Ekspert rynku paliw: Na stacjach widać koniec obniżek cen

- W ubiegłym tygodniu wszystkie paliwa z wyjątkiem autogazu taniały na polskich stacjach, ale wkrótce ta tendencja ma się odwrócić. Dlaczego?

- Tydzień temu doszło do nieformalnego spotkania przedstawicieli krajów zrzeszonych w OPEC, czyli największych wydobywców ropy naftowej na świecie. Dyskutowano na temat ograniczenia wydobycia ropy i produkcji paliw. Taki ruch miałby zatrzymać trwające od dłuższego czasu podwyżki. Pierwszy efekt już widać, ceny ropy podrożały do 50 dolarów za baryłkę. Gwałtownego skoku cen paliw w Polsce w najbliższych dniach nie należy się spodziewać, ale z pewnością na stopniowe podwyżki trzeba się przygotować.

Do jakiego poziomu? Trudno wyrokować nie znając szczegółów porozumienia zawartego przez państwa OPEC. Według naszych prognoz, w najbliższych dniach kierowcy będą płacić za benzynę bezołowiową 95 między 4,35 a 4,45 zł, a za olej napędowy od 4,17 do 4,26 zł. A więc w przypadku diesla to nawet taniej niż przed tygodniem.

- Na co powinni się przygotować kierowcy jeżdżący na gaz LPG?

- Niestety na razie mówimy o kolejnej podwyżce do średniego poziomu 1,89-1,94 zł. Nie należy natomiast obawiać się drastycznych skoków cen, o czym wciąż sporo się mówi. Dyskusja na ten temat wzięła się od zmiany przepisów, która jest już zatwierdzona i nastąpi od początku 2017 roku. Prawo energetyczne będzie wówczas nakładało na firmy importujące gaz złożenie zabezpieczenia w wysokości 10 mln zł. To pokłosie szarej strefy.

Zmiana na wypadek, gdyby firmy nie zapłaciły podatków od handlu paliwami. W ten sposób pomysłodawcy zmian chcą uszczelnić rynek. Ale nie ma obaw, że to doprowadzi do podniesienia cen do 3 zł za litr paliwa. Z pewnością duży importerzy i największe koncerny w Polsce nie będą miały problemu ze złożeniem takiego zabezpieczenia i one w znaczący sposób nie ucierpią na zmianie. Ale już mali sprzedawcy będą mieli problem. To wyeliminuje z rynku mniejszych i średnich graczy, ale kierowcy mocno tego nie odczują.