Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

GEOCACHING, czyli z miłości do SKARBÓW!

Jakub Hap
Każde odkrycie notowane jest w logbooku.
Każde odkrycie notowane jest w logbooku. Jakub Hap
KESZERZY. Mają odmienne charaktery, różnią ich profesje, lat też nie mają po tyle samo. Co ich łączy? Frajda z odkrywania tajemnych skrytek, schowanych w różnych zakamarkach miast i wiosek, wokół niczego nieświadomych ludzi. O tajnikach swej pasji opowiedzieli nam Bartek, Paulina, Piotr, Marcin oraz Michał.

Swe korzenie geocaching ma za Oceanem. 1 maja 2000 r., ówczesny prezydent USA Bill Clinton zdecydował się naodkodowanie zakłócanego dotąd cywilom sygnału GPS, co umożliwiło wszystkim użytkownikom systemu namierzenie danego obiektu z dokładnością większą niż 10 metrów. Dwa dni później, dla uczczenia tego wydarzenia, Dave Ulmer wyszedł z inicjatywą rozpoczęcia gry, która polegałaby na chowaniu „skarbu”, a następnie podaniu do publicznej wiadomości współrzędnych jego lokalizacji, by każdy mógł tam dotrzeć.

Zaczęło się od wiadraZabawę symbolicznie zainaugurował założeniem pierwszej naświecie skrzynki ze „skarbem” (w tym przypadku było to wiadro z różnymi gadżetami), którą ukrył w lesie koło Estacady w Oregonie. Współrzędnymi skrytki podzielił się w sieci, na grupie dyskusyjnej użytkowników GPS. Wielu z nich w mig zafascynowało się ideą i z odbiornikami GPS w dłoni wyruszyło szukać „skarbu” - by potem na forum dzielić się przeżyciami z wyprawy. Keszerzy, bo tak mówią o sobie fani geocachingu, szybko zaczęli zakładać własne skrytki, w mgnieniu oka rozkręcając całą machinę.

Grono miłośników nowej plenerowej gry sukcesywnie przybierało na liczebności, a co za tym idzie, rosła też ilość nowych skrytek. W ich tworzeniu keszerzy mogą popisać się kreatywnością - tylko i wyłącznie do nich należy decyzja, czy miejscem ukrycia „skarbu” będzie dziupla w drzewie, wyrwa w starym murze czy może przyczepiona do spodu ławki w parku puszka po kukurydzy. Kesze mogą być lokalizowane w dowolnych miejscach, z pominięciem terenów z zakazem wstępu, prywatnych - bez indywidualnego zezwolenia, szczególnie chronionych przyrodniczo - poza wyznaczonymi szlakami (parki narodowe, rezerwaty), i obszarów, gdzie potencjalnie może dość do zamachu terrorystycznego (np. dworzec, lotnisko). Uczestnicy zabawy muszą też pamiętać, że „skarbów” nie można zakopywać.

Na to, by magia ukrywania i poszukiwania „skarbów” wyszła poza granice Stanów Zjednoczonych, nie trzeba było długo czekać. Do kraju nad Wisłą dotarła w 2002 r., zaś pierwsza polska skrzynka ukryta została na terenie Warszawy - jak wynika z danych Geocaching.com, pierwszego serwisu dla kesze-rów, po dziś dzień stanowiącego największą bazę skrytek. Rosnąca na sile rodzima społeczność geocachingowa z czasem skupiła się wokół serwisu Opencaching.pl, funkcjonującego od 2006 r.

I tu się w to bawiąObecnie na świecie istnieje ponad 2, 8 mln aktywnych skrytek. Poszukiwaczy „skarbów” jest około 6 mln - nie brakuje ich również w naszych stronach. Zważając na fakt, że podwzględem liczby skrytek Ziemia Jasielska zajmuje trzecie miejsce na Podkarpaciu, trzeba przyznać: działają prężnie. Ciężko powiedzieć, ilu ich jest. My dotarliśmy do pięciorga: Bartłomieja i Pauliny Wilków, Piotra Jurysia, Marcina Grabka oraz Michała Gorczycy. Do społeczności keszerów wszyscy dołączyli w ubiegłym roku. Zabawa szybko ich wkręciła. Najdłuższy staż w geocachingu ma małżeństwo Wilków. Jak wdali się w romans z tą rozrywką?

- W pewną kwietniową niedzielę nudziliśmy się. Zastanawiając się, za co by tu zrobić, pojawił się temat geocachingu, o którym słyszeliśmy już wcześniej, ale którego nigdy nie poznaliśmy na własnej skórze. Postanowiliśmy więc udać się w jedno z miejsc, gdzie miał znajdować się ukryty kesz - na teren przy Pałacu Sroczyńskich. Po kilku chwilach udało się go znaleźć. Zabawa nam się spodobała i postanowiliśmy ją kontynuować - opowiada B. Wilk.

