Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bryan Bouffier wygrał 24. Rajd Rzeszowski

Miłosz Bieniaszewski
Bryan Bouffier po raz czwarty okazał się najlepszy w Rajdzie Rzeszowskim.
Bryan Bouffier po raz czwarty okazał się najlepszy w Rajdzie Rzeszowskim. Krzysztof Łokaj
Wygraną Bryana Bouffiera zakończył się 24. Rajd Rzeszowski. Francuz nasz rajd wygrał już poraz czwarty. Pecha miał Grzegorz Grzyb, który ze względu na awarię półosi stracił w pierwszym dniu aż 51 sekund.

Grzegorz Grzyb nie ma szczęścia do swojego domowego rajdu, bo ostatni raz wygrał go w 2009 roku. Tym razem na drodze do pełni szczęścia stanęło pęknięcie półosi pod koniec czwartego odcinka specjalnego. Kierowca pochodzący z Rzeszowa musiał więc nie w pełni sprawnym autem przejechać kolejne dwa oesy i stracił na tym 51 sekund, a tym samym pogrzebane zostały jego szanse na końcowy triumf.

Od początku rajdu tempo było bardzo szybkie, a świetnie radził sobie Grzyb, który wygrywał pierwsze trzy oesy. Później przyszła jednak wspomniana awaria, z czego skorzystał Bryan Bouffier. Francuz potwierdził, że bardzo dobrze czuje się na trasach Rajdu Rzeszowskiego i kręcił rewelacyjne czasy. Naciskał go Łukasz Habaj i walka toczyła się momentami na ułamki sekund. Na kłopotach Grzyba skorzystał Tomasz Kuchar, który po pierwszym dniu był trzeci. Prowadził natomiast Bouffier z przewagą 5,6 sekundy nad Habajem. "Grzybek" do podium tracił ponad 15 sekund.
W sobotę Grzyb potwierdził, że gdyby nie złośliwość rzeczy martwych, to liczyłby się w walce o końcowy sukces. Z każdym kolejnym odcinkiem specjalnym zmniejszał stratę do Kuchara, aż w końcu po drugim przejeździe w Lubeni zluzował na trzecim miejscu zawodnika z Wrocławia. Później jeszcze swoją przewagę powiększył i spokojnie kontrolował sytuację, aby w głupi sposób nie stracić miejsca na najniższym stopniu podium.

Bardzo zacięta była również walka o wygraną. Na początku drugiego dnia sytuacja zmieniała się, jak w kalejdoskopie i najpierw na czoło wskoczył Habaj, by po kolejnym oesie prowadzenie znów należało do Bouffiera. Po tym, jak Francuz po 8 OS usadowił się na fotelu lidera, nie oddał już go do końca rajdu. Habaj starał się, kręcić świetne czasy, ale za wiele zdziałać nie mógł. Dla niego drugie miejsce, to i tak spory sukces, bo ostatnimi laty Rajdu Rzeszowskiego nie kończył.

- Trzy razy nie dojechałem tu do mety, więc drugie miejsce cieszy. Szkoda mi Grześka, bo jechał naprawdę świetnie - mówił na mecie. Oczywiście największą owację zebrał Bouffier, który już po raz czwarty okazał się najlepszy w Rzeszowie. - Nie brakowało trudnych momentów, ale Rzeszów jest dla mnie specjalnym miejscem. Rywalizacja była bardzo zacięta i cały czas trzeba było mocno cisnąć. Dziękuję mojej stajni za świetnie przygotowane auto. Oby tak dalej - cieszył się.

Dobry humor nie opuszczał również Tomasza Kuchara, który ostatecznie był czwarty. - Uwielbiam saunę, więc upały mi nie przeszkadzały - odpowiadał na pytanie o tropikalne warunki. - Mogło być lepiej, ale popełniłem za dużo błędów - dodawał. Niedosyt czuł również Maciej Oleksowicz, który był najszybszy podczas Power Stage przy galerii Nowy Świat. - Ta wygrana cieszy, a trochę brakuje punktów za cały rajd - stwierdził.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na nowiny24.pl Nowiny 24