W leskim punkcie SKOK pracuje jedna kasjerka. Od klientów oddziela ją trudna do sforsowania szyba i takie same drzwi. To właśnie tej bariery nie udało się we wtorkowe popołudnie pokonać Mariuszowi Ś. Ubrany w kominiarkę, po bezskutecznej szarpaninie z drzwiami, przez okienko wycelował do kasjerki broń i zażądał pieniędzy. - To odważna kobieta - mówi Tadeusz Nicpoń, wiceprezes Centrali Bieszczadzkiej SKOK w Sanoku. - Mimo że napastnik wyglądał bardzo groźnie zaczęła grać na zwłokę.
Napad namierzony przez telefon
Kasjerka nie przerwała rozmowy telefonicznej, którą akurat w tym momencie prowadziła. Odłożyła jedynie słuchawkę i rozpoczęła głośną dyskusję z napastnikiem. Rozmówca kasjerki, który natychmiast zawiadomił policję o napadzie.
Gra na zwłokę zdenerwowała mężczyznę. Krzyknął do kasjerki: - Dawaj pieniądze, jeśli ci życie miłe.
- Mojej pracownicy przeszło przez myśl, aby złapać za broń i wyszarpnąć ją napastnikowi, ale na szczęście tego nie zrobiła. Lepiej spokojnie wydać pieniądze, niż narażać się na utratę życia lub zdrowia. Nigdy przecież nie wiadomo czy ma się do czynienia z bronią, czy atrapą - mówi wiceprezes Nicpoń.
Kobieta wstając nacisnęła na alarm, który powiadomił centralę firmy ochroniarskiej o napadzie, a potem wyjęła najcieńszy pakiet z pieniędzmi. Było w nim zaledwie 1200 zł. Napastnik zgarnął szybko pieniądze i wyszedł.
To był ich klient
Policjanci przyjechali błyskawicznie. Kasjerka opisała im dokładnie wygląd sprawcy napadu. Natychmiast rozpoczęto jego poszukiwania.
Po kilku minutach mężczyzna został zatrzymany na ulicy. Znajdował się nieopodal swojego domu. Miał przy sobie kominiarkę i zrabowane pieniądze. Broń była atrapą wykonaną na wzór izraelskiego pistoletu uzi. - Okazało się, że to nasz klient! - dodaje wiceprezes.
Nie wziął insuliny
Zatrzymany został przewieziony do leskiej komendy policji, ale stamtąd został przewieziony do szpitala, gdzie jest bardzo dobrze znany. Wielokrotnie był tu hospitalizowany z powodu cukrzycy.
- Często do nas trafia z objawami niedocukrzenia. W dniu, w którym doszło do tego zdarzenia, nie zaaplikował sobie insuliny, bo nie miał pieniędzy na jej wykupienie. Był w stanie hiperglikemii - wyjaśnia lek. Jan Matusik, kierownik Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w Lesku.
Mężczyzna jest cały czas pilnowany w szpitalu przez policję. Ze względu na jego stan zdrowia nie postawiono mu jeszcze zarzutów.
Nigdy nie prosił o pomoc
Sytuacja życiowa Mariusza Ś. jest bardzo ciężka. Razem z synem żyje tylko z niewielkiej renty. Matka chłopca nie żyje. Wiadomo, że często w domu brakuje pieniędzy na jedzenie, ale Mariusz Ś. nigdy nie chodził po pomoc do gminy. Rodziną, ze względu na trudną sytuację chłopca, opiekuje się zespół złożony z pracownika socjalnego i pedagoga szkolnego.
- Ta rodzina nie była pozostawiona sama sobie, choć jej dochód przekraczał kryterium, które upoważnia do pomocy społecznej. Ojciec nigdy nie zgłaszał nam żadnych potrzeb, ale przyznawaliśmy mu zasiłki celowe, które szły na zakup opału i lekarstw - wyjaśnia Iwona Kozak, kierowniczka Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Lesku.
Syn zatrzymanego przebywa w tej chwili u dalszej rodziny. Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Lesku szuka mu już miejsca w placówce opiekuńczej lub w rodzinie zastępczej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Stare zdjęcia Lewandowskiej pokazują inną osobę! Pamiętacie ją taką?
- Górniak i Szcześniak zerwali kontakt?! Ujawniamy prawdę o ich obecnej relacji
- Szpak rozwścieczył katolików, nie darują mu! Oburzeni, wciągają w to jego zmarłą mamę
- Katarzyna Pakosińska i jej książę mają problemy w Gruzji? Ukrywają się!