Ta gra otwiera oczyFascynacją geocachingiem Bartek szybko zaraził Piotra, z którym znał się od lat. I on złapał bakcyla.

- Na początku uczestniczyłem w poszukiwaniach skrzynek jako obserwator i zachwyciłem się. Ta gra nie jest jedynie formą rozrywki, choć bardzo dobrze relaksuje i ekscytuje, bo dotarcie do często świetnie zakamuflowanych „skarbów” dostarcza wielu wrażeń... Skrzynki skrywane są przede wszystkim po to, by przyciągać ludzi do ciekawych miejsc. My, keszerzy, nazywamy to nowatorską formą turystyki. Czasem odnalezienie „skarbu” wymaga złamania szyfru, odgadnięcia zawiłej zagadki lub pokonania wielu przeszkód... Np. wytłumaczenia okolicznym mieszkańcom, czy np. straży miejskiej, że baczne obserwowanie kapliczki czy krzątanie się wokół tego typu obiektu nie jest oznaką złych zamiarów - śmieje się P. Juryś.

Michała Gorczycę do zmierzenia się z geocachingiem nikt inspirować nie musiał. Przygodę ze skrzynkami rozpoczął spontanicznie, celem było zdobycie kolejnej odznaki PTTK. Ani się zorientował, jak znalazł się w szponach wciągającej gry.

- Dlaczego geocaching? Zaliczałem kolejne cmentarze z I wojny, a wiele skrzynek schowanych jest właśnie na terenie takich miejsc. Ściągnąłem więc niezbędną aplikację na telefon i poszedłem szukać. Tak wszystko się zaczęło. Bawię się w to kilku miesięcy, do tej pory zdołałem odkryć już 192 skrytki. Nie jest źle, ale dopolskiego rekordzisty, który nakoncie ma już około 15 tysięcy keszów, trochę mi brakuje - żartuje M. Gorczyca.

Ostatni z naszych bohaterów także poznał grę dzięki Bartkowi. On jednak rozrywki z wykorzystaniem GPS-a nie pokochał odpierwszego wejrzenia.

- Wciągnąłem się przypadkowo, spędzając z rodziną urlop nadmorzem. Pewnego dnia, kiedy pogoda była pod psem, odpaliłem w telefonie aplikację, o której powiedział mi Bartek. Postanowiłem sprawdzić, czy gdzieś w pobliżu znajdują się skrzynki. Okazało się, że najbliższa jest zaledwie 160 metrów od naszego domku. Pomyślałem: czemu by nie spróbować? Jak znaleźliśmy tę jedną, pojawił się apetyt na wszystkie inne w tej miejscowości. Potem były kolejne i tak to się kręci do dzisiaj - opowiada Marcin Grabek.

Wszystkie odkrycia keszerów są dokumentowane. Na kontach w Geocaching.com (gdzie każdy keszer ma swój „dzienniczek) , ale również na tzw. logbookach - małych notatnikach schowanych w skrytkach, z miejscem na wpisy kolejnych odkrywców. Bartek z Pauliną są niewiele lepsi od Michała, choć przekroczyli już granicę 200 wpisów. Piotrek może pochwalić się mniej więcej 140, Marcin zaś 43.

Promują JasłoDo chwili obecnej na terenie naszego powiatu rodzimi keszerzy założyli ponad 90 skrytek. W ciągu ostatnich kilku lat dotarło do nich ponad 5000 osób, głównie spoza regionu. Telefoniczna aplikacja, dzięki której mogli je namierzyć, okazała się swoistym przewodnikiem po najciekawszych skarbach zupełnie obcego dla nich regionu.

- Wyszukując skrzynki w aplikacji od razu można przeczytać o miejscach, gdzie je schowano. Poznanie ich historii czasem jest wręcz konieczne, jeżeli chce się odnaleźć skarb - mówi P. Juryś.

23 kwietnia Bartek, Paulina, Piotr oraz Marcin zorganizowali Jasielski Event Geocachingowy pod hasłem „Akcja Jasło”. W przedsięwzięcie zaangażował się Zarząd Osiedla Śródmieście. Keszerzy z różnych stron Polski oraz Słowacji odbyli wycieczkę przez Jasło i okolice - oczywiście w historyczno-turystyczno-rozrywkowym duchu geocachingu.

Nasi bohaterowie żartują, że ich hobby przejawia cechy uzależnienia. - Ciężko jest gdzieś pojechać i nie szukać tam skrzynek. Keszer, idąc drogą, non stop widzi miejsca, gdzie potencjalnie mógłby być „skarb”. To chyba choroba. Ale dobrze nam z nią - śmieje się B. Wilk, a jego kompani zgodnie przytakują.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24