MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jak w TV jest boks, siedzę do rana!

Jakub Hap
Archiwum prywatne Stanisława Pankiewicza
Wśród rodzimych wójtów Stanisław Pankiewicz to weteran - stażem pracy na tym urzędzie ustępuje tylko szefowi Krempnej. Gospodarz gminy wiejskiej Jasło mieszka w Warzycach, kocha sport i książki.

Dla mieszkańców miejscowości tworzących gminę Jasło pan Stanisław to swój chłop. Trudno się dziwić - miłość do jej krajobrazów ma we krwi, wszak pochodzi z Warzyc i mieszka tam po dziś dzień. Samorządowcem jest już szóstą kadencję, w tym piątą na urzędzie wójta. Grubo ponad dwadzieścia lat, szmat czasu... Wcześniej, przez prawie trzy dekady, był mundurowym - najpierw jako milicjant, czego się nie wypiera, a następnie funkcjonariusz policji.

Nie ma czasu na nudę
Na pytanie, jak wygląda jego dzień, 66-latek marszczy brwi.

- Nie mam żadnego schematu. Praca wójta ma to do siebie, że czasem wraca się do domu bardzo późno, i w moim przypadku też tak jest. Niekiedy ma to miejsce nawet o godzinie 23 czy 24. Liczne obowiązki często wpływają też na sposób, w jaki spożywam posiłki. Obiad jem zwykle później, niż się to przyjęło - choć zdaję sobie sprawę, że nie jest to zdrowe. Po wyjściu z urzędu uczestniczę w różnego rodzaju spotkaniach, zwykle w towarzystwie przyjaciół czy kolegów - również samorządowców, polityków. Kontakt z parlamentarzystą czy innymi osobami wpływowymi trudno nazwać prywatnym, tym bardziej, że podejmujemy tematy zawodowe. Muszę przyznać, że na takie kwestie najswobodniej rozmawia się właśnie w nieoficjalnym klimacie - wyznaje Stanisław Pankiewicz.

Gdy wójtowi udaje się wreszcie przekroczyć próg domu, a pora nie jest jeszcze zbyt późna, lubi odpocząć przed telewizorem. Ale najmocniej relaksuje go i wycisza czytanie książek - stara się to robić codziennie przed pójściem spać. Preferuje lektury, które cechuje głębsza treść, szczególnie dotyczące tematyki duchowości, ale czasem i historyczne. W swej biblioteczce przez lata uzbierał sporą kolekcję dzieł wielkich myślicieli.

Pasjonat sportu
Największym zamiłowaniem 66-latka jest jednak sport. Wójta pasjonują m.in. wszystkie dyscypliny zespołowe - głównie siatkówka, piłka ręczna i piłka nożna. Lubi oglądać je przedekranem TV, jednak największe emocje wyzwalają w nim w wersji „na żywo”.

- Mam karnet na mecze siatkarzy Asseco Resovii, kiedy tylko znajdę trochę więcej czasu, staram się z niego korzystać. Ostatnio dane mi było również uczestniczyć w półfinałach i finale mistrzostw Europy w piłce ręcznej - mówi S. Pankiewicz.

Uwielbia też sporty walki. Pociąga go MMA, które śledzi od lat, ale przede wszystkim boks. Ile to razy z powodu transmisji zmagań czołowych pięściarzy zarywał nocki! Na ostatnią potyczkę Artura Szpilki, w której to Polak walczył o tytuł mistrza świata królewskiej kategorii, jednak nie patrzył - gościł akurat naspotkaniu opłatkowym u Polaków żyjących na Ukrainie.

- Ale np. wszystkie pamiętne starcia Andrzeja Gołoty oglądałem, niezależnie od pory transmisji. Z jednym wiąże się zabawna historia - chodzi o słynną walkę z Lenoksem Lewisem. Akurat tej nocy spałem, bo przed szóstą musiałem jechać do Rzeszowa. Po wstaniu z łóżka, namydlając twarz do golenia, pomyślałem: włączę telewizor, może coś łapnę Gołoty. Okazało się, że walka jeszcze się nie rozpoczęła. Zdołałem obejrzeć całą - jak wszyscy pamiętamy, trwała jedynie sześć sekund. Kilka godzin później rozmawiam z kolegą w Rzeszowie i pytam: Janek, oglądałeś Gołotę? A on odrzekł: weź mi nawet nic nie mów! Potem wyznał, że tuż przed pierwszym gongiem poszedł do toalety, a jak wrócił, to już było po wszystkim. Przypadek identyczny, jak w słynnym skeczu Dańca - śmieje się wójt.

Rodzina mundurowa
Przybliżając prywatne oblicze Stanisława Pankiewicza, nie sposób zapomnieć o jego bliskich. Żona Irena, również rodowita warzycanka, jest emerytowaną fryzjerką. Wychowali troje dzieci. Wszystkie są już na swoim - Waldemar to wojskowy, Elżbieta jest policjantką, Anna pracuje w WKU. Zważywszy na przeszłość pana Stanisława, jak również fakt, że jeden z jego zięciów też pracuje w policji, można przypuszczać, że wielu tak mocno mundurowych rodzin w naszym regionie nie ma. Pankiewiczowie doczekali się pięciorga wnucząt - są ich oczkiem w głowie!

Obydwoje uwielbiają polskie góry - to tam najczęściej jeżdżą na wczasy. Kochają też Kraków oraz Częstochowę. Wójtowi marzy się, by kiedyś zwiedzić Watykan i Skandynawię. Najlepiej bez przewodnika, bo, jak mówi, tylko w ten sposób dane mu jest uchwycać magię miejsc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24