Gra w ekipie lidera
Gra w ekipie lidera
W weekend Kamil zadebiutował w SKK, które wygrało w Warce z Pułaskim 83:80. Grał 7 minut, rzucił punkt. Siedlczanie liderują w II lidze (gr. C), mając bilans 10-1 i przewagę 2 punktów nad Rosą II Radom i UMKS-em Kielce i Księżakiem Łowicz. - Cel to awans. Liczę, że w przyszłym roku zagramy w I lidze - mówi Kamil.
Trener i sam zawodnik nie chcieli komentować okoliczności i powodów rozstania, dopóki nie dojdzie do rozwiązania kontraktu.
- Dawno żaden zawodnik nie podniósł mi tak ciśnienia - mówi Dariusz Kaszowski, trener Sokoła Łańcut. - Może rzeczywiście trochę źle to rozegrałem - zastanawia się Kamil Gawrzydek.
Wiadomo było tylko, że postawny center (207 cm) szuka angażu w II-ligowym SKK Siedlce. W miniony tygodniu umowę rozwiązano za porozumieniem stron, a sam koszykarz zadebiutował w SKK.
Kaszowski miał do gracza pretensje, że nie grał w otwarte karty. Narzekał na rolę w zespole, ale gdy poprosił o list czystości nie wspomniał, że ma już na oku nowy klub.
- W trakcie poprzedniego sezonu odchodził od nas Karol Dębski. Siedliśmy, pogadaliśmy szczerze i nie było sprawy. Kamil zachował się inaczej - mówi coach Sokoła, który uważa, że po przyjściu Tomasza Pisarczyka, Kamil wcale nie został przesunięty na drugi plan (średnio grywał po 19 minut na mecz, czyli minutę mniej niż w poprzednim sezonie). - Zawodnik o takich parametrach, jak Kamil był nam potrzebny, przydałby się w meczu z MOSiRem, czy ostatnio w Toruniu, gdzie mógłby bardziej utrudnić życie Lisewskiemu - podkreśla szkoleniowiec łańcucian.
Gdy ktoś nagle zmienia klub pojawia się temat pieniędzy. Siedlecki ratusz mocno wspiera sport i SKK mógł zaproponować Kamilowi lepszy kontrakt.
- Różnica nie jest ogromna. Nie o pieniądze chodziło. Chciałem być bliżej rodzinnego Teresina. Kiedy poprosiłem o list czystości, wcale nie byłem jeszcze dogadany z SKK - zapewnia zawodnik i dodaje, że ostatnio źle się czuł w Sokole. Nie chodzi mu o szatnię, ale boisko. - Sokół w tym sezonie inaczej gra. Michała Barana przesunięto na dwójkę. Mniej piłek do mnie dochodziło, a ja sam nie wykreuję sobie pozycji. Żeby tylko pan nie napisał, że mam pretensje do Łukasza Pacochy na rozegraniu. To super zawodnik i kolega. Po prostu Sokół zmienił taktykę i moja rola się zmniejszyła - przekonuje center.
Sprawa transferu ślimaczyła się kilka tygodniu, gdy trener Sokoła zażądał od SKK pieniędzy za wyszkolenie zawodnika.
- Należała nam się od SKK suma odstępnego i w tamtym tygodniu doszliśmy na tym polu do porozumienia - mówi Kaszowski.
Koszykarz podkreśla, że nie spalił za sobą mostów. - Pożegnałem się kolegami. Jedni mnie rozumieli, inni się dziwili, ale rozstaliśmy się w zgodzie. Mam nadzieję, że trener też nie chowa urazu. Może mogłem się lepiej zachować, ale nie chciałem nikogo obrażać, denerwować - mówi koszykarz.
- Byłem zły na Kamila, ale już mi przeszło. Życzę mu jak najlepiej. Ma takie warunki, że przy większym nakładzie pracy mógłby znaleźć pracę w ekstraklasie - zaznacza trener łańcucian.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?