W eleganckich, zdominowanych przez biel pokoikach Instytutu Książki i Marketingu, królują książki i subtelne filiżanki Rosenthala. Gość, który wstępuje tu wąskimi drzwiami prosto z rzeszowskiego rynku, spotka gospodarza wysmakowanego wnętrza. Jerzy Janusz Fąfara to mieszanka biznesmena i poety. Jako ten pierwszy zakłada marynarkę, jako drugi - unika krawata. Tydzień temu mógł być w Berlinie, gdzie Henryk Rozen, reżyser odbierał nagrodę za słuchowisko "Brzytwy kata Sellingera", które zrealizowali wspólnie z Radiem Rzeszów.
Korzenie
- Jestem chłopak z Hetmańskiej - uśmiecha się do wspomnień z dzieciństwa. Fabrycznej syreny WSK, która trzy razy dziennie ogłaszała zmianę, hałasów ze stadionu Stali i ryczenia krów z chłopskich chałup na Czekaju. - Jestem mieszczuchem, ale całe dnie spędzałem nad Wisłokiem, gdzie królował przewoźnik Nitka.
Gdzieś tam między szuwarami a miejskim hałasem narodził się poeta. Nie ponure dziecko blokowisk, ale wrażliwy obserwator tajemnic natury, kontestator życia. A że optymistom przeważnie się udaje, udało się i Jerzemu Fąfarze. Studia prawnicze na rzeszowskiej filii UMCS, dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim i 8 lat pracy w Krajowej Agencji Wydawniczej. Od 1991 roku własne wydawnictwo.
- Poeta i pisarz był we mnie od dziecka - mówi Fąfara. - Nie poszedłem na polonistykę, bo chciałem rozwinąć się też w innej dziedzinie. Mam szczęście pracować wśród książek. Własne wydawnictwo daje mi wolność i niezależność. Choć odkąd zatrudniam 4 osoby, doszła odpowiedzialność za pracowników, za to, żeby zawsze starczyło na ich pensje.
Poeta budzi się o 4.
Od 6 lat mieszka w Budziwoju. - Ktoś powiedział, że jeżeli chcesz być szczęśliwym, załóż sobie ogród - mówi. - I to prawda. Lubię leżeć na hamaku, który wisi między dwoma brzozami. Sam je sadziłem, a teraz już wyrosły. Przytulam się do drzewa i wyczuwam tętno wiatru. Mam szczęście być człowiekiem, który potrafi się zachwycać spowszedniałym dla wielu pięknem. Potrafię się zatrzymać, zastanowić.
Wstaje codziennie o 4. rano, by tworzyć. Czasem nie pisze, tylko czyta. - Pisarstwo wymaga dyscypliny - twierdzi stanowczo. - Trzeba codziennie siąść, pomyśleć, czasem napisać stronę, czasem jedno zdanie.
Potem pracuje w wydawnictwie. Popołudnia i wieczory to czas dla jego syna. 22-letni Wojtek jest autystykiem. - Żartuję, że mam dwie brody - mówi Fąfara. - Golę swoją i jego.
Co jest ważne?
Co roku kupuje pod choinkę keyboard, bo Wojtek kocha muzykę. Coraz częściej z kakofonii dźwięków wyłania się melodia. - Nieraz myślę o tym, jaki bogaty jest ten jego szczelnie zamknięty świat i żałuję, że my, tzw. normalni nie mamy do niego dostępu.
Teraz z myślą o synu i dzieciach podobnych do niego założył z żoną Fundację na Rzecz Osób z Autyzmem "Dąb More". Marzy o miejscu, w którym osoby podobne do Wojtka mogły mieć do śmierci własne mieszkania i stałą opiekę.
- Nauczyłem się bycia szczęśliwym z moim synem - mówi Fąfara. - I właśnie to jest moim prawdziwym i największym sukcesem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Tak Ostrowska-Królikowska traktuje nieślubne dzieci. Nie każdego na to stać
- Ewa Farna chudnie w oczach! Wyciska z siebie siódme poty na sali treningowej
- Złote talerze, pięć sukienek, koncerty gwiazd. Ślub Rutkowskich będzie "na bogato"
- Skaldowie przestaną grać po śmierci Jacka Zielińskiego? Brat przekazał decyzję