MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Czytelnicy pomagają chorym braciom z Czarnej

Małgorzata Motor
Fot. Dariusz Danek
Ponad 5 tysięcy złotych na specjalnym koncie i kilkadziesiąt obrazów przekazanych na aukcję. To efekt naszego apelu o pomoc dla chorych braci z Czarnej.

Chodzi o 4-letniego Danielka, który urodził się z wrodzoną wadą serca. Na szczęście powraca do zdrowia. Jego o dwa lata młodszy braciszek Kacperek musi jednak żyć z połową serduszka.

Daniel urodził się z przełożoną tętnicą. Szybko trafił na stół operacyjny. I choć tętnice wróciły na swoje miejsce, po leczeniu okazało się, że zastawki aorty nie domykają się.

- Na szczęście stwierdzono śladową niedomykalność. Z taką wadą można żyć. Wskazana jest jednak rehabilitacja. Kiedy myślałam, że to co najgorsze już za mną okazało się, że mój drugi syn też urodził się z wadą serca, tyle że z jeszcze poważniejszą - wspomina Jolanta Szyja, mama chłopców.

Na pierwszych wizytach u ginekologa słyszała zapewnienia, że drugi syn już na pewno urodzi się zdrowy. Prawdopodobieństwo, że będzie inaczej miało wynosić jeden na milion. A jednak. W szóstym miesiącu ciąży okazało się, że Kacperek ma złożoną wadę serca. Poród zaplanowano w Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi.

Przewidywania lekarzy potwierdziły się: Kacperek ma wadę, która wymaga kilkuetapowego leczenia operacyjnego.

Pierwsza, tuż po urodzeniu, powiodła się. Pozwoliła mu żyć przez kolejne miesiące z nierozwinięta lewą komorą. Po trzech miesiącach wrócił ponownie do kliniki w Łodzi, gdzie rozszerzono mu zwężony łuk aorty.

- To miał być prosty zabieg. Serduszko synka jednak się zatrzymało. Na szczęście pomogła reanimacja. Od razu wyznaczono termin kolejnej operacji. Pięć dni po niej lekarze oznajmili mi, że mój synek przez te kilka dni umierał. I znowu usłyszałam, że muszą mu otworzyć klatkę piersiową. Wstrząsnęło mną, kiedy powiedzieli, że może nie przeżyć - opowiada Jolanta Szyja.

Operacja powiodła się, ale radość była krótka. Badania tomograficzne wykazały, że w mózgu Kacperka powstały dwa wodniaki. Lekarze zdecydowali je usunąć. Wkrótce po zabiegu stwierdzili niedowład lewej części ciała. Pomogła rehabilitacja, ale później przestał poruszać prawą rączką.

Chociaż ma zaledwie dwa latka, przeszedł w tak krótkim czasie już trzy bardzo poważne operacje serca i jeszcze kilka zabiegów. Dzięki rehabilitacji udaje mu się samemu wstać i o własnych siłach utrzymywać się na nóżkach. W lipcu czeka go kolejna poważna operacja serca.

- Na szczęście będzie refundowana przez NFZ - mówi z ulgą pani Jolanta. - Ostatnio udało się nam też otrzymać refundację na jego rehabilitację. To wielki zastrzyk pomocy, bo miesięcznie wydajemy teraz tylko ok. 50 zł, a nie tak jak dotychczas 1700 zł - dodaje.

Tymczasem po naszym ostatnim apelu Czytelnicy nie pozostali obojętni na los chłopców. Na ich specjalnym koncie uzbierało się ponad 5 tys. zł. Skontaktowała się z nami też mieszkanka Krzemienicy, która chce przekazać swoje obrazy na rzecz braci.

- Sama miałam chore dzieci, więc wiem doskonale, co to znaczy - tłumaczy Grażyna Sordyl. - Mam ponad 100 różnych obrazów, które można oglądać na różnych wystawach. Część z nich jestem gotowa przekazać na aukcję, z której dochód zasiliłby specjalne konto chorych chłopców. Maluję m.in. portrety, krajobrazy, martwą naturę i konie.

Kto mógłby przeprowadzić taką aukcję? Okazuje się, że dyrektor Gminnego Ośrodka Kultury w Czarnej podjąłby się jej zorganizowania. - Nigdy nie robiliśmy aukcji. Organizowaliśmy tylko zbiórki dla chorych dzieci. Nie widzę jednak żadnych przeszkód, żeby taką aukcję przeprowadzić. Trzeba jedynie dobrze ją zaplanować - mówi bez chwili wahania Małgorzata Wisz, dyrektor GOK w Czarnej.

- Być może dobrym terminem byłoby połączenie aukcji z dużą imprezą, jaką planujemy na 5 czerwca. Przegląd orkiestr zgromadzi na pewno dużo ludzi. Będą też lokalni biznesmeni, dla których honorem będzie zakupić taki obraz - dodaje dyrektor.

- Pieniądze zawsze się nam przydadzą - przyznaje pani Jolanta. - Nie ukrywam jednak, że potrzeby teraz mamy znacznie mniejsze niż wcześniej. Pieniądze ze specjalnego konta możemy jedynie wybierać na przykład na leki czy rehabilitację. Warto mieć je w zanadrzu, bo nigdy nie wiemy, kiedy wypadnie nieplanowana operacja. Przy dzieciach z takimi wadami, trzeba być przygotowanym na wszystko - zaznacza mama chłopców.

Pieniądze ze specjalnego konta przydadzą się na przykład na turnus rehabilitacyjny. To będzie pierwszy taki turnus, w którym uczestniczyć będą chłopcy. Nic dziwnego, że wcześniej ich rodzice nie myśleli o takich wyjazdach. Koszt turnusu to 4,5 tys. zł. Z tego mniejszą połowę pokrywa PFRON.

Możesz pomóc
Kacper i Daniel są podopiecznymi stołecznej Fundacji Dzieciom "Zdążyć z Pomocą. Wpłaty przyjmowane są na konto 41 1240 1037 1111 0010 1321 9362 z dopiskiem Kacper Szyja lub Daniel Szyja - darowizna na pomoc i ochronę zdrowia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24