Derby w Przemyślu bez kibiców. Prezydent Choma nie zmienił zdania

Zaplanowane na 28 bm. IV-ligowe rozgrywki przemyskich zespołów od kilku tygodni budzą gorące emocje. Po raz ostatni ich piłkarze spotkali się jesienią ub. roku. Wcześniej przez kilka kolejnych sezonów Czuwaj i Polonia nie rywalizowały ze sobą.

Pierwsza z drużyn grała w "okręgówce", druga występowała w wyższej lidze. Dlatego nie tylko zawodnicy, ale również fani przygotowują się do "świętej wojny". Niestety, ci ostatni nie zostaną wpuszczeni do stadion przy ulicy Sanockiej.

- Mecz odbędzie się bez widzów - mówi Nowinom Adam Lisowiec, prezes MKS Polonia w Przemyślu. - To decyzja prezydenta miasta.

Odmawiając kibicom wstępu na trybuny, prezydent Robert Choma kierował się opinią policji. Jej przedstawiciele stwierdzili, że stadion nie spełnia wymogów bezpieczeństwa. Policjanci obawiają się, że zantagonizowani fani wywołają awanturę: obrzucą się gruzem leżącym w sektorach, bez kontroli przejdą przez zdezelowane ogrodzenie obiektu.

- Zadbaliśmy o bezpieczeństwo - zapewnia prezes Lisowiec. - Zatrudniliśmy ochronę, zakupiliśmy monitoring, usunęliśmy pokruszone kawałki betonu. Więcej zrobić nie możemy. Nie mamy pieniędzy.

Decyzja prezydenta oburzyła fanów Polonii i Czuwaju, którzy zapowiadają, że mimo wszystko przyjdą na mecz.

- Nie dopuścimy do zakłócenia porządku - deklaruje młodszy inspektor Krzysztof Pobuta, komendant miejski policji w Przemyślu. - Próby łamania prawa spotkają się z naszą zdecydowaną reakcją.

- Najbardziej ucierpią normalni kibice - uważa pan Józef, przemyślanin. - Zastosowano odpowiedzialność zbiorową, postawiono nas w jednym rzędzie z "szalikowcami", dla których wydarzenia na boisku mają drugorzędne znaczenie.