Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Lato: Nie grzebmy tej reprezentacji przed rozpoczęciem mistrzostw Europy

Tomasz Ryzner
Tomasz Ryzner
Grzegorz Lato był królem strzelców Mundialu, a też dwa razy najlepszym snajperem ekstraklasy
Grzegorz Lato był królem strzelców Mundialu, a też dwa razy najlepszym snajperem ekstraklasy Marcin Jastrzębski
Drużynie Kazimierza Górskiego też nie dawano szans przed mistrzostwami świata – mówi Grzegorz Lato, wychowanek Stali Mielec, stukrotny reprezentant Polski, król strzelców Mundialu 1974

- Reprezentacja awansowała na Euro po meczu, w którym nie oddała strzału w światło bramki. Co pan na to?
- Za bardzo próbowaliśmy wjechać do walijskiej bramki. Kiedy w szesnastce pojawia się kilkunastu piłkarzy, robi się tłok i ciężko coś wcisnąć do siatki. Za mało było strzałów z dystansu, jak ten w wykonaniu Piotrowskiego. Z Estonią zdobył ładnego gola, z Walią też był blisko.

- Wygrana po serii rzutów karnych to zasłużone zwycięstwo?
- Mówi się, że to loteria. Ale karne można dobrze i źle wykonywać. Nasi piłkarze uderzali mocno, dokładnie. Bramkarz Walii, nawet jak wyczuł kierunek, nie miał szans.

- Francja, Holandia i Austria – taką mamy grupę na Euro. Jest radość po awansie, ale szanse na wyjście z tej stawki drużyn wyglądają średnio.
- No to od razu przypominają mi się młode lata i na przykład sytuacja przed meczem na Wembley w 1973 roku. Nikt nam nie dawał większych szans, nie tylko na zwycięstwo, ale i na remis.

- W Chorzowie wygraliście z Anglikami dwa do zera.
- Tak, ale eksperci na Zachodzie lekceważyli ten sukces. Przypisano nam brutalną grę, Janka Tomaszewskiego nazwano klownem, o mnie prasa angielska pisała, że nadaję się bardziej do biegania na sto metrów.

- Na Wembley padł zwycięski remis, ale nie powie pan, że nie mieliści tony szczęścia.
- Z jednej strony tak, z drugiej jechałem sam na sam z Shiltonem i McFarland złapał mnie wpół. Fajnie, że nie kosił po nogach, ale tak czy owak, dziś byłaby czerwona kartka.

- Latem minie pół wieku od Mundialu 1974, na którym Polska wygrała sześć z siedmiu meczów i zdobyła trzecie miejsce w świecie. Przed turniejem byliście chyba w podobnej sytuacji, jak nasza obecna kadra.
- Polskie kluby znaczyły w pucharach daleko więcej niż dziś, mieliśmy za sobą olimpijskie złoto w Monachium, ale tak, można szukać porównań. Mieliśmy powalczyć w grupie z Włochami, Argentyną, wygrać z Haiti i wracać do domu. Po trzech meczach wszystko się zmieniło. Pisano, że Polska to powiew świeżości i zajdzie do strefy medalowej. Tak też się stało.

- Strzelił pan siedem goli i został królem strzelców. To były mega ważne gole, ale niekoniecznie efektowne.
- Padliniarz, szakal, sęp, tak mnie czasem nazywano. Nie obrażałem się za bardzo. Pamiętam mecz eliminacyjny do Euro 1976 z Holandią. Nikt by raczej nie ruszył do przodu, ale czułem, że obrońca poda do bramkarza. Wyszło na moje i padł gol. Wygraliśmy cztery do jednego. Albo się to ma, albo nie i biega bez skutku po połowie rywala. Trochę tych bramek strzeliłem (45 – red.), a meczów reprezentacji było o wiele mniej. Grupy eliminacyjne liczyły po trzy, cztery zespoły, nie było Ligi Narodów itd. Chylę czoła przed dokonaniami Roberta Lewandowskiego, ale w naszych czasach graliśmy rzadziej, a ja karnych nie strzelałem.

- A propos Holandii. W rewanżu przegraliście zero trzy i Orły Górskiego na Euro nie pojechały.
- Bolało, ale może przypomnę, jak wyglądała grupa eliminacyjna – Holandia, Włochy, Finlandia i Polska. Z Włochami były dwa remisy, ale awans dawała tylko pierwsza pozycja. Skala trudności była zupełnie nieporównywalna do dzisiejszej.

- Skąd czerpać nadzieję, że obecną kadra wygra z Holandią, o Francji nie wspominając?
- Z lepszymi często lepiej się gra. Na Euro, w meczu z renomowanymi przeciwnikami, takiej dekoncentracji jak w meczu z Mołdawią na wyjeździe, nie będzie. Nie jesteśmy faworytami, zgoda, ale nie grzebmy tej drużyny już przed startem imprezy.

- Do Niemiec blisko, jedzie na Euro?
- Oglądanie meczu na stadionie to przeżycie jedyne w swoim rodzaju, ale jednak odpuszczę. Postawię na dom, dobre towarzystwo, duży telewizor plus jakąś wodę niegazowaną (śmiech).

- Niedawno w Mielcu odsłonięto tam mural, na którym widnieje pana portret i zarys pańskiej sylwetki. Dziwi mnie trochę, że ta postać uderza piłkę lewą nogą.
- Nie szkodzi. Lewą nogą zdobyłem najpiękniejsze gole. Kiedy nią strzelałem, nawet pan Bóg nie wiedział, gdzie poleci piłka. (śmiech).

- Jakiś przykład?
- Pamiętam mecz z Odrą Opole, w której bronił wtedy Józek Młynarczyk. Heniu Kasperczak poszedł po skrzydle, dał mi fajne podanie w okolice szesnastki, ale na lewą nogę. Uderzyłem z pierwszej i „Młynarz” nie miał szans. Piłka poszła w same widły. Ledwo się tam zmieściła.

- Na muralu widnieje napis „Król strzelców, 1974”, a pod nim pański podpis. Czy młodzi kibice poznają, proszą Grzegorza Latę o autografy?
- Dostaję listy z całego świata, z Japonii, Hongkongu, Tajwanu, z USA i tak dalej. Ludzie proszą o autografy. Co roku zamawiam tysiąc swoich zdjęć, wysyłam kibicom po świecie, rozdaję dzieciom na spotkaniach w szkołach. Z ostatniego zakupu zostało mi już tylko ze sto pięćdziesiąt fotek.

- Na ulicy też pana rozpoznają?
- Zdarza się. Wtedy pomaga żona, która w zawsze ma torebce ze dwadzieścia zdjęć z gotowymi podpisami.

- Na koniec proszę przyjąć najlepsze życzenia z okazji zbliżających się urodzin. Trochę tych wiosen już pan ma, ale na zdrowie chyba nie narzeka?
- Trzymam się. W końcu to dopiero dwudzieste szóste urodziny do setki. (śmiech).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24