Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dramat 200 pracowników huty szkła w Krośnie [WIDEO]

Ewa Gorczyca
Tomasz Jefimow
Załoga huty szkła w Krośnie o wstrzymaniu produkcji dowiedziała się z dnia na dzień. Nie dostają pensji, ale zwolnić się nie mogą.

- Wszystko się rozpadło z dnia na dzień. A my nie wiemy, co dalej robić - mówią pracownicy. W zakładzie przy ręcznym formowaniu i obróbce szkła pracuje około 200 osób. Tuż przed Świętami Wielkanocnymi dowiedzieli się, że wanna do wytopu zostanie wygaszona.

- Jeszcze dzień wcześniej pracowałam na nocnej zmianie. Następnego dnia dowiedziałam się, że produkcja staje. Zostałam wysłana na urlop, inni podobnie - opowiada jedna z kobiet.

Od tamtej pory nikt pracowników nie informuje, co dalej. W ub. piątek zebrali się w zakładzie. Miał się pojawić przedstawiciel zatrudniającej ich firmy. Nie przyjechał. Rozeszli się z niczym.

Zakład, w którym pracują, działa na bazie dawnej huty Deco Glass. Słynęła z ręcznej produkcji, ale gdy kilka lat temu branżę dotknął wielki kryzys, upadła. Załoga została zwolniona. Syndyk najpierw znalazł dzierżawcę a potem nabywcę na majątek huty. Produkcja została wznowiona, ludzie wrócili do pracy.

Właściciel nieruchomości zdecydował jednak, że sam nie zajmie się produkcją. Podpisał umowę z inną spółką, ta z kolei z jeszcze innymi podmiotami. Pod koniec ub. roku załoga huty została zmuszona do przejścia do nowego pracodawcy. - Każdy z nas musiał napisać wypowiedzenia za porozumieniem stron i podanie o przyjęcie - opowiadają.

Nowym zatrudniającym stała się warszawska spółka. - Od początku były problemy z wypłacaniem pensji. Dostawaliśmy je w ratach, do ręki, a nie na konta - mówią ludzie.

Wypłatę za luty dostali tylko hutnicy (bo zagrozili, że wstrzymają robotę), kierownicy, ludzie na stanowiskach pomocniczych - tylko połowę wynagrodzenia. Za marzec wypłaty nie ma do tej pory.

Co więcej, okazało się, że spółka, która jest właścicielem huty, upadła. W zakładzie pojawił się syndyk. Ale nie może pomóc pracownikom. - Ich zatrudnia inna firma - mówi Jan Zawada. Dodaje, że sam musi się zorientować w sytuacji. Nie jest to proste, bo nie ma dokumentacji a w zakładzie działa jedenaście różnych spółek.

Pracownikom od tygodnia nie udaje się spotkać z prezesem, przedstawicielem warszawskiej spółki. - Unika nas - mówią.

W poniedziałek niespodziewanie wypowiedzenia z pracy dostali pocztą kierownicy z produkcji i obróbki. Pozostali pracownicy nie wiedzą, co mają zrobić, gdy skończą się ich urlopy (mają je wypisane do końca tygodnia). - Przyjeżdżałbym do pracy, ale nie stać mnie już na benzynę, a na wypłatę nie ma co liczyć - mówi jeden z zatrudnionych przy obróbce szkła mężczyzn. Zresztą nie ma też warunków do pracy. W hali jest tylko 14 stopni, nie ma ciepłej wody.

Część ludzi chce się zwolnić z winy pracodawcy. Dostaną wtedy zasiłek albo poszukają innej pracy. Ale nie mają jak, bo nie ma kto odebrać od nich wypowiedzenia. Jak się dowiedzieli, zatrudniająca ich firma nie ma już siedziby w Warszawie. - Nowego adresu nie znamy - mówią.

Do sprawy wrócimy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24