Gorąco przed sesją pod Ratuszem. Kupcy protestowali przeciw oddaniu placu Balcerowicza w ręce dewelopera [WIDEO]

Gorąco było dziś przed rozpoczęciem sesji Rady Miasta w Rzeszowie. Przed Ratuszem zebrała się delegacja kupców z placu Balcerowicza, by sprzeciwić się pomysłowi zamiany działek z deweloperem.

- Pan prezydent podczas lutowego spotkania z rzeszowskimi kupcami w Teatrze Maska zapewniał nas, że w pierwszej kolejności dojdzie do rewitalizacji targowiska Jutrzenka, następnie Hali Targowej, a na samym końcu Balcerka - mówił Kamil Flak, kupiec z „Balcerka”. - Padły wówczas konkretne pytania, czy nasze targowisko nie będzie przypadkiem „do odstrzału”. Zapewniano nas, że nie, że możemy remontować miejsca pracy, czyli wkładać swoje oszczędności, aby nam i naszym klientom było lepiej. Po czym z dnia na dzień z mediów dowiadujemy się, że mamy tak naprawdę małe szanse na to, żeby tu przetrwać. Być może nawet nie do końca zimy. Jeśli na dzisiejszej sesji radni podejmą głos za zamianą o teren przy Moniuszki to rozumiemy, że w tym momencie liczy się bardziej dobro dewelopera, niżeli ludzi. Dlatego apelujemy do prezydenta, aby wywiązał się z obietnicy danej nam 6 lutego, jak również do wszystkich radnych, aby podjęli decyzję zgodną z wolą mieszkańców i nas kupców. Na dowód czego przedstawimy listy z ponad 2 tysiącami podpisów od naszych klientów zebranych tylko od środy do poniedziałku. Ludzi, którzy chcą, aby ten rynek pozostał. I doprowadzimy do tego, bo "Balcerek" był, jest i będzie.

Robert Gajdek także był rozżalony. - To, co się dzieje poza naszymi plecami, po prostu skandal. Miasto chce nas przenieść prawdopodobnie na targ przy ul. Wyspiańskiego. Tam na pewno ludzie nie przyjdą. I niech pan prezydent powie, z czego my mamy żyć? Niech nam to powie w oczy, niech wyjdzie tu do nas i nam to powie, co mamy zrobić? Kto nas przyjmie do pracy gdziekolwiek? Pomóżcie nam wszyscy mieszkańcy! - apelował.

Zwracając przy okazji uwagę na drugą kwestię. - Od 20 lat nikt nam nie pomaga na placu, żeby go wyremontować. Wszyscy tylko potrafią przyjść i powiedzieć jedno: nie ma przyszłości, brzydko wygląda.

Inny kupiec, pan Antoni zżymał się, że dla niego niepojęte jest jak można tak robić ludzi w konia.

Kupców wspierała Karolina Pikuła z Polskiego Stowarzyszenia Wolne Podkarpacie, która przyznała, że temat jest dla niej istotny także z uwagi na to, że i jej rodzice są kupcami (ale w Krośnie): - Ci ludzie teraz woleliby ciężko pracować, zarabiać uczciwie odprowadzając podatki, zamiast sterczeć pod tym Ratuszem i prosić się o swoje - zwracała uwagę wskazując na kupców. - Nie chcemy w mieście kolejnych drapaczy chmur, zwłaszcza w centrum. Chcemy, żeby to, co lokalne, co jest tradycją, ostało się. „Balcerek” to miejsce blisko ludzi, otwarte od wczesnych godzin porannych, gdzie oprócz seniorów przychodzą także młodzi, bo budzi się w młodym pokoleniu świadomość tego, że trzeba kupować jak najbardziej lokalnie i to, co polskie. Stajemy murem za kupcami i nie odpuścimy tego tematu, ponieważ nie jest to sprawa tylko ich, lecz wszystkich mieszkańców.

Wchodzący do urzędu na sesję radny Jerzy Jęczmienionka z PiS (jako jedyny) zatrzymał się, by zapewnić protestujących: - Jesteśmy z wami. Uważamy, że nie powinno dojść do zamiany i będziemy o tym dziś głośno mówić. Mam nadzieję, że pan prezydent odpowie dziś na pytania i będzie miał odwagę odpowiedzieć, dlaczego podjął taką decyzję.

Prezydent nie wyszedł do kupców, ale ci weszli na sesję z transparentami. Zamiana działek miała być punktem 20, ale po tym, jak Marcin Deręgowski z KO i Jerzy Jęczmienionka z PiS zgłosili wniosek o zdjęcie go z porządku obrad, tak też zostało to przegłosowane. Radny Deręgowski argumentował wniosek m.in. tym, że nie rozważyli wszystkich możliwości pozyskania terenu, który jest miastu potrzebny w związku z budową PCLA.

13 radnych było za zdjęciem punktu z porządku obrad, a 12 przeciw. Za zdjęciem byli radni PiS, KO, Anna Skiba, a przeciw reszta radnych z Rozwoju Rzeszowa.

Prezydent Konrad Fijołek zaprosił kilku kupców do swojego gabinetu i efektem tych rozmów było umówienie się z delegacją na rozmowę 9 października (na godz. 8). - Jesteśmy gotowi wysłuchać uwag i rozwiać obawy. Uważam, że jest przestrzeń do kompromisu między prywatnym inwestorem a potrzebami handlowców. Ale czy będzie możliwy? Przekonamy się w trakcie rozmów.

Wcześniej na sesji prezydent mówił, że chciał przedstawić argumenty, które przyświecały przedłożeniu uchwały, opowiedzieć o tym nieco szerzej.

- Sprawa rewitalizacji miejsc handlu w Rzeszowie towarzyszy nam już od dawna. Wolałbym to zrobić dziś. Chcę wyraźnie zaznaczyć, że wszystkie działania, których się podejmujemy są transparentne - zaznaczył.

Na pytanie, czy rozważa/rozważał użycie specustawy wobec dewelopera przyznał, że oczywiście też brali pod uwagę ten wariant. - Natomiast szybszym wariantem jest porozumienie z inwestorem.

Tomasz Kamiński, szef klubu Rozwój Rzeszowa tak skomentował decyzję o przełożeniu tematu z sesji na kolejną:

- To jest oddalenie problemu i schowanie głowy w piasek. Jako klub radnych Rozwój Rzeszowa chcieliśmy dziś kontynuować dyskusję, którą pan prezydent z handlującymi na placu Balcerowicza rozpoczął w lutym tego roku. To była długa, rzetelna debata. Chcieliśmy dziś zrobić krok do przodu. Wszyscy wiemy, że w takim formacie plac Balcerowicza nie może dalej funkcjonować w XXI wieku, w mieście europejskim. Chcemy go zmienić, ucywilizować. Prezydent chciał przedstawić rzeczowe argumenty, bo wokół Placu Balcerowicza narosło wiele nieprawd, półprawd i kłamstw.

Podczas dzisiejszej sesji Rada Miasta Rzeszowa uchwaliła nowe Studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego miasta.