koło Wołkowyi - napisał czytelnik. - Ona nie powinna tam istnieć. Zwierzęta początkiem zimy były strasznie zaniedbane i wygłodzone. Odniosłem wrażenie, że to obóz koncentracyjny dla jeleni.
Hodowla jeleni w WolkowyiJelenie w prywatnej hodowli w bieszczadzkiej miejscowości Wolkowyja pozostawiono bez opieki.

Hodowla jeleni w Wołkowyi

Taki e-mail dotarł do naszej redakcji. Autor listu pisał, że hodowla jeleni znajduje się w gminie Solina na tzw. Wierchach (635 m n.p.m). Pomiędzy Polańczykiem i Bereźnicą Wyżną a Wolą Matiaszową i Rybnem.

Pojechaliśmy sprawdzić. Nie mogliśmy wejść za bramę, ale zza ogrodzenia dostrzegliśmy około 20 jeleni. Wewnątrz wyłożone były baloty z sianokiszonką i wysypana kukurydza. Zwierzęta nie wyglądały na niedożywione, nie widać było po nich oznak choroby, wyniszczenia. Czy dobrze trafiliśmy?

- Jak najbardziej, tyle że jelenie już trochę doszły do siebie po traumie, jaka dotknęła je w listopadzie i grudniu - mówi Wojciech Głuszko, szef Nadleśnictwa Baligród, od którego teren pod fermę dzierżawi Paweł Winiczenko, biznesmen z Warszawy. Zagroda dla jeleni ma 5 hektarów, ale łącznie Winiczenko wydzierżawił 55 ha. Nie użytkuje ich.

Wczesną zimą ktoś zauważył, że zwierzęta nie mają w zagrodzie grama pożywienia. Zatrudnieni przez właściciela hodowli pracownicy (było ich trzech) zupełnie nie przejęli się losem zwierząt. Podobno dlatego, że Winiczenko przestał im płacić.

- Te jelenie zwyczajnie były głodzone, w zagrodzie chodziły szkielety, paśniki były zupełnie puste - denerwuje się nadleśniczy Głuszko.
Karmienie stada przejęła gmina Solina. Wójt Zbigniew Sawiński nie ukrywa, że był poruszony widokiem jeleni.

- Kupiliśmy siano i marchew, sprowadziliśmy też lekarza weterynarii, by zbadał zwierzęta - mówi wójt.

Tadeusz Muszyński, powiatowy lekarz weterynarii w Lesku, nie miał wątpliwości już w chwili, gdy zobaczył jelenie zza ogrodzenia. Do środka wejść nie mógł.

- Były w złej kondycji, nie dostawały paszy, a hodowlę prowadzono niedbale. Obawiam się też, że zimą zwierzaki okresowo mają trudności z dostępem do wody. Pobliski potoczek przy niskich temperaturach może zamarzać.

- Ta ferma ma fatalną lokalizację - przekonuje autor listu do naszej redakcji. - Latem jest tam straszny skwar, brakuje trawy, a zimą to "wygwizdów" na szczycie góry. Męczarnia dla zwierząt, dlatego powinna być zlikwidowana, a właściciel ukarany.
Sprawą zajęła się prokuratura. Potwierdziły się zeznania świadków, toteż prokurator nie miał wątpliwości i pod koniec grudnia 2010 r. dwóm osobom, współwłaścicielom hodowli, postawił zarzuty znęcania się nad zwierzętami (obecnie jest jeden właściciel, drugi, jak twierdzi, wycofał się z interesu).

- Nie miały pożywienia ani opieki weterynaryjnej - mówi Monika Kaszubowicz z Prokuratury Rejonowej w Lesku. - Zresztą już dużo wcześniej, bo w lutym 2010 r., było źle. Jeleni nie karmiono, zostawiono je na pastwę losu w zamkniętym ogrodzeniu. Dwie z 23 sztuk padły.

Obecnie karmieniem stada zajmuje się Nadleśnictwo Baligród.

- Żal zwierząt, więc dajemy im karmę, m.in. sianokiszonkę i kukurydzę - tłumaczy Wojciech Głuszko. - Umowę na dzierżawę terenu zawarto w 2005 r., jeszcze za mojego poprzednika, na 20 lat. Ale będę się starał szybciej ją rozwiązać. Ta hodowla jest dla mnie bulwersująca.

Wójt Zbigniew Sawiński: - Właściciel stada jeleni skontaktował się ze mną, obiecał, że jeszcze w styczniu zapłaci za dokarmianie zwierząt.
14 stycznia napisaliśmy do Pawła Winiczenki e-maila, by odniósł się do stawianych mu zarzutów. Poprosiliśmy go także, by wyjaśnił, w jakim celu hoduje jelenie (ubój i sprzedaż mięsa, dla skór, dla poroży?). Obiecał, że odniesie się do pytań.

Do dzisiaj, mimo jeszcze kilku prób nakłonienia właściciela fermy do odpowiedzi (e-mail, SMS), nie skontaktował się z Nowinami. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że nie przyznaje się on do zarzutów i że jelenie, które zdechły, były chore.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24