MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Francuzi nieugięci w sprawie Polmosu Łańcut. Pracownicy coraz bliżej strajku

Anna Janik
4 czerwca pracownicy Polmosu Łańcut protestowali blokując krajową czwórkę.
4 czerwca pracownicy Polmosu Łańcut protestowali blokując krajową czwórkę. Krzysztof Łokaj
Jeśli podczas jutrzejszych negocjacji nie będzie kompromisu, pracownicy Polmosu Łańcut grożą strajkiem. Nie mają nic do stracenia i zapowiadają walkę do końca.

To były rozmowy ostatniej szansy. Wczoraj w Sejmie z burmistrzem Łańcuta i podkarpackimi parlamentarzystami, m.in. posłami Kazimierzem Gołojuchem i Mieczysławem Miazgą oraz senatorem Zdzisławem Pupą, spotkał się Jean-Noël Reynaud, dyrektor generalny spółki Marie Brizard Wine&Spirits, właściciela łańcuckiego Polmosu.

Nasi przedstawiciele starali się przekonać przedsiębiorcę, by wycofał się ze swojej decyzji o przeniesieniu produkcji wódek z Łańcuta do Starogardu Gdańskiego. Niestety, Francuz twardo stał na swoim stanowisku i nie zostawił przybyłym cienia nadziei, że wycofa się z decyzji. Jutro w łańcuckim zakładzie po raz ostatni spotka się grupa negocjacyjna, ale pracownicy są już pewni, że tylko po to, by ustalić ostateczny regulamin zwolnień.

Będą walczyć do upadłego

Dziś do stołu po raz ostatni zasiąść mają przedstawiciele związków zawodowych Polmosu Łańcut oraz spółki MBWS, francuskiego właściciela fabryki. Jeśli nie zostanie spisane porozumienie, będzie to pierwszy duży krok do rozpoczęcia strajku. Bo pracownicy są zdeterminowani, by o swoje walczyć do upadłego.

- Nie mamy złudzeń, że nagle nastąpi przełom. Pracodawca próbuje ocieplać swój wizerunek i mówi, że zamiast fabryki powstanie tu destylarnia, czyli będzie to powrót do korzeni, bo w Końcu Lubomirscy zaczynali w tym miejscu od gorzelni - mówi Jacek Wielgos, związkowiec z Polmosu. - Ale pracę będzie miało tu wtedy już nie 150, ale raptem 30 osób. Dla reszty próbujemy teraz kupić trochę czasu, bo walczymy o godne odprawy - wyjaśnia.

I zaznacza, że propozycje pracodawcy od początku diametralnie różnią się od oczekiwać pracowników. Jako przykład podaje sytuację innych zakładów z branży w Polsce, gdzie zwalniani dostawali odprawy w wysokości 20, a nawet 56 pensji. To ważne, bo średnia zarobków w Fabryce Wódek w Łańcucie wynosi ok. 3100 zł brutto, a ze strony MBWS padają propozycje odpraw w wysokości zaledwie 6-krotnej miesięcznej pensji.

W dodatku MBWS nie zgodziło się na mediatora, którego zaproponowali pracownicy, dlatego teraz wyznaczy go Ministerstwo Pracy.

- Boimy się tylko o czas, bo jeśli ta osoba pojawi się w zakładzie w sierpniu to nie będzie już sensu mediacji. Pod koniec tygodnia spodziewamy się listy typowanych do zwolnienia w pierwszej kolejności - tłumaczy Wielgos. - Mają być to ponoć kierownicy, którzy udzielili pracownikom urlopów na czas pikiety pod ambasadą francuską - uśmiecha się ironicznie związkowiec.

Dziś francuski pracodawca ma przedstawić pracownikom ostateczny regulamin zwolnień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